GASPARE BALAMONTE
34 LATA - SZEF WYTWÓRNI PŁYTOWEJ
ROZWIEDZIONY MĘŻCZYZNA, KTÓRY PLANUJE ŚLUB Z BIANCĄ
NICZEGO BARDZIEJ NIE PRAGNIE NIŻ ZOSTANIA OJCEM
CHOROBLIWIE ZAZDROSNY
Może nie najważniejsze jest chcieć iść z kimś do łóżka, ale chcieć wstać następnego dnia rano i zrobić sobie nawzajem herbatę.
____________________
Cześć i czołem! Zapraszam do wątków i powiązań. Wybaczcie, ale pierwszy raz prowadzę postać, która nie ma 20 lat. Z czasem się wczuję i będzie mi łatwiej ją prowadzić, ale dajcie mi fory na początku.
[Daniel *-* No, piąteczka za gust. Witam się ładnie i życzę miłych wątków.]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Dzień dobry! Życzę dobrej zabawy na blogu, wielu wątków i wenyy!
OdpowiedzUsuńI z tego co ustaliłyśmy z autorką Bianci to nasze panie się przyjaźnią, więc o wątek trudno nie będzie, jeśli jest na takowy ochota ;>]
Aida
[ Fajnie, że już jesteś i chwalę wybór zdjęcia. Trzymam kciuki za powodzenie prowadzenia kogoś starszego, niż dwudziestolatek, mam nadzieję, że dobrze ci się będzie z Gaspare'm współpracować. Standardowo życzę dużo pomysłów, nieograniczonej weny i dobrej zabawy. Mam zacząć wątek w tym miejscu, w jakim ustaliłyśmy na mailu czy chcesz mnie w tym wyręczyć? Mnie to w sumie obojętne. ]
OdpowiedzUsuńBianca
Rollercoaster. To właśnie przypominał jej związek z trzydziestoczteroletnim rodowitym Włochem o ognistym temperamencie. Czasem kolejka górska prowadziła w górę i były to przyjemne chwile przed tym, co miało stać się potem. Częściej jednak jechali z zawrotną prędkością w dół — chłodny wiatr na twarzy, niemożność złapania kolejnego oddechu i strach o to, co będzie dalej towarzyszyły Biance przez większość chwil. Gaspare był tykającą bombą, która mogła wybuchnąć w każdej chwili. Wystarczył jeden nieuważny gest, słowo czy zachowanie, żeby swoim gniewem zmiótł wszystko z powierzchni ziemi. W praktyce wyglądało to tak, że najboleśniej obrywało się właśnie Biance, chociaż w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach na to nie zasługiwała. Obawa o reakcję narzeczonego była głównym powodem, dla którego postanowiła nie mówić mu o spóźniającym się trzy dni okresie. Nie wiedziała, czy jest po co robić z tego wielką nowinę, najpierw musiała być pewna, że naprawdę jest w ciąży, a dopiero potem mogła powiedzieć o tym Gaspare'owi. Domyślała się, że gdyby znów był to fałszywy alarm, mężczyzna tylko niepotrzebnie by się denerwował. Skorzystała z okazji pójścia do apteki, gdy brunet był akurat u mechanika, żeby odebrać samochód z naprawy.
OdpowiedzUsuńKiedy wróciła do domu i skierowała się do łazienki, żeby zrobić test, drżały jej dłonie. Z jednej strony bała się pozytywnego wyniku, ponieważ nie chciała dziecka akurat w tym momencie, nie teraz, gdy dwa miesiące temu dowiedziała się o swojej chorobie i jeszcze do końca z nią nie pogodziła. Z drugiej bała się wyniku negatywnego, bo to oznaczałoby kolejną kłótnię pomiędzy nią, a Gaspare'm. Bianca zastanawiała się, ile jeszcze sporów ich związek zdoła wytrzymać. Po sześciu latach znajomości więcej ich dzieliło, niż łączyło i ta świadomość bardzo kobiecie ciążyła. Pomimo wielu zalet, cierpliwość i spokój były cechami, których Gaspare'owi stanowczo brakowało. Podnosił głos średnio dwadzieścia razy w ciągu dnia, wściekał się o najniewinniejsze drobnostki, takie jak niewłaściwie poskładane koszule czy pięciominutowe spóźnienie narzeczonej na kolację. Ona z pewnością też nie była bez winy, ale dopiero po zamieszkaniu razem zdała sobie sprawę, że połączenie ognia z wodą w ich przypadku nie jest najlepsze. Miała wrażenie, że zamiast studzić Gaspare'a, jeszcze bardziej go rozpala.
