[ Jejku, nie wiem, jak ty to zrobiłaś, ale Luca jest właśnie taki, jaki miał być i cieszę się, że to właśnie ty, a nie kto inny postanowiłaś go przejąć. Mam nadzieję, że w wątkach będzie równie udany, jak w tej krótkiej karcie, po której widzę, że to była bardzo dobra decyzja. Na zdjęcie nie potrafię się napatrzeć, chociaż jak na jego charakter to chyba ciut za spokojne się wydaje. Cytat idealnie dobrany do postaci, postaram się za chwilę zacząć wątek, jakbym przesadzała z długością to krzycz, bo jak nachodzi mnie wena to nie kontroluję tasiemców, wychodzących spod moich palców. W każdym razie życzę dużo weny na wątki z Biancą (z innymi postaciami w sumie też, a co tam), pomysłów i miłej zabawy. Lecę kombinować rozpoczęcie. ]
[Aaa, jaki przystojniak! Hej, cześć i czołem. Oczywiście zaproponuję wątek, na który w tym momencie nie mam pomysłu (losie, jakie to oklepane), ale jeśli zdradzisz w jakich miejscach Aida mogłaby spotkać Lucę to może będzie mi łatwiej coś wymyślić ;>]
Siedząc w jednej z modeńskich taksówek, wzrok panny Machiavelli wolno prześlizgiwał się po krajobrazie zaspanego jeszcze miasta. Znała go od urodzenia, ale tak naprawdę dopiero teraz zaczęła dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziała. Otoczenie Modeny pomimo pory roku wcale nie miało intensywnych, nasyconych barw. Być może ze względu na nostalgiczny klimat tego dnia, Biance wydawało się, że w jej mieście dominował tylko jeden kolor. Szare kamienice, szare uliczki, ptaki wzlatujące do szarego nieba, nawet szarzy ludzie bez twarzy, śpieszący się do swoich własnych spraw. Od kiedy zrobiła się taka zgorzkniała? Miała ochotę roześmiać się do własnych żałosnych myśli — nie była już nastolatką, żeby zrzucać winę na świat i marudzić, jakie życie bywa niesprawiedliwe. Wiedziała, że kierowanie się pesymizmem to najgorsza opcja, ale z biegiem lat coś się zmieniło. Czasem w poniedziałkowe poranki nabierała przekonania, że od dawna nic w jej życiu nie miało takich kolorów, jak powinno. Pobudka o szóstej trzydzieści dwie, płatki z mlekiem na śniadanie i zamawianie taksówki, którą zamierzała dojechać do pracy. Gdzieś w tle był jeszcze on, od sześciu miesięcy narzeczony i mężczyzna, chcący spędzić z nią resztę dni. Szare pocałunki, szary seks, szary śmiech ze słyszanych już żartów. Monotonia i papierowa rzeczywistość przytłaczały Biancę, mocno przyciągały do ziemi, podczas gdy ona chciała odlecieć jak ptaki, kołujące nad nowoczesnymi wieżowcami Modeny. Wysiadła z auta, uprzednio wciskając w rękę taksówkarza odpowiednią sumkę. Jak co dzień ruszyła w stronę średniej wielkości budynku, który od roku pełnił funkcję jej miejsca pracy. Ośrodek prowadził rehabilitację dla osób niepełnosprawnych, jak również fizykoterapię, kinezyterapię oraz od niedawna także przywracanie zdrowia muzyką. W budynku znajdowały się gabinety masażu leczniczego, inhalacji, balneologii, a sam ośrodek organizował turnusy profilaktyczno–lecznicze. Dzięki temu, że placówka została wybudowana na granicy miasta i otaczał ją dość sielski krajobraz zielonych terenów, korzystający z niego pacjenci szybciej dochodzili do siebie i mieli poczucie intymności. Bianca bardzo lubiła to miejsce i chociaż droga zajmowała dwadzieścia minut, zdążyła się już do tego przyzwyczaić. Dzięki muzykoterapii wielu osobom z różnorodnymi problemami natury emocjonalnej, fizycznej lub umysłowej przywróciła zdrowie. Pracując w ośrodku miała wrażenie, że nie jest całkowicie bezsilna, mogła komuś pomóc, poprawić jego stan, co było największą zapłatą za wielotygodniowy wysiłek. Chociaż na początku pracownicy „Paradiso” traktowali jej pomysł z muzykoterapią jako dziwactwo, dzisiaj każdy chylił czoła za osiągnięcia Bianki. Pacjencji chwalili młodą terapeutkę, która swoim naturalnym i otwartym podejściem do