Aktualnie

Temperatura: 1°-9°C
02.02.2015 - Nieaktywne postaci usunięte
27.01.2015 - Lista obecności zakończona.

Szablon od niekonkretnej.

Zapraszam do zapisów.

środa, 14 stycznia 2015

somebody stole my car radio


R U B E N   V A N   D E R   V A A R T
23 lata // mieszka w hotelu ciotki // cyklofrenia aseksualnego panromantyka
zmęczone oczy na papierach do tłumaczenia // częsta pomoc w recepcji i kuchni

*
dziwne to mój styl, do którego powracam. mała ilość dobrych wątków.
ktoś kto przytuli i ktoś komu przez przypadek złamie nos, ewentualnie dwa w jednym.
nudzi mi się, niech mu ktoś pomiesza w życiu. andrea wróci.

39 komentarzy:

  1. [Zdjęcie tak bardzo zwyczajne *-* Witam się ładnie i zapraszam do siebie.]

    M.L.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ech, szkoda, ze zrezygnowałaś, osobiście zastanawiam się czy przypadkiem Perth nie zostało porzucone przez administrację. I jeszcze raz to napiszę: Ruben jest niezmiernie uroczy!]

    Aida

    OdpowiedzUsuń
  3. [Szkoda, że nie ma Andrea(i?). Polubiłam ten wątek przy budce. No nic. Witam pięknie i zapraszam do siebie :3]
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  4. [Niezwykle zajmujący pan (czemu waty cukrowej nie można kupić tak o - w sklepie?) Z mojej strony proponuję wątek z Raczyński.]

    Albin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Spostrzegawczość górą!
      Uznajmy, że Andrea na pożegnanie uzyskał całkiem nową filiżankę w brązowym papierze z niebieską wstążką. Milej być nie mogło.]

      Usuń
  5. [Nie znam Andreii!
    I takie postacie, które pojawiają się znikąd są najlepsze moim zdaniem.
    I zastanawiam się czy ktoś tam jeszcze wróci, tym bardziej, że już nie chce mi się ciągle z Selmą biegać, tym bardziej, że wcale nie ma gdzie.]

    Aida

    OdpowiedzUsuń
  6. [Pamiętam, że mówiłaś tak też o Muffinku, który w końcu i tak nie wrócił. Mam nadzieję, że tutaj będzie inaczej :3
    Na wątek się skuszę. Ten hotel ciotki to jakiś luksusowy bardzo? Czy raczej nie bardzo? Bo jeśli to drugie to Alison mogłaby szukać tam schronienia ]
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  7. [Rozumiem i mam nadzieję, że z nim wrócisz i pozwolisz dokończyć sudoku.
    Czy widzisz jakąś przyszłość dla Albina i Rubensa?]

    Albin

    OdpowiedzUsuń
  8. [Prawda, czyli to samo co z 3/4 blogów w tym momencie.
    W każdym razie życzę powodzenia Rubenowi we Włoszech!]

    Aida

    OdpowiedzUsuń
  9. [[Me serce jest przy Danielu. Zapewne dlatego, że to mój wymarzony typ. Również widzę tutaj tylko ten blog do życia. No i po troszku paris i NYC, a tak poza tym to nie ma nic ciekawego. A szkoda.
    Więc skoro to taki hotel, to może byłoby na niego stać biedną studentkę matematyki, pracująca w budce? Jeśli tak, to właśnie Ali mogłaby tam kątem zamieszkać. Mógłby być taki układ z jego ciotką, że Ali jest taka podaj, przynieś, pozamiataj, a w zamian dostaje najbiedniejszy pokój. Jeśli taki zarys Ci pasuje, to można to ładnie ubarwić i wymyślić ciekawe spotkanie. A jeśli nie, to pomyślę dalej (: ]
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  10. [Oh, to jeszcze lepiej! Ruben i Ali (że się tak zainspiruję watą cukrowa na zdjęciu) mogliby się poznać na jakimś tam festynie. No i dobrze by im się ze sobą rozmawiało. Ciotka mogłaby ich zobaczyć. A potem oni umówiliby się do kina (jakiś ich film mógłby lecieć. O którym mogliby też rozmwiać podczas festynu) i po kinie poszliby do hotelu ciotki, aby chociażby coś zjeść. Po kilku dniach Ali przyszłaby do hotelu i dostałaby zniżkę. I wieczorem Ruben mógłby zająć się liczeniem wydatków i innych takich. Alison, nie mogąc spać, przyszłaby mu pomóc :3
    No i w sprawie Daniela to taka forma prowokacji ]
    Ali