Nie mogła zbyt długo zwlekać, dlatego pospiesznie wykonała test. Pięć minut — tyle miała, żeby poukładać sobie wszystko w głowie. Nie po raz pierwszy sprawdzała, czy jest w ciąży, ale tym razem czuła nóż na szyi, jakby to właśnie Gaspare stał nad nią i mówił, że jeśli znów nie zobaczy dwóch kresek, własnoręcznie poderżnie jej gardło. Czy tylko do tego się nadawała, do rodzenia dzieci? Tylko taką miała funkcję w ich związku? Nie pytał nawet, czy ona rzeczywiście pragnie potomstwa, a Bianca nie chciała go rozczarowywać, doskonale znała jego przeszłość z byłą żoną. Mijała właśnie trzecia minuta, kiedy niespodziewanie usłyszała przekręcanie klucza w drzwiach. Podskoczyła do góry zaskoczona, zastanawiając się, czy schować gdzieś test czy od razu powiedzieć narzeczonemu prawdę. I tak prędzej czy później by się dowiedział.... Bianca wzięła głęboki oddech i wyszła z łazienki, trzymając w dłoni wynik ich kilkutygodniowych starań o dziecko.
— Zobacz — powiedziała, wyciągając test w jego kierunku.
Bianca
[Pomysł z awanturą moim zdaniem jest rewelacyjny! Tak się zastanawiam tylko, może nasze postaci byłyby w ciągłym konflikcie? Może Aida byłaby tą złą, która mąciłaby Biance w głowie i namawiała do rozstanie się z G? Czy chcesz aby było wręcz wręcz odwrotnie? ;3]
OdpowiedzUsuńAida
[ Witam. Powodzenia z trzydziestolatkiem w takim razie :) I oczywiście dobrej zabawy! ]
OdpowiedzUsuńAdministracja
Aida była domowym typem. Chętnie siedziała w mieszkaniu, przygotowując się na najbliższe próby, czytając, gotując, spędzając czas z mężem, który z kolei unikał bezsensownego siedzenia, woląc skupić się na pracy lub spotkać się z przyjaciółmi. Sprawą oczywistą było, że Aida, jako jego żona idealna miała mu towarzyszyć, godnie reprezentować i wspierać. Nie sprzeciwiała się temu, potulnie wychodziła z Antoniem niemal każdego wieczoru, równie często samej organizując takie spotkania u nich w mieszkaniu.
OdpowiedzUsuńOd dwóch tygodni był spokój. W pustym mieszkaniu była tylko ona, udająca sama przed sobą, że nic się nie stało i wszystko jest w porządku. Nagle miała wystarczająco dużo czasu dla siebie samej i na te wszystkie rzeczy, z których tyle razy musiała rezygnować, a jednak nie robiła nic. Bezczynnie wegetowała, wsłuchując się w każdy dźwięk na klatce schodowej, który mógłby zwiastować powrót męża do domu. Jednak to nie nastąpiło ani dzień po ich ostatniej awanturze, ani dwa, ani nawet tydzień. Castello nie pozostawało nic innego jak powolne żegnanie się z nazwiskiem, które przyjęła dwa lata temu oraz oswajaniem się z myślą, że niebawem zostanie rozwódką a póki co jest kobietą w separacji. Najgorszy jednak w tym wszystkim był brak kontaktu. Antonio ani nie oznajmił, że się wyprowadza, ani nie zabrał żadnej ze swoich osobistych rzeczy. Wyszedł tak jak stał, biorąc jedynie portfel, kluczyki do samochodu i telefon komórkowy. Dzień później wysłał smsa, który jasno mówił o tym, że wróci jak wszystko sobie przemyśli, jednak Aida nigdy by nie pomyślała, że będzie to trwać tak długo. Przez pierwszy tydzień się zamartwiała, w drugim zaczynała czuć żal a teraz po prostu była wściekła, mimo tego, iż uchodziła za najbardziej spokojną osobę w całych Włoszech. Od razu było wiadomym, że ktoś z jej najbliższych krewnych nie był Włochem. Co prawda zdradzał to przede wszystkim kolor jej tęczówek, jednak jej spokój i opanowanie również swoje mówiły.
