„Wszystko
jest coraz bardziej za późno. Chociaż to zdanie jest może błędne
nie tylko logicznie, językowo, ale naprawdę za późno może być
tylko raz, w ciągu jednej sekundy, a potem już zawsze.”
Aida Castello
24 lata bezczynności i czekania aż nagle wszystko się zmieni.
Małżeństwo z dwuletnim stażem, którego raczej nie da się już uratować.
Aktorka w lokalnym teatrze dramatycznym.
__________________________________________________________________
__________________________________________________________________
Dzień dobry,
Jak się można domyśleć, wątki lubię te średniej długości
(długimi też nie pogardzę), mąż jest do oddania.
(długimi też nie pogardzę), mąż jest do oddania.
Cytat: Mrożek
[Skoro chęć jest a pani już na blogu pomyślmy o powiązaniu ;)]
OdpowiedzUsuńMarcello.
[Cześć, znamy się. Przed chwilą zrezygnowałam z poprzedniej postaci, ale wpadnę tu jeszcze z nową.]
OdpowiedzUsuń[Ładna jest *-* Pomińmy fakt, że na początku myślałam, że to moje zdjęcie, które nie wiem, skąd by się tu mogło wziąć, ale i tak nie mam takich ust i włosów ciemnych. Jeśli ochota lub chęć jest na wątek (a raczej są) to zapraszam do Meredith.]
OdpowiedzUsuń[Andrea jeszcze powróci, pierw chce się trochę Rubenem nacieszyć: właśnie dlatego że chyba na Perth nikogo już nie ma, a przecież dopiero został otwarty. Ten uroczy chłopaczek pojawił się w mojej głowie bez zapowiedzi, ale zdążyłam już go polubić.]
OdpowiedzUsuńvd Vaart
[Mogłybyśmy tak zrobić. W ogóle mogłyby być nawet nawet jedyne na piętrze czy jakoś tak. M także mężatką była, więc może to być pierwsza rzecz, która je połączy. Aida, jako że problemy w małżeństwie ma, mogłaby przyjść do starszej koleżanki i z nią porozmawiać. Meredith czasem mogła nawet usłyszeć ich kłótnie.]
OdpowiedzUsuń[Będziesz może jeszcze miała szansę na poznanie go.
OdpowiedzUsuńCóż, mam dokładnie tak samo: na tamtym blogu jest tylko jedna autorka z którą jako tako wątek się kei, ale nadal brak innych osób odbiera wszelkie chęci.]
vd Vaart
[Może być bratem przyrodnim męża, ale musisz mi nakreślić jakie stosunki Aida ma z mężem :D ]
OdpowiedzUsuńMarcello.
[Dziękujemy bardzo, aktualnie jest jeszcze dość zagubiony.]
OdpowiedzUsuńvd Vaart
[Byłoby miło:)]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Jaka ona piękna! Lucas na pewno nie będzie mógł oderwać od niej wzroku, a co lepsze - możemy ustalić, że jest ona podobna w pewnym stopniu do jego żony i może będzie chciał jej... utrudniać jakoś życie? Doprowadzić jej małżeństwo do totalnego upadku?]
OdpowiedzUsuńLucas
[Jaka ona piękna! Lucas na pewno nie będzie mógł oderwać od niej wzroku, a co lepsze - możemy ustalić, że jest ona podobna w pewnym stopniu do jego żony i może będzie chciał jej... utrudniać jakoś życie? Doprowadzić jej małżeństwo do totalnego upadku?]
OdpowiedzUsuńLucas
[Jej, znam ten ból. Dlatego ja co chwilę kopiuję tekst, na wypadek właśnie takiego wypadku. Pewnie, zacznij jutro. Poczekam:).]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Zacznijmy od poznania. Najlepiej wieczorem. Może też w jakichś nietypowych okolicznościach, jeśli coś tylko przychodzi ci do głowy. :)]
OdpowiedzUsuńLucas
[Brzmi świetnie. Zaczniesz?]