    OdpowiedzUsuń
  11. [Oh, coś czuję, że to będzie cudowny wątek. Tym bardziej, że sama Ali również się związków boi i ostatnio zaczyna ich unikać. W sumie możemy zacząc juz od liczenia wspólnego. Ali spotka go w recepcji na przykład i przeniosą się do pokoju, aby móc się lepiej skupić. Pani ciocia to zauważy i może zacząć się bawić światłem, aby stworzyć im nastrój ]
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  12. [Jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że Lucas mógłby mieszkać w hotelu jego ciotki. Ale nic poza tym. :|]

    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  13. Nienawidziła być na czyjeś łasce. Pani Stefania była naprawdę wspaniałą kobietą, więc Alison nie chciała jej aż za bardzo wykorzystywać. Chciała jej pomóc w prowadzeniu hotelu. Chociażby troszkę. Mogłaby przeciez pomagać w kuchni... Albo sprzątać pokoje! Dopasowałaby sobie plan dnia i wszystko idealnie by jej się zgrywało. Ale nie... Dostała zniżkę, choć nie do końca wiedziała dlaczego. Uważała, że nie powinna jej dostać. W końcu jej oczy nie były AŻ tak ładne.
    Od kilku dni nie mogła już spać. Kręciła się w łóżku i przekręcała z boku na bok. Zasypiała nad ranem i wstawała wtedy kompletnie niewyspana i senna. Tej nocy również nie mogła spać. Wpatrywała się w sufit odliczając kolejne sekundy.
    W końcu wstała z łóżka. Naciągnęła na nogi czarne leginsy, a na koszulkę narzuciła bluzę, w której wyglądała jak panda. Ubrała jeszcze ciepłe skarpetki, które służyły jej jako kapcie.
    Opuściła pokój, a nogi jakby same poprowadziły ją w stronę recepcji. Właściwie to sama nie wiedziała czego chciała. Czegoś na sen? Uspokojenie? Chyba jednak potrzebowała towarzystwa. Tak po prostu.
    Uśmiechnęła się na widok Rubena. Miała nadzieję, że to właśnie jego tutaj spotka. Podeszła do niego od tyłu i nieco bezczelnie spojrzała mu przez ramię. Liczby... Właśnie była w swoim żywiole!
    - Najpierw dokonaj redukcji, czyli wpisując cyfry na kalkulatorze skreślasz je na kartce. Rób sobie przerwę co pięć, a wynik zapisuj gdzieś na boku. Potem dodasz jedynie te wyniki i wyjdzie ci ładna liczba - powiedziała na przywitanie. Może i nie powinna się wtrącać, lecz... Zdała sobie o tym sprawę dopiero kiedy to powiedziała. Zamilkła i oparła się pośladkami o brzeg biurka. - Przepraszam... Nie powinnam się wtrącać - mruknęła cicho.
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  14. [ No to ponownie życzę - udanej zabawy :D Zdjęcie jest świetne ]