Ostatnio to wino stało się jej ulubionym trunkiem. Zazwyczaj pijała je jedynie do posiłków a ostatnimi czasy odkryła, że jego cierpki smak potrafi załagodzić wszystkie dręczące ją odczucia. Siedziała więc w ciszy, przy drewnianym, okrągłym stole, delektując się smakiem alkoholu i nasłuchując. Kiedy tylko usłyszała kroki dłonie mimowolnie zacisnęły się na blacie a słuch jeszcze bardziej wyostrzył. Czuła, że serce dochodzi jej do gardła a później usłyszała pukanie do drzwi i już wiedziała, że to wcale nie Antonio, który nigdy w życiu nie zapukałby do własnego mieszkania. Domyślała się jednak kim może być gość i przez dłuższą chwilę wahała się czy w ogóle powinna otwierać. Kiedy jednak mężczyzna zapukał ponownie, Aida wstała i niechętnie ruszyła w stronę drzwi. Tylko jednak osoba pukała w ten sposób i był to nie kto inny, jak Gaspare. Kiwnęła głową na znak, że się nie pomyliła, kiedy tylko otworzyła drzwi, wcześniej przez chwilę się do tego przygotowując. Nie mogła dać mu satysfakcji, musiała wyglądać idealnie i nie mogła dać po sobie poznać, że obchodzi ją co właściwie dzieje się teraz w życiu jej męża, aby ten szybko jemu tego nie doniósł.
Cóż za niespodzianka! - Powiedziała na przywitanie, uśmiechając się szeroko. - Czemu właściwie zawdzięczam twoją wizytę? - Zapytała od razu na wstępie, nie chcąc przedłużać ich spotkania. To, że się nie lubili nie było żadną tajemnicą. Owszem, jeszcze tydzień temu Gaspare przyszedł do niej aby poinformować o obecnym stanie jej męża, chociaż wiedziała, że raczej był to rodzaj kontroli. A to zapewne był jej ciąg dalszy.
[Taaa daaam. I jest. Bez oszałamiającej jakości bo ostatnio zaniedbałam moje pisanie i to bardzo, ale osobiście w siebie wierzę, że się poprawię :D
I dramaciki to ja uwielbiam <33]
Aida
- Kontrola najwyższą formą zaufania. - Oznajmiła, otwierając szerzej drzwi aby wpuścić mężczyznę do mieszkania. Doskonale wiedziała jaki był cel jego wizyty, był zobowiązany sprawdzić czy Aida wystarczająco przeżywa odejście męża, czy wystarczająco jest pogrążona w smutku i rozpaczy, czy żałuje, czy ma wyrzuty sumienia i czy umartwia się w samotności, modląc się przy tym gorliwie aby łaskawy Antonio powrócił. Aida jednak w tym momencie daleka była od tego wszystkiego, mimo iż otwarta butelka wina pita w samotności mogła wskazywać na zupełnie inne wnioski. Castello czuła się pokrzywdzona tą sytuacją i nie zamierzała odpuszczać Już teraz obiecała sobie, że wybaczy tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy mąż powróci błagając na kolanach aby chociaż na niego spojrzała. A nie zrobi tego, był na to zbyt dumny, egocentryczny i pewny siebie. Nagle, po dwóch latach małżeństwa, wielkiej miłości, namiętności i kłótni, odkryła, że jest nikim innym jak ozdobą. Powoli przestawała wierzyć, że Antonio ją kiedykolwiek kochał a ich małżeństwo było umotywowane wielką miłością od pierwszego wejrzenia, jak to dotąd jej się zdawało. Była zwyczajnie głupia, sama starała się ratować Biancę przed nieszczęśliwym małżeństwem, nie mając nawet świadomości, że sama w takim utknęła. Pięknie opowiadała przyjaciółce o wzajemnym szacunku, docieraniu