OdpowiedzUsuńLucas
[ Przepraszam za pominięcie. Nie spodziewałam się, że tyle osób dołączyło, co mnie w sumie bardzo cieszy. Ale na swoją obronę - zorientowałam się nim napisałaś, tylko oczywiście w takich momentach komputer się zacina ;/
OdpowiedzUsuńBaw się tutaj dobrze! ]
Administracja/Claudia
[Cześć! :) Zmieniłam! Do ostatniego momentu nie mogłam się zdecydować które ze zdjęć dać na główne, ale pomogłaś mi przechylić szlę haha :D
OdpowiedzUsuńTak myślę nad wątkiem i można zrobić małą awanturę. Mąż Aidy kupowałby dla żonki kwiaty w kwiaciarni, w której pracuje Adelisa. Może wiadro pełne wody i kwiatów ciętych spadłoby z wyższej półki czy cokolwiek i przechodząca akurat ulicą Aida zastałaby męża i Adelisę w dwuznacznej sytuacji.
Albo dziewczyny - panie? - znają się z teatru, w którym gra Aida. Moja Liska mogłaby pracować tam kiedyś w weekendy pomagając przy montażu sceny, dekoracji, czy chociażby sprzątając. Od tamtego czasu mogą być dobrymi znajomymi, które chodzą wieczorami po klubach, albo piją razem wino w domowym zaciszu.
Można to też połączyć, albo dodać to i owo, twój wybór!
Adelisa
[Nie masz za co dziękować :)) Każdy by to zrozumiał. Poczekam, aż będziesz miała czas. W końcu nigdzie się nie wybieram.]
OdpowiedzUsuńM.L.
Lucas Dawson nie słynął z niczego, z żadnej konkretnej cechy charakteru, którą ktoś mógłby opiewać lub zachwalać; owszem – ludzie chwalili to, że był żołnierzem, wnioskowali z tego, że musiał być patriotą i człowiekiem lojalnym, ale także oddanym wyższym dobrom, które ciężko było scharakteryzować. Po głośnej aferze związanej z jakobym maltretowaniem, a nawet molestowaniem swojej żony, ogłaszany był człowiekiem złym, zdeprawowanym, zboczeńcem i brutalem. Po uniewinnieniu – wszystko zrzucono na koszmary wojny, a on został oczyszczony, co nie zmieniało faktu, że nie mógł na dłużej zostać w Londynie. Już jako rozwodnik pojawił się w Modenie, w przyjemnym, włoskim mieście. Szukał i ukojenia, i zapomnienia na przeróżne sposoby, nic dziwnego, że w końcu je odnajdywał. Czy to w barze, czy to w burdelu. Nie potrzebowała wiele, jakby to powiedział jego ojciec: dobre rżnięcie i drogi alkohol załatwią wszystkie sprawy i odgonią wszystkie troski. Lucas taki był. Dokładnie taki, jak jego ojciec.
OdpowiedzUsuńCałodobowy sklep znajdował się niedaleko hotelu, w którym się zatrzymał. Mógł pojawić się w hotelowym barze, ale wolał nie wzbudzać sensacji jako zapijaczony awanturnik wśród innych gości. Wyciągnął rękę po butelkę z whisky. Już miał ruszyć do kasy, ale jego uwagę przykuły kolorowe magazyny po drugiej stronie; pewnie zrobiłby krok w ich stronę, gdyby nie fakt, że coś, a raczej na pewno ktoś zderzył się z jego plecami.
Odwrócił się z lekkim uśmiechem, ale ten szybko się rozpłynął, jakoby Lucas ujrzał przed sobą ducha. Kobieta, choć drobna, wydawała mu się być niebezpieczna, a to tylko dlatego, że przypominała mu byłą żonę.
- To wino wcale nie jest dobre – wychrypiał, rzecz jasna po angielsku, kiedy spojrzał na trzymaną przez nieznajomą butelkę.