    Administracja/Claudia

    OdpowiedzUsuń
  15. - Przepraszam raz jeszcze - powiedziała cicho, ponieważ bała się, że mogła przez przypadek urazić chłopaka. W końcu mógł się za to obrazić czy coś. Mogła w końcu uderzyć w jego męska dumę, choć miała nadzieję, że tak nie będzie.
    Alison wpatrywala się w niego z uśmiechem kiedy liczył. Zabawnie i, podobno słodko, zmarszczyla nos. Coś jej w tym wszystkim nie pasowało.
    - Czekaj tutaj. Zaraz wracam - mruknela i pospiesznie poszła w stronę swojego pokoju. Wzięła stamtąd okulary i z nimi na nosie wróciła do Rubena. Dopiero wtedy wzięła od niego kartkę i ołówek.
    - A co z tym? - zapytała zakreslajac kółkiem liczby, które celowo bądź nie pominął. - I nie... Nawet dodanie tych wszystkich liczb nie da takiej kwoty. To jest niemal awykonalne - skrzywila się lekko. Usiadła na drugim wolnym krześle i powoli wzięła się za podliczanie wszystkiego. Trochę jej to zajęło, a w pewnym momencie sama się zakręciła i wcale jej się to nie podobało.
    - Oh... Pomóż mi to nieco rozszyfrować - poprosiła i podsunela mu kartkę pod nos. - To... Ta kwota jest za pokój numer dwadzieścia w przeciągu tygodnia. A tutaj jest ten sam pokój tylko kwota w przeciągu trzech dni... I nie wiem o co chodzi - westchnela ciężko, odkładają ołówek.
    - A masz jakąś osobną kartkę? I kolorowe pisaki? - Zapytała, nawijajac kosmyk włosów na ołówek, który potem wsunela za ucho.
    [Spojrzałam na godzinę odpisu i uświadomiłam sobie jak bardzo chce mi się spać -,-]
    Ali

    OdpowiedzUsuń
  16. [Mnie to mówisz? Czasami się zastanawiam jak ja funkcjonuję ;__; ]

    Poprawiła okulary przenosząc się na jego krzesło. Usiadła w najwygodniejszej pozycji, patrząc na niego wyczekująco. Jednak nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Jęknęła cicho i wykreśliła niepotrzebną pozycję z listy.
    - Skoro wkradł się jeden błąd... To może być ich więcej - stwierdziła z wielkim strachem w głosie. Błędów mogło być od cholery, brzydko mówiąc, a przecież na to pozwolić sobie nie mogli. Tak, teraz to już oni, ponieważ Alison poczuła się odpowiedzialna za całe to zadanie. Księgowa byłaby z niej marna, lecz jako-tako dawała radę na tym stanowisku. Długo jej to schodziło, dostawała wręcz ataku złości lecz koniec końców efekt był zadowalający i dobry, więc do niczego nie można byłoby się przyczepić.
    - Ruben... Musimy to zrobić od początku - stwierdziła i ogarnęła troszkę stolik przy którym właśnie przyszło im siedzieć. - To są rozliczenia za...? - Celowo nie dokończyła swojej wypowiedzi, czekając aż Ruben za nią dokończy. Musiała w końcu wiedzieć co takiego liczą, aby potem nie było jakieś przypału.
    - Obawiam się, że nie wystarczy nam stołu - zaśmiała się dość nerwowo. Potrzebowała większego stołu, aby móc wszystko dobrze ustawić i poukładać. Aby dobrze działać musiała mieć dobre miejsce pracy. A przy tym obecnym, prędzej by się zgubiła niż coś zrobiła.
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  17. [Ojej zdjęcie w twojej kp jest takie zwyczajne, a jednocześnie zupełnie inne niż reszta, podoba mi się bardzo! :D
    Mam jeden pomysł. Możemy uznać to za powiązanie i zacząć od jakiegoś innego wątku, który będzie trzeba wymyślić; albo po prostu od tego miejsca rozpoczniemy naszą "przygodę". Adelisa wynajmuje kawalerkę od młodego małżeństwa, które pewnego wieczoru pojawi się w progu mieszkania i nieuprzejmie "poprosi" by jak najszybciej zabierała swoje manatki i wyprowadziła się jeszcze ten nocy, bo tak i tyle. Na auto jej nie stać, a więc z dwoma walizami i toną siatek cudem dotarłaby do najbliższego hotelu - hotelu ciotki Rubena, który akurat stałby na recepcji. No i dalej możemy pójść w różnych kierunkach. Adelisa jest spłukana i prosiłaby o jedną darmową noc chociażby na fotelu w korytarzu, nie wiem co na to Ruben :)]

    Adelisa

    OdpowiedzUsuń
  18. [Jakieś choróbsko mnie dopadło, więc odpiszę dopiero jutro. Nienawidzę zimy ;/]
    Ali