się a jak przyszło co do czego, okazało się, że najzwyczajniej na świecie jest hipokrytką. Zawsze głosiła swoje sądy z prawdziwym przekonaniem, nieraz narażając się mężowi, który w porównaniu do niej zawzięcie kibicował zaprzyjaźnionej parze, trzymając mocno kciuki aby wszystko poszło po myśli Gaspare'a. Ile to razy się o to pokłócili, ale Aida dalej zostawała przy swoim, nawet nie dostrzegając jak sytuacja przyjaciółki jest niemal identyczna jak jej. Zawsze uważała, że najlepsze co Gaspare może zrobić dla swojej narzeczonej, to po prostu od niej odejść. Teraz powoli zaczynała rozumieć, że może ta cała ucieczka Antonia była prezentem, za który powinna dziękować losowi. Póki co nie umiała. Dalej go cholernie kochała i gdzieś tam w głębi serca wierzyła, że wróci do niej skruszony, chociaż na zdrowy rozum zdawała sobie sprawę, że nie ma na to najmniejszych szans. - Jak widać nie zdewastowałam jeszcze mieszkania. - Zaczęła, obchodząc powoli salon, w którym się znajdowali, pokazując na co poniektóre przedmioty aby zwrócić uwagę mężczyzny, że jeszcze są całe. - Powoli popadam w alkoholizm, szykując się do roli zdegenerowanej rozwódki. - Dodała równie sztucznie z tym samym sztucznym uśmiechem, wskazując na butelkę do wina. - Zapraszam do sypialni, zaraz pokażę ci, że nie wyrzuciłam ani jednej koszuli Antonia. - I już miała skierować się w stronę wcześniej wspomnianego pomieszczenia, jednak przystanęła w pół kroku i odwróciła się do mężczyzny. - A może jednak nie będę cię tam zapraszać, ponieważ znając życie przekażesz później swojemu szanownemu przyjacielowi, że składałam ci dwuznacznie propozycje. - Dodała, unosząc lekko brwi, znudzona już tą grą. Nie miała ochoty aby przebywał w jej mieszkaniu, w jej przestrzeni osobistej a już tym bardziej żeby był kurierem między nią a jej mężem. Była przekonana, że Balamonte nie jest do końca szczery zdając sprawozdania Antoniemu, chcąc zrównać z zerem szanse na to aby małżeństwo do siebie wróciło. Nie miała jednak na to żadnego wpływu, wręcz uważała, że skoro mąż bardziej ufa i wierzy przyjacielowi niż własnej żonie, to rzeczywiście nie ma czego ratować.
OdpowiedzUsuń[Ja lubię długo, więc nie masz za co przepraszać! Sama też się jeszcze rozkręcę z pewnością!]
Aida
Roześmiała się głośno, kiedy usłyszała tylko o zakazie widzenia, który od razu wydałby Gaspare gdyby tylko okazało się, że Aida ma problem z alkoholem. Doprawdy, dziwne, że jeszcze zezwalał na ich spotkania, chociaż nie miała wątpliwości, że jeszcze chwila i okaże się, że bezpłodność Aidy jest zakaźna i w żadnym wypadku Biaca nie powinna utrzymywać z nią kontaktu, jeśli przypadkiem już się nie zaraziła. Castello już to widziała oczyma wyobraźni, jak Balamonte oskarża ją o problemy jego narzeczonej z zajściem w ciążę. Może gdyby wyjechała na drugi koniec świata a Machiavelli całkowicie zapomniałaby o przyjaciółce to ich problemy w związku z przyjściem na świat małego spadkobiercy Gaspare'a w końcu by się skończyły. Tak, powinna zostać wygnana, najlepiej gdzieś w okolice Antarktydy, ponieważ jej nieprawidłowa praca jajników była tylko i wyłącznie jej winą.