Lucas
[Możemy tak zrobić. Dla Frida szpital to drugi dom ostatnio, więc nie będzie trudno jej tam spotkać, tylko masz pomysł na jakieś ciekawe spotkanie, które nie skończy się po kilku odpisach? :)]
OdpowiedzUsuńFrida
[Dzięęękujemy bardzo! ]
OdpowiedzUsuńVittoria
Czuła w ustach metaliczny smak. Dotknęła ręką nosa, z którego szybko spływała krew. Nie wiedziała, co się dzieje. W jednej chwili stała w supermarkecie, kupując jedzenie na kolacje, w drugiej znalazła się w ciemnym pomieszczeniu, cuchnącym naftaliną, z krwawiącym nosem. Słyszała jakiś szum, podobny do starego silnika. Po omacku doszła do drzwi, które z trudem otworzyła. Jasne światło momentalnie ją oślepiło.Thomas?!Krzyknęła. Jej głos odbił się echem od ścian. Ruszyła przed siebie, oddychając coraz ciężej. Nagle obok swoich stóp zauważyła dym. Kłębił się wokoło, jakby nie pozwalając jej przejść.Pomocy!Zawołała, dusząc się. Upadła. Dudniło jej w głowie, klatka piersiowa bolała tak, jakby ktoś rzucił w nią kamieniem. Meredith była przerażona. Płakała tak głośno i rzewnie, że nie potrafiła uwierzyć, że nikt jej nie słyszy. Nagle wszystko zgasło. Ciemność przejęła władzę. Z oddali słychać było tylko dźwięk skrzypiec, piękną melodię, którą blondynka tak uwielbiała. Skrzypce, a później pukanie do drzwi. Zamordowany.
OdpowiedzUsuńMeredith obudziła się zlana potem. Wyszła z łóżka, nie mogąc pozwolić sobie na ponowne zaśnięcie. Popijając herbatę, siedziała w kuchni ponad trzy godziny, czekając na wschód słońca. Gdy tylko ujrzała pierwsze promienie, umyła się, zmywając z siebie nocny koszmar, szybko się ubrała i wyszła. Niepomalowana i zdenerwowana. Ten sam sen śnił się jej już czwarty raz w tym miesiącu. Lockhart bała się zasypiać. Bała się znów to wszystko przeżywać. W marszowym tempie doszła do centrum, zaskoczona faktem, że wszystkie sklepy były jeszcze zamknięte.
- Oczywiście - mruknęła do siebie, spoglądając na zegarek. Usiadła na ławce przy skwerku, wciągając rześkie powietrze do płuc. Przymknęła powieki. Straciła poczucie czasu. Gdy otworzyła powieki, słońce dawno wzbiło się na niebo. Przestraszona usiadła, rozglądając się dookoła. Zauważyła obok siebie kubek po kawie i trochę drobniaków w środku. Chwyciła go, potrząsając nim lekko. Wyglądam aż tak okrutnie, że ludzie biorą mnie za bezdomną?. Zapomniała o sklepach, jakichkolwiek zakupach i ruszyła z powrotem do domu. Zakrywała twarz, aby nikt jej nie widział. Czuła się zażenowana zaistniałą sytuacją. Z trudem wdrapała się na dziesiąte piętro swojego budynku, szarpnęła klamkę i weszła do środka. Przez chwilę stała przy drzwiach, oddychając ciężko. Westchnęła, opierając się jedną ręką o ścianę. Nie dość, że wyglądała marnie, to jeszcze nie pachniała magnoliami. Miała właśnie wejść do łazienki i wziąć długi prysznic, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Meredith uniosła brwi, cofnęła się na pięcie i otworzyła przybyszowi.
- Wejdź - powiedziała, spoglądając na wstawioną już Aidę. W jej oczach widniał smutek, żal i rozterka. Lockhart podejrzewała o co mogło chodzić.
[Mam nadzieję, że nie wyszło tego za dużo:)]
M.L.