    OdpowiedzUsuń
  19. Podobno zatrzymały się w hotelu; rodzina nie posiadała dodatkowego pokoju na ich przyjęcie. Wymówki najbliższych najbardziej bolały. Bo choć wiedziało się o ich kłamliwej podszewce, nie można było zareagować ostrzej niż słowa podziękowania. Anna wiedziała na co się pisze wyjeżdżając z kraju. Niepełnosprawna córka, problemy zdrowotne męża. Była kobietą swoich czasów – silną matką Polką. Utożsamiała się z jej postacią bardziej niż pasowało to jej osobie, tak myślała. Nawet zaczęła chodzić inaczej i mówić inaczej. W jej głosie pojawiało się coraz częściej rozżalenie i tęsknota za dawnymi latami beztroski. Ale w głębi serca dziękowała Bogu, temu jedynemu, bo katolickiemu, za to, że inni mają gorzej. A nie ona.
    Dowiedziała się od koleżanki, której imienia nie mogła sobie przypomnieć, że syn jej męża (z jakiegoś romansu, nie wnikała, bo to niegrzeczne) aktualnie jest we Włoszech. Że studiuje rehabilitacje i że z chęcią jej pomoże. Przez ten tydzień czy dwa. I to za darmo, bo ojciec płaci za jego studia, więc musi się jakoś zrehabilitować (tutaj padły śmiechy i chichy, taki żarcik sytuacyjny).
    - Kurwa mać, gdzie jest ten jebany hotel. - Chodził i mówił. Do siebie. Przeszła godzina, a jego stopy nawet nie trafiły na ulicę o podobnej nazwie do tej, której szukał. Był roztargniony, bez mapy i na rowerze. Zdenerwowany, marudzący, ale przynajmniej dobrze ubrany. Bo szedł do pani Anny, Anny K. Nigdy nie dowiedział się, że drzwi, których wtedy szukał, minął przynajmniej dwa razy.
    Gdy dotarł przed hotelową recepcję już był spóźniony. Kwadrans, może troszkę więcej. Zaczął więc napastować biedny dzwonek, następnie strzelać palcami z poddenerwowania. Niepunktualność powinna być karana.

    [Pozwoliłam sobie zacząć dość konwencjonalnie i trochę bez uzgadniania, ale chyba nie masz nic przeciwko?]