OdpowiedzUsuńTak się zafiksowałeś na dziecku, że już zacząłeś Biancę traktować jakby była twoją pierwszą pociechą. - Stwierdziła, już nie kryjąc ironii. I najgorsza w tym wszystkim była świadomość, że wszystko wskazywało na to, że jej relacje z mężem wyglądały identycznie.
Zacisnęła mocno dłonie na materiale idealnie wyprasowanej sukienki, powstrzymując się od odruchowego przyłożenia mu prosto w piękny i nieskazitelny policzek, który pokryłby się czerwoną plamą. Jak on w ogóle śmiał tak o niej mówić? Wyprostowała się jednak, stając prosto przed nim, próbując pokazać mu, że wcale, nawet minimalnie nie wyprowadził jej z równowagi. Splotła ręce na piersiach, lekko mrużąc oczy, kiedy przyglądała mu się, uspokajając nerwy. Wiedziała, że najlepsza w tym przypadku będzie prowokacja. Gdyby tylko wyprowadziła go z równowagi na tyle, że nie powstrzymałby się i ją uderzył, Antonio by mu tego nie wybaczył.
- Nie próbuj mi prawić morałów o wierności. Myślisz, że nie domyślam się jak kończycie swoje wieczory? Obydwoje tak płaczecie nad potomkami a pewnie połowa ciężarnych w Modenie was szuka. Uważajcie bo jak w końcu was odnajdą to zbankrutujecie płacąc im alimenty. - Już wcale nie udawała miłej i nie miała zamiaru tego robić. Kto jak kto, ale on był ostatnią osobą, która mogła ją oceniać. - Ma mętlik w głowie? - Powtórzyła po nim, prychając przy tym i jednak rezygnując ze spokojnego tonu głosu, który zawsze jej towarzyszył. Chyba nikt nie potrafił tak bardzo wyprowadzić jej z równowagi jak mężczyzna, który w tym momencie siedział prosto przed nią. - Jego teoria na temat wielkiego spisku, który zaplanowałam jest chora! Gdybym tylko wiedziała, że nie mogę mieć dzieci to od razu bym to mu powiedziała a nie ukrywała to przed nim przez trzy lata! - Wykrzyczała mu prosto w twarz. Zabawne było to, że nikt nie pomyślał o niej w całej tej sytuacji. Nikt nie zapytał jak się czuje, dowiadując się, że nie może mieć dzieci. Wszyscy jedynie współczuli Antonio, który teraz z pewnością nie doczeka się swojego potomka. Słabo jej się robiło od tej całej sytuacji.
Aida
[Cześć, dzięki. :)
OdpowiedzUsuńNie ja odpowiadam za nazwisko, wzięłam Lottie z wolnych postaci i nic nie zmieniałam. :)]
Lottie
[Pomysł mi bardzo odpowiada. Mam zacząć?]
OdpowiedzUsuńM.L.
Bianca doskonale wiedziała o przeszłości narzeczonego, poznała go w momencie, kiedy jeszcze nie był rozwiedziony. Początkowo wzbraniała się przed kolejnymi spotkaniami, nie przyjmowała prezentów, uciekała od słodkich słówek, ponieważ obrączka na palcu pana Balamonte skutecznie ją odstraszała. Wychodziła z przekonania, że jeśli mężczyzna jest żonaty, nie powinien podrywać innych kobiet, więc i ona nie inicjowała bliższego kontaktu. Prawdą było, że pomiędzy nimi zaiskrzyło od pierwszego spotkania w operze, podczas gdy matka Bianci postanowiła ich ze sobą poznać. Gaspare wydawał się takim czarującym dżentelmenem, choć jednocześnie miał w sobie nutę dzikości, wtedy dostrzegalnej jedynie w oczach. Na pierwszym roku studiów Bianca należała do tego typu kobiet, którym dość łatwo zawrócić w głowie, ale usilnie starają się tego po sobie nie pokazać. Była niedostępna, nie zdradzała swojej sympatii do Gaspare'a, a to wydawało się jeszcze bardziej go przyciągać. Pierwszego całusa ukradł jej dwa lata po pierwszym spotkaniu, ale nie skończyło się to dla niego dość dobrze — dziewczyna zareagowała odruchowo, strzelając w twarz. Nie wyobrażała sobie związku z kimś, kto miał żonę i mówiła mu to od samego początku, gdy oboje wiedzieli, że coś ich ku sobie ciągnie. Gaspare wydawał się głuchy na wszelkie racjonalne argumenty, a może po prostu był zakochany.