[ Tak sobie zerknęłam pod listę obecności i spośród naprawdę wielu osób została tylko niewielka liczba autorów, dlatego w poszukiwaniu tych najwytrwalszych dotarłam pod twoją kartę z propozycją wątku. Nasze panie wydają się być w podobnej sytuacji, jeśli chodzi o partnerów, dlatego zrobiłabym z nich przyjaciółki od serca. Bianca to wielka fanka teatru, więc mogą się z Aidą znać już od jakiegoś czasu (może ich partnerzy też?) i razem sobie narzekać na swoich trudnych mężczyzn. ]
OdpowiedzUsuńBianca
[Dziękuję za powitanie. A co do miejsc w których można go spotkać: każda budka z niezdrową żywnością w śródmieściu, kawiarnie na rynku, siłownia, jakieś zacisze miejsca między włoskimi alejkami/na mostach/nad wodą, w różnego rodzaju restauracjach i barach, bo Luca rzadko kiedy gotuje w domu sam.]
OdpowiedzUsuńLuca D'Annunzio
[ Dziękuję za komplementy, nie wiem co wy wszyscy widzicie w Biance, ale szalenie mi miło, że budzi takie pozytywne emocje. Skoro Aida jest typową samowystarczalną kobietą możemy zrobić tak, że pomimo bliskiej przyjaźni z Biancą, nadal rozwiązywałaby problemy po swojemu, chociaż na pewno byłoby jej lżej ze świadomością, że jest ktoś, kto chce ją wspierać i pomagać w trudnych chwilach. Faktycznie mogą znać się przez partnerów, którzy też są kumplami i często wychodzą razem na piwo, a wtedy nasze panie korzystają z okazji, żeby obrabiać im tyłki. :D To zaczynamy wątek od spotkania, na którym Aida zwierza się Biance, że jej mąż dał nogę? I jasne, nie musisz się spieszyć z rozpoczęciem, rozumiem nawał spraw na głowie, poczekam cierpliwie. ]
OdpowiedzUsuńBianca
[Cześć. Pewnie, że ochota na wątek jest :) Wybacz, ale przeczytałam komentarze od autorki B. by zorientować się w ich relacjach i proponuję, aby G. i A. również byli w dobrych stosunkach. Zajrzałam też do wolnych postaci i przeczytałam opis męża Aidy. Wpadłam na pomysł, że skoro nie mają oni kontaktu, Gaspare mógłby od czasu do czasu wpadać do twojej postaci i mówić jej jak się ma ukochany mąż. Pewnego razu Gas mógłby nawet ochrzanić dziewczynę, że nie robi nic, aby doprowadzić do zgody. Można byłoby zrobić też tak, że moja postać na prośbę jej męża zorganizowałaby tajne spotkanie między nimi. Co o tym sądzisz? Nie jestem dobra w wymyślaniu pomysłów na wątek, ale zawsze staram się nie przychodzić pod jakąś kartę z pustymi rękami.]
OdpowiedzUsuńGaspare
[ Dzięki za rozpoczęcie i z góry przepraszam za mierność odpisu, muszę się rozkręcić. Też uwielbiam skrzypce, chociaż jak byłam dzieckiem to bardziej chciałam grać na harfie. Aida jest piękna, nie mogę się napatrzeć. ]
OdpowiedzUsuńZapadanie się pod ziemię było tym, co faceci potrafili najlepiej. Wystarczyło, że na horyzoncie pojawiał się problem z pozoru nie do przeskoczenia, a oni już dawali nogę w siną dal i na próżno było ich wypatrywać czy czekać, aż wreszcie postanowią wrócić. Bianca wiedziała o kłopotach małżeńskich swojej najbliższej przyjaciółki, ponieważ miała dobrego informatora — Gaspare'a, który dzięki kilkuletniej zażyłości z mężem Aidy, jako pierwszy usłyszał nowinę o tym, że Antonio miesiąc temu wyszedł z domu i nie zamierzał wracać. Poza tym krótkim wyjaśnieniem Bianca nie wiedziała nic konkretnego, ponieważ narzeczony nie chciał jej powiedzieć ani o powodzie kłótni ich przyjaciół ani o tym, czy Antonio ma kochankę. Właściwie Bianca podejrzewała najgorsze, chociażby ze względu na to, że Aida ciągle zbywała ją SMSami typu: „nie mam teraz czasu” albo „jestem na próbie, odezwę się później”. Kto jak kto, ale panna Machiavelli była terapeutką i co nieco o ludzkich zachowaniach wiedziała, poza tym znała przyjaciółkę bardzo dobrze. Domyślała się, że pewnie Aida siedzi gdzieś w jakimś barze i zapija smutki, głowiąc się, kiedy wróci mąż. Antonio Castello był człowiekiem tak podobnym do jej ukochanego Gaspare'a, że Bianca czasem zastanawiała się, czy nie są czasem bliźniakami. Oboje z typowymi dla Włochów temperamentami, lubili rządzić i wybuchać w nieprzewidywalny sposób. To dlatego ich partnerki tak dobrze się ze sobą dogadywały — po prostu wiedziały, co przeżywają.