    Albin Raczyński

    OdpowiedzUsuń
  20. [Wszystko super! :)]
    Adelisa również zamierzała spędzić ten chłodny wieczór słodko wegetując przytulona do kaloryfera ze zniszczonym egzemplarzem "Władcy Pierścieni" w dłoniach. Zapowiadało się bardzo przyjemnie i - jak nigdy - wszystko tego dnia szło po jej myśli. Była pewna, że już nic nie będzie w stanie zburzyć tej wspaniałej idylli i jej dobrego humoru aż do chwili w której panującą w mieszkaniu ciszę przerwał niespokojny dzwonek do drzwi - typowy zwiastun złych wiadomości. Zerwała się na równe nogi, odkładając geniusz Tolkiena na parapet i mniej więcej w tym momencie jej spokojny półświatek legł w gruzach. Właściciele wynajmowanej przez Adelisę kawalerki wtargnęli gwałtownie, wnosząc na butach masę wilgotnego błota. Ale nie to stanowiło wówczas jej największy problem. Zdecydowanie bardziej niż błotem przejęła się "uprzejmą prośbą" o natychmiastowe wyniesienie się z kawalerki - dlaczego? - bo tak i koniec dyskusji! Dyskusja trwała. I to na dodatek trwała tak intensywnie, że sąsiedzi z naprzeciwka dwa razy upraszali się o zniżenie głosów chociażby o ton, bo na całej klatce echem się odbija.
    Po dwóch godzinach burzliwych debat Lisa dała za wygraną. Spakowała się tak szybko jak potrafiła i roznosząc po całym korytarzu błoto, które wnieśli ze sobą na butach, wyszła trzaskając drzwiami.
    Adelisa nie ma w zwyczaju płakać, ale teraz płakała. Ze zdenerwowania, rozgoryczenia. I bolał ją świat. W tym momencie szczególnie dotkliwie.
    I tak oto panna Dolly o godzinie 23:28 - zmęczona, zdenerwowana jak nigdy, czerwona na wilgotnej twarzy, zziębnięta, oszukana i jakże dogłębnie okradziona stanęła z dwoma walizkami i dużym plecakiem przed hotelowymi drzwiami. Cóż innego jej pozostało?
    Do środka weszła powoli, ogarnięta wielkimi wątpliwościami. Prędko otarła łzy i przelotnie zerknęła w lustro zawieszone w korytarzu. Wyglądała jak siedem nieszczęść, co zdecydowanie nie podniosło jej na duchu. Postawiła walizki w progu i uśmiechnęła się blado podchodząc do lady.
    - Dobry wieczór. - zaczęła cicho, unikając wzroku młodego chłopaka siedzącego na recepcji. - Ja wiem, że to co zaraz powiem wyda się panu niedorzeczne i że nie mam prawa prosić o takie rzeczy, ale po prostu nie mam innego wyjścia i... I to pana wcale a wcale pewnie nie interesuje,bo dlaczego by miało, ale właśnie wyrzucono mnie z mieszkania, nie mam gdzie iść, więc przyszłam... - urwała i zerknęła w stronę drzwi jakby rozważała właśnie zapadnięcie się pod ziemię, albo wybiegnięcie z powrotem na ulicę. - Oprócz mieszkania nie mam też pieniędzy. - powiedziała ściszonym głosem i schowała twarz w grubym szaliku, widocznie skrępowana i zawstydzona całą sytuacją. - Mogłabym tutaj przenocować? - wydusiła w końcu szybko, wciąż unikając wzroku chłopaka. - Mogę spać tutaj, na korytarzu, a rano nawet nikt nie będzie wiedział o mojej wizycie, poważnie, wymknę się cichutko jak myszka, proszę. Mogę w zamian za to posprzątać pokoje, albo cokolwiek, ale proszę, niech mi pan pomoże. - pierwszy raz podniosła na niego wzrok, a drżące dłonie splotła na wysokości mostka. Przestąpiła nerwowo z nogi na nogę.

    Adelisa

    OdpowiedzUsuń
  21. [No właśnie problem w tym, że nie mam jakiegoś konkretnego pomysłu. Dużym minusem jest różnica wieku, prawie dziesięcioletnia.]

    M.L.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Cześć. Muzykoterapia jest świeżym pomysłem w ośrodku, w którym pracuje Bianca, więc Ruben z pewnością widział już poobwieszane wszędzie plakaty czy ulotki rozdawane przez pracowników. Skoro z własnej woli nigdy by się tam nie pojawił to może postanowił pójść z kimś, ot tak, dla zabawy i przekonania się, co to właściwie jest i z czym się to je? Tyle że z tego, co wyczytałam wynika, że przeciwskazania do jej użycia ograniczają się do ostrych stanów psychoz, padaczki muzykogennej i stanów depresyjnych. Ze względu na wiek Rubena przyszło mi do głowy powiązanie przez Nico, ale nie mam na to żadnego konkretnego pomysłu w tej chwili.]

    Bianca

    OdpowiedzUsuń
  23. [A nie dziękuję. Nienawidzę zimy i tych zmian pogodowych, bo mój organizm strasznie wtedy wariuje :C ]