OdpowiedzUsuńNigdy nie przypuszczałaby, że właśnie tak potoczy się jej życie. Po śmierci matki ból załagodziła nagła decyzja Balamonte o tym, że odchodzi od żony. Złożył Biance propozycję nie do odrzucenia — miała przeprowadzić się do jego ekskluzywnego mieszkania. Teraz, kiedy byli ze sobą już tak długo, znali każdą swoją zaletę i każdą wadę, Bianca miała poczucie, że coś ją ominęło. Nie miała w przeszłości żadnych innych partnerów, to Gaspare był tym pierwszym i jedynym. Sporo starszy, z doświadczeniem, szalenie przystojny, czego można było chcieć więcej? Oczywiście, dzieci. Zdawała sobie sprawę, że narzeczony pragnie potomka, ale nie sądziła, że okaże się to aż tak wielkim problemem. Chciała mieć dzieci po ukończeniu studiów, jednak aktualny moment nie wydawał się odpowiedni. Ciągle się kłócili, nie umieli porozumieć, do tego jeszcze ta choroba, o którą Gaspare ją obwiniał. Bianca coraz częściej zastanawiała się, czy chce wiązać się na zawsze z kimś tak porywczym i czasem egoistycznym, jak on. Nie rozumiał, że choroba nie jest niczyją winą? Albo tego, że czasem kobiety miewają problemy z zajściem w ciążę i nie oznacza to wcale, że są beznadziejne? Miała tego dosyć. Słysząc jego krzyki, do których już się zdążyła przygotować, spojrzała na Gaspare'a chłodno.
— Jak poczujesz się przez to lepiej, to domaluj sobie tę drugą kreskę — powiedziała z wrodzonym sobie spokojem, zakładając ręce na biodra. — Przestań krzyczeć, nie jestem twoim workiem treningowym. Pokazałam ci ten test, bo mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic. Spóźniał mi się okres, dlatego sądziłam, że powinnam go zrobić, to źle? Sam byś za jakiś czas zaczął naciskać na sprawdzenie, czy czasem nie jestem w ciąży. — Ostatnie słowa zdziwiły Biancę; Gaspare brzmiał, jakby wyrządziła mu ogromną krzywdę, podczas gdy naprawdę się starała. Odsunęła się kilka kroków, patrząc na niego wstrząśnięta. — Przestań. Nie wiem czy zauważyłeś, ale ja też mam uczucia. Myślisz, że robię ci to specjalnie? Chciałabym zajść w ciążę, to nie moja wina, że się nie udaje.
Usiadła na kanapie, odgarniając włosy nerwowym ruchem.
— Straszny z ciebie egoista. Nie jestem klaczą rozpłodową i nie będę rozkładać nóg, kiedy tobie tylko przyjdzie ochota, bo jesteś napalony na dziecko, jakby tylko to się w życiu liczyło. Proszę bardzo, skoro jestem taką fatalną partnerką, idź na ulicę i poszukaj lepszej. Na pewno znajdzie się jakaś chętna — rzuciła oschle, wskazując mu drzwi. Nie miała siły na kolejną bezsensowną kłótnię, po której między nimi znów było tak samo źle, jak przed nią.
Bianca
[Ależ on podobny do mojego Silasa...
OdpowiedzUsuńWitamy serdecznie wśród autorów :)]
Silas