Po dwóch tygodniach Aida wreszcie oddzwoniła i Bianca choć na chwilę odetchnęła z ulgą. Zaczynała się bać, że przyjaciółka zabarykadowała się w mieszkaniu i nigdy nie odbierze telefonu. Na wieść o tym, że chce się spotkać, kobieta szybko narzuciła na siebie płaszcz i wybiegła z mieszkania, nawet nie dzwoniąc do Gaspare'a, żeby nie czekał z kolacją. W dziesięć minut dojechała taksówką do Aidy, a gdy wreszcie zobaczyła ją w drzwiach, musiała przyznać, że ciemnowłosa nieźle się kryła ze swoim stanem psychicznym. Trajkotała jak najęta, udawała wesołą, posyłała uśmiechy, a idealny jak zwykle wygląd robił temu wszystkiemu świetną otoczkę. Każdy by się nabrał, ale nie Bianca. Ona od razu zauważyła, że coś w zachowaniu Aidy odbiega od normy i nie zamierzała udawać, że niczego się nie domyśla. „Pięknie wyglądasz”? Chyba naprawdę musiało być z nią bardzo źle, skoro zwykłe jeansy, pierwsze lepsze ubranie narzucone w biegu i nieułożone włosy uważała za piękne. Bianca nie zdążyła się nawet pomalować, ale to było w tym momencie najmniej istotne. Teraz liczyła się Aida.
— Wiem o wszystkim, kochana — powiedziała delikatnie i objęła ją, gładząc po włosach. Wyobraziła sobie, że to ją zostawił właśnie Gaspare, a byłoby to całkiem prawdopodobne, gdyby nie mogła mieć dzieci. Ta myśl przeraziła Biancę, bo zdała sobie sprawę, że być może narzeczony nie jest z nią ze względu na charakter czy rzeczy, które w niej kocha, a tylko dlatego, by urodziła mu męskiego potomka. — Gaspare się wygadał, poza tym nie jestem głupia i zauważyłam, że coś się stało. Antonio wpadł do nas kilka tygodni temu i chciał przenocować, a potem poszli gdzieś z Gaspare'm i wrócili nad ranem. Dlaczego o niczym mi nie powiedziałaś? Przecież bym ci pomogła, wystarczyło tylko zadzwonić. — Ścisnęła przyjaciółkę mocniej, nie zamierzając wypuszczać jej z objęć.
Bianca
[Jasne, że mogą być w konflikcie! Aida mogłaby odgrywać tą złą ;) Widzę dużo dram, które rozwiną się w wątku. Mogłabym zacząć wątek, ale dopiero jutro. Chyba, że ty będziesz chciała to rozpocząć.]
OdpowiedzUsuńGaspare
Niewątpliwie zajmowanie wysokiego stanowiska w wytwórni płytowej, przynosiło wiele korzyści. Szefostwo nie było niczym ciężkim, a jedynie opierało się na dyrygowaniu innymi i czasami wypełnieniu jakiś papierów, więc Gaspare nie mógł narzekać na pracę. Zarobki, które co miesiąc otrzymywał nie były małe, dlatego Włoch był również z tego zadowolony. W związku z tak wysoką posadą został zapraszany na różne przyjęcia i imprezy firmowe. Właśnie na jeden z nich poznał swojego przyjaciela - Antonio. Okazało się, że podobne charaktery i poglądy pozwalają na zaciśnięcie mocnej więzi. Gaspare nigdy nie określał nikogo mianem przyjaciela, a jedynie dobrego kolegi, z którym znajomość przynosi korzyści. W tym przypadku było inaczej. Oczywiście Balamonte wiedział, że obracanie się w towarzystwie Antonio, przyniesie mu pewne zyski, ale jednak nie postrzegał go tak. Włoch był chyba jedyna osobą, z którą mógł szczerze porozmawiać i zapijać smutki. To głównie on towarzyszył mu podczas nocnych wypadów do baru, gdy po kolejnej kłótni z Biancą chciał odreagować. Trzydziestoczterolatek w nim widział kompana, który nie pocieszy, a pozwoli chociaż na chwilę zapomnieć o trapiących problemach.