    Spojrzała na Rubena i pokiwała delikatnie głową. Jej praca miała korzyści dla nich obojga. Ona się zmęczy, a on będzie miał zrobioną pracę. Dzięki temu będzie mogła też nieco się odwdzięczyć za tę całą gościnę.
    - Chodźmy więc do pokoju - powiedziała i pośpiesznie pozbierała wszystkie potrzebne dokumenty, układając je w tylko sobie znanym schemacie. Tak jednak było jej prościej potem to wszystko ogarnąć.
    - Jesteś zmęczony... Może się położysz, a ja to zrobię? - zaproponowała dość nieśmiało. Nie wiedziała w końcu jak na to zareaguje Mógł jej też nie ufać, w końcu nie znali się zbyt dobrze. Mogła go jednak zapewnić, że nic złego nie zrobi. Miała czyste intencje, zresztą jaki miałaby biznes aby przeinaczyć rachunki i inne takie?
    - Chodźmy - mruknęła i skierowała się w stronę jego pokoju. Tam rozstawiła wszystko na podłodze, przy łóżku, z którego to ściągnęła poduszkę. Podłożyła ją sobie pod plecy.
    - Naprawdę, Ruben - mruknęła cicho. - Możesz się położyć. Poradzę sobie, a jakby coś było niejasne, to cię obudzę - zapewniła. Zerknęła mu w oczy i uśmiechnęła w pewien sposób nawet czule. Sama nie była zmęczona. Miała zbyt wiele spraw na głowie o których rozmyślała przed snem, a na chwilę obecną wolała tego uniknąć. Jeśli bardzo się zmęczy, nie będzie miała siły na rozmyślanie. A zabawa z liczbami właśnie taka była. Nudna i męcząca. Mogła jednak tak mu się odwdzięczyć za nocleg.
    - Albo wypij kawę i połóż się na dwadzieścia minut. To również bardzo pomaga. Po dwudziestiu minutach wstaniesz i podobno będziesz wypoczęty - zaproponowaa. Gdzieś taki pomysł słyszała. Jednak jeszcze nigdy go nie stosowała, stąd jej niepewnośc. Może akurat to mu pomoże?
    Ali

    OdpowiedzUsuń
  24. [Mogłoby tak być, rodzina Machiavellich jest dość znana w Modenie, ponieważ Gianna była popularną śpiewaczką i swoim głosem przyciągała do opery wielu ludzi. Mogli być kilka razy gośćmi hotelu ciotki Rubena, a z biegiem czasu ta znajomość przerodziłaby się w zaprzyjaźnienie, po śmierci Gianny ciotka wpadałaby częściej do domu Machiavellich, żeby wesprzeć rodzinę w tej trudnej chwili. Kiedy Ruben przyjechał do Modeny faktycznie mogła chcieć poznać go z Nicodemo, który zawsze wydawał jej się uroczym młodzieńcem. Wszystko się klei, podoba mi się. To jak, zaczynamy wątek od pierwszego spotkania w ośrodku naszych bohaterów?]

    Bianca

    OdpowiedzUsuń
  25. [Cześć i dziękuję, a twoje zdjęcie narobiło mi wielkiej ochoty na watę cukrową c;]

    Frida

    OdpowiedzUsuń
  26. [No nieźle, tyle desperacji, że aż pada słowo proszę? Można pokombinowac coś ;)]

    Milano

    OdpowiedzUsuń
  27. [No to jeszcze gorzej, znudzenie to straszna rzecz. Niekoniecznie, raczej nie jest to coś bardzo ważnego, lecz na pewno by tego chciał chociaż od czasu do czasu, bo w końcu ma 22 lata więc raczej potrzebuje tego]

    OdpowiedzUsuń
  28. [no niby można by coś takiego zrobić. Gianni jest złączeniem dwóch postaci, które kiedyś istniały, jedna z nich była seksoholikiem, więc można by coś z tego zaczerpnąć. Hm, myślę, że da radę zmienić podejście Milano i będzie dręczył Rubena, chcąc od niego więcej niż dostaje]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Hm, to czyli rozumiem, że zaczynamy ich znajomość od zera?
    Cóż myślę, że najlepsze będzie by pracował w hotelu tak dorywczo, może tam też grał na skrzypcach, bo jeśli to większy hotel to muzyka na żywo byłaby bardzo prawdopodobna]

    OdpowiedzUsuń
  30. [aha, spoko. Bo już się zakręciłam po prostu i nie wiedziałam co i jak.
    No to tak mogli się poznać, trochę dorywczej pracy Milano i te wieczory muzyczne. Mieli więc okazję do rozmów, poznania się lepiej.
    Teraz tylko powiedz mi na jakim poziomie jest już teraz ich znajomość, bo jeśli Ruben jest niecały miesiąc w mieście to trochę za szybko by wkręcać ich w związek, chociaż...jak uważasz. Można to tak przyspieszyć, a co tam ;p
    Muszę wiedzieć na czym stoi ich znajomość by dostosować zachowanie mego skrzypka]