OdpowiedzUsuńPech chciał, że również ich partnerki odnalazły w sobie bratnie dusze. Wiadomo było, że podczas, gdy Gaspare bawi się w towarzystwie, jego narzeczona i żona Castello obmawiają ich na każdym polu. Mężczyzna nie miałby nic przeciwko temu, aby jego ukochana zyskała przyjaciółkę od serca, ale zdecydowanie uważał, że nie powinna nią być Aida. Gołym okiem widać było pomiędzy nimi konflikt, który trwał już od dłuższego czasu. Głównym powodem, dla którego Włoch nie trawił żony przyjaciela, była chęć zrujnowania jego związku przez panią Castello. Kobieta nie krępowała się na głos wyrażać swoje opinie o nim i odwodzić Biance od pomysłu małżeństwa. Komentowała ona również pomysł jej zajścia w ciążę i to właśnie najbardziej denerwowało Gaspare. Uważał on, że nie ma ona prawa wchodzić w ich życie z butami i mieszać w głowie jego narzeczonej.
Pewnego dnia, gdy odwiedził go Antonio, wyczuł bijącą od niego złość. Nie wahania zaproponował przyjacielowi wypad na drinka, by w spokoju pomówić o problemie. Gdy dowiedział się prawdy, był równie wstrząśnięto jak i on. Zdawał sobie sprawę jak czuje się jego znajomy. Sam w przeszłości przechodził podobną sytuację. Jego była żona oświadczyła mu, że nie zamierza zostać matką i właśnie w ten sposób wbiła mu nóż w plecy. Kobieta doskonale zdawała sobie sprawę jak bardzo Gaspare pragnął dziecka i oznajmiając mu swoje zdanie na ten temat, przekreśliła ich małżeństwo. Wiedział jak bardzo boli taka nowina, dlatego wspierał przyjaciela. Pomógł mu wynająć pokój w jednym z lepszych hoteli, załatwił mu ubrania i najważniejsze kosmetyki. Czasem nawet zgadzał się, aby odwiedzić Aidę i poinformować ją jak się ma jej mąż. Takie wizyty nie należały jednak do najprzyjemniejszych, ponieważ za każdym razem korciło go, aby tym razem to on skrytykował postawę Castello i wyraził opinię na temat jej zachowania względem partnera. Powstrzymał się jednak i przekazywał tylko wieści.
Właśnie siedział w wytwórni, w swoim biurze i siedział zasypany różnymi papierami. Zbliżał się koniec miesiąca, więc musiał dotrzymać wszystkich formalności. Gdy usłyszał dźwięk dzwonka w telefonie, niechętnie zaczął go szukać. Na biurko było pełno plików kartek i naprawdę trudno było mu zorientować się, gdzie leży komórka. Dopiero po krótkim czasie dokopał się do urządzenia i odebrał je. Dzwonił Antonio, który po raz kolejny poprosił go o przysługę. Odwiedzenie Aidy było w tej chwili ostatnim zajęciem, które chciał zrobić, ale zgodził się, gdy usłyszał błagalny głos przyjaciela. Na szczęście mógł odwlec wizytę, aż do późnego popołudnia, ponieważ musiał dokończyć pracę z papierami.
W drodze do domu zajechał pod mieszkanie małżeństwa. Pokonując kolejne schodki do góry, chciał się wycofać. Był zmęczony po całym dniu w wytwórni i nie potrzebował kolejnej dawki nerwów. Obiecał jednak wpaść do dziewczyny na kilka minut i jak zwykle dostarczył świeże nowiki o jej mężu. Nie lubił bawić się w pocztę, a tym bardziej być wykorzystywany, ale czego nie robi się dla bratniej duszy. Z gracją zapukał, więc do drzwi mieszkania. Czekał chwilę, ale nikt nie otwierał, dlatego ponowił czynność. Gdy wreszcie doczekał się, aż Aida raczy go przywitać, uśmiechnął się podobnie jak ona.
Usuń- Witaj, Aido. - rzucił i pokręcił z rozbawieniem głową. - Będziemy rozmawiać tak w progu czy zaprosisz mnie do środka? Wtedy na pewno wyjawię ci cel mojej wizyty, chociaż powinnaś się już domyśleć po co tutaj zajechałem.
[Też ostatnio miałam zastój w pisaniu, więc mój styl może nie być za dobry, Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci długość tego odpisy, ale przez tę przerwę mam wielką ochotę pisać i pisać! :) Następnym razem będzie krócej, obiecuję.]
Gaspare
Niechętnie przekroczył próg jej mieszkania. Perspektywa utkwienia z nią w czterech ścianach, sam na sam, nie była dla niego niczym przyjemnym. Nie zamierzał jednak sterczeć na korytarzu, gdzie było zimno i każdy sąsiad mógł usłyszeć ich rozmowę. Może i nie znosił Aidy, ale nie chciał, aby po całym mieście rozeszły się plotki, że jego przyjaciel jest w separacji. Szkodzenie jego wizerunkowi nie leżało w intencjach Gaspare'a.
OdpowiedzUsuń- Kontrola? - zapytał i pokręcił przecząco głową. - Nie wiem o czym mówisz.
Znajdując się w holu, ściągnął swoją kurtkę i odwiesił ją na wieszak. Wygładził marynarkę i ruszył do salonu za żoną Antonio. Pierwsze na co zwrócił uwagę był alkohol. Otwarta butelka wina była dowodem, że powoli zaczyna odczuwać brak męża. Balamonte nie mógł ukrywać, że wcale nie było mu żal Aidy. Po wszystkich próbach przeciągnięcia Bianci na swoją stronę, wreszcie dostała nauczkę. Naciskała na jego narzeczoną, ale sama nie potrafiła utrzymać swojego małżeństwa na właściwym poziomie. Nie dziwiło go, że Antonio nie chciał wracać do domu. Sam nie potrafiłby się odnaleźć w takiej sytuacji. Nie dość, że marzenie o ojcostwu ległby w gruzach, to jeszcze partnerka nie wykazywałaby żadnych chęci na naprawę związku. On kochał Biance całym sercem, a potomek byłby dowodem ich miłości.
- Myślę, że jeśli popadniesz w alkoholizm, to Biance nie będzie mogła się z Tobą widywać. Nie chciałbym, abyś ściągnęła ją na złą ścieżkę. - mruknął i usiadł na kanapie.
Wodził wzrokiem po całym pokoju i starał się wyłapać najmniejsze szczegóły, które świadczyłyby, że Aida wcale nie radzi sobie tak świetnie z samotnością.
- Dwuznaczne propozycje? - zmarszczył brwi i wywrócił oczami. - Mogłabyś przyznać się, że nie chcesz, aby twoja niewierność się wydała. Męża w domu nie ma, nic nie zwiastuje, aby w najbliższym czasie się pojawił, więc to idealna okazja, aby sprowadzać do siebie panów na jedną noc.
Nie zamierzał ukryć swoich myśli. Nie trawił Castello, więc mógł jej dopiec i przy okazji odwdzięczyć się za ciągle spiskowanie przeciwko niemu. Teraz to on mógł namawiać jej partnera, by odpuścił sobie walkę o małżeństwo i na nowo ułożył sobie życie. Zdawał sobie sprawę, że nie ma żadnych dowodów, aby oczerniać przyjaciółkę swojej narzeczonej o zdradę, ale kto wie co dzieje się w nocy. Nikt jej nie pilnował, a porządek w domu wcale nie musi świadczyć o wierności.