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie spodziewał się spotkać chłopaka w swoim wieku. Zbiło go to z tropu, delikatnie. I tak jak miał zamiar szybko załatwić sprawę, tak coś ścisnęło jego gardło, a jedynie oczy mierzyły przybysza od góry do dołu. Nietaktowne. Nieładne. Wbrew nauce ojca nie czuł wyrzutów sumienia. Targnęło nim raczej poczucie zaintrygowania – sam nie wiedział dlaczego.
    - Szukam pokoju Anny Krocińskiej? - zwinnie zmienił zdanie oznajmiające w pytanie, brnąc w swoje niezdecydowanie. - Przyjechała z córką. Mała, sparaliżowana lewa część ciała.
    Nie powinien wdrążać się w nieswoje tematy. Opisując matkę z dzieckiem był przekonany, że to coś da. Coś, co nie do końca potrafił zinterpretować. Czuł się nieswojo, poddenerwowanie zaczęło trząść jego dłońmi. Schował je pospiesznie do kieszeni. Młody człowiek nie powinien stać przy recepcji, kłóciło się to z jego światopoglądem. Naiwnym i dziecinnym. Cofnął się myślami do lat młodzieńczych, gdy to dwudziestolatki w jego wyobrażeniu stawali się panami i paniami świata.
    - Poza tym nie miałem, gdzie przypiąć roweru na dworze. Albo zwyczajnie nie zauważyłem odpowiedniego postoju – uspokoił się, skarcił w myślach swe postępowanie. - Wprowadziłem go do holu, może tak tam stać?
    Spojrzał w stronę dwukołowego pojazdu, potem znów na chłopaka. Ten miał urodę dość pospolitą. Ciemne włosy, brwi, w źrenice nie pasowało wnikać. Aczkolwiek albo to jego głos albo wydźwięk jego głosu, psuło całą tę otoczkę. Pojawiała się dysharmonia.
    Albin nie uciekał wzrokiem, nigdy tego nie robił, raczej wolał obserwować każdy ruch i każdą inną zmienną. Był wielbicielem ludzkich charakterów, a szczególnie ich odchyleń. W następnych etapach próbował animować takich ludzi, sprawdzać i poddawać próbom. Byleby każdego rozgryźć.

    Albin Raczyński

    OdpowiedzUsuń
  32. [Przepraszam ale odchodzę z bloga. Jakby coś to napisz na: czarny.jezdziec69@gmail.com :) ]
    Ali

    OdpowiedzUsuń
  33. [ Nie chcę być natrętna, ale chciałam zapytać, jak tam z naszym wątkiem? Robimy coś w tym kierunku dalej czy odpuszczasz? Pytam, bo nie jesteś pierwszą osobą, która od dłuższego czasu mi nie odpisuje i zaczynam się niepokoić. ]

    Bianca

    OdpowiedzUsuń
  34. [Cześć, irysku. A będąc zupełnie szczerą i obiektywną osobą: tęsknie za Andreą, wydawał się interesujący. Ruben też jest specyficzny i chwyta uwagę, ale nie zyskuje tak dużej sympatii jak Romagnoli. Nie wiem czemu.]

    Luca D'Annunzio

    OdpowiedzUsuń
  35. [ Rozumiem i przepraszam, że tak naskoczyłam, ale bałam się, że kolejny autor nie odpisze zaraz po ustaleniu szczegółów wątku. Jasne, że nadal jestem chętna na pisanie z Rubenem, także bierzmy się do roboty. Zaczniesz czy mam cię wyręczyć? ]

    Bianca

    OdpowiedzUsuń
  36. [Nie musi Ci być smutno, tworzysz dobre postacie i to nie tylko patrząc na tego bloga, ale całość kreacji (przynajmniej tych, które dane mi było zobaczyć na paru innych stronach). Po prostu niektóre z nich są bardzo ciekawe, a inne zatrzymują się na pułapie ciekawych. Taki już los dobrych autorów - wymagania względem nich rosną.]

    Luca D'Annunzio

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Cześć i czołem. Może wątek ?]

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  38. [Nie dogodzisz xD.]

    Luca D'Annunzio

    OdpowiedzUsuń