- Nie przyszedłem, aby Cię sprawdzać. Antonio kazał przekazać, że jeszcze żyje. Dodał też, że zaczyna tęsknić, ale nie ma zamiaru na razie wracać. Ma mętlik w głowie. - przekazując jej te wiadomości, uśmiechnął się sztucznie. - Swoją drogą...Zabawne, że tak bardzo odradzasz Biance małżeństwo ze mną, a sama nie potrafisz swojego uratować. Chyba, że ty wcale nie chcesz go ratować?
Gaspare
Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji podczas, gdy Aida skomentowała jego starania o dziecko. On wcale nie miał zamiaru traktować Bianci jakby była niemowlęciem, a jedyne czego chciał to jej bezpieczeństwa. Nie wyobrażał sobie, aby jego narzeczona miała styczność z kimś uzależnionym od alkoholu albo z kimś kto często po niego sięga. Najchętniej zakazałby ukochanej już teraz zerwać ich przyjaźń, ale dopóki nie widział w Castello większego zagrożenia, pozwalał partnerce na ich widywanie się. Nie miał nic przeciwko temu, aby znalazła ona sobie przyjaciółkę, ale jego zdaniem żona przyjaciela była najgorszą kandydatką na to stanowisko.
OdpowiedzUsuń- Proszę cię. - prychnął, komentując jej słowa.
Zdawał sobie sprawę, że nie powinien bezpodstawnie osądzać Aidy, ale nie mógł się powstrzymać. Nigdy nie miał bezpośredniej okazji, aby odwdzięczyć się kobiecie za te wszystkie spiski, a teraz kiedy Antonio nie ma w pobliżu ma do tego idealną chwilę.
Słysząc następny potok słów, które wypowiedziała Castello, zacisnął dłoń na oparciu kanapy. Czuł jak ogarnia go złość i przejmuje nad nim kontrolę. Zaciśnięta mocno szczęka, srogi wzrok i spięte mięśnie dawały znak znajomej, że właśnie uruchomiła bombę, która w każdej chwili może wybuchnąć. Zapewne z opowiadań Biance wiedziała, że wystarczy tylko jedno złe zagranie i w Balamonte budzi się potwór.
- Nigdy nie zdradziłem narzeczonej! - warknął i poderwał się na równe nogi. - Kocham ją i to ona urodzi moje dziecko! Potrafię dochować wierności nawet, jeśli nie przyrzekałem tego przed ołtarzem.
Nie ukrywał, że jej słowa trafiły go w czuły punkt. Biance była całym jego szczęściem i choć pomiędzy nimi nie zawsze było różowo, kochał ją. Zdawał sobie sprawę, że ostatnio ich związek jest bardzo burzliwy, ale według niego to przejściowy okres. Wszystkim zdarzają się przykre chwilę, w których trudno jest opanować emocje, ale przecież ważne jest, że stara się to wszystko wyciszyć.
- Uważaj co mówisz. - syknął i pogroził jej wskazującym palcem.
Czasem zastanawiał się co kierowało Antonio, gdy oświadczał się tej kobiecie. Aida była bardzo podobno do jego byłej żony i od pierwszej chwili, gdy się poznali wiedział, że ich znajomość nie będzie kolorowa. Ta dwójka od samego początku wykazywała względem siebie niechęć i każdej ze stron zależało na pogrążeniu strony przeciwnej. Kursując jednak pomiędzy nią, a jej mężem zdał sobie sprawę, że ona i jego była to dwie krople wody. Żadna z nich nie kiwnęła nawet palcem, aby ratować swoje małżeństwo.
- Mogłabyś z nim porozmawiać i mu to wszystko wytłumaczyć, a nie siedzisz z założonymi rękami i czekasz na cud! Naprawdę myślisz, że on przyjdzie do ciebie na kolanach i będzie błagać o wybaczenie? - prychnął i wywrócił teatralnie oczami. - Jeśli tak, to jesteś naiwna. Urażona męska duma mu na to nie pozwoli.
Gaspare