ludzi, zjednywała sobie wielu zwolenników. W recepcji odebrała kartę nowego pacjenta, ale będąc zatopioną we własnych rozmyśleniach, nie zdążyła nawet do niej zerknąć, żeby zobaczyć, jak się nazywa. Ruszyła do swojego gabinetu, otwierając drzwi prywatnym kluczem. W środku narzuciła na siebie fartuch i usiadła przy biurku, wyjmując z szuflady długopis. Zapomniała zrobić sobie cappuccino, ale nie miała już na to czasu, bo rozległo się stanowcze pukanie. Szukała właśnie gumki do włosów pod biurkiem, więc zawołała, nie podnosząc głowy: — Proszę chwilę zaczekać! — Było jednak za późno, ponieważ pacjent wszedł do pomieszczenia. Bianca wyłoniła się spod biurka i w tamtym momencie świat się zatrzymał. Kilka kroków od niej stał Luca D’Annunzio, którego poznałaby nawet po ufarbowaniu przez niego włosów na zielono. Zamrugała powiekami, mając wrażenie, że to tylko sen i zaraz nastąpi przebudzenie, ale nic takiego się nie stało. Zerwała się z krzesła i podbiegła do przyjaciela, rzucając mu się na szyję. Objęła go tak mocno, że gdyby nie był o wiele wyższym i silniejszym od niej mężczyzną, pewnie zdołałaby Lucę przewrócić. Nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć w takiej chwili, po prostu musiała upewnić się, że nie jest jakimś dziwacznym przewidzeniem. I nie był.
Siedząc w jednej z miejskich dyskotek Melanie miała nadzieje na dobrą zabawę. Jednak siedziała gdzieś daleko parkietu wpatrując sie w bawiących sie ludzi. Nie przyszła z nikim bo nawet nie miała tu znajomych, mieszkała tu jakiś miesiąc i tylko znalazła pracę. Nie miałą znajomości ani nikogo z kim mogłaby porozmawiać. Upiła łyk z szklanki mocnego trunku i chwilę bawiła się szklaneczką. Nikt nie zracal na Nią uwagi a Ona sama się o nią nie prosiła bo po prostu bała się zawiązać nowe znajomości. Bała się rozmawiać z ludzi bo zapewne teraz byłyby z tego kłopoty. Więc po co ? Jednak w głębi serca chciała do kogoś zagadać.
[Dobry pomysł:) Niezły szok dla Meredith, znaleźć sąsiada w swoim łóżku. Możemy uznać, że są dobrymi znajomymi. Luca na drugi dzień będzie się dziwnie czuł z całym incydentem i przyjdzie do niej z winem - to tylko taka moja sugestia.]
[Wiesz, myślę, że sam wątek z zajściem nie zajmie nam bardzo dużo, ale możemy zrobić tak, że najpierw go skończymy, a później zrobimy wieczór z winem.]
[ Zdjęcie, bokser, awww *.* Już zamieniam. A bloga na razie nie zamierzam zamykać! :) ]
OdpowiedzUsuńAdministracja
[ Hej ^^ Może wątek ?]
OdpowiedzUsuńMelanie
[ Jejku, nie wiem, jak ty to zrobiłaś, ale Luca jest właśnie taki, jaki miał być i cieszę się, że to właśnie ty, a nie kto inny postanowiłaś go przejąć. Mam nadzieję, że w wątkach będzie równie udany, jak w tej krótkiej karcie, po której widzę, że to była bardzo dobra decyzja. Na zdjęcie nie potrafię się napatrzeć, chociaż jak na jego charakter to chyba ciut za spokojne się wydaje. Cytat idealnie dobrany do postaci, postaram się za chwilę zacząć wątek, jakbym przesadzała z długością to krzycz, bo jak nachodzi mnie wena to nie kontroluję tasiemców, wychodzących spod moich palców. W każdym razie życzę dużo weny na wątki z Biancą (z innymi postaciami w sumie też, a co tam), pomysłów i miłej zabawy. Lecę kombinować rozpoczęcie. ]
OdpowiedzUsuńBianca
[Aaa, jaki przystojniak!
OdpowiedzUsuńHej, cześć i czołem. Oczywiście zaproponuję wątek, na który w tym momencie nie mam pomysłu (losie, jakie to oklepane), ale jeśli zdradzisz w jakich miejscach Aida mogłaby spotkać Lucę to może będzie mi łatwiej coś wymyślić ;>]
Aida
Siedząc w jednej z modeńskich taksówek, wzrok panny Machiavelli wolno prześlizgiwał się po krajobrazie zaspanego jeszcze miasta. Znała go od urodzenia, ale tak naprawdę dopiero teraz zaczęła dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziała. Otoczenie Modeny pomimo pory roku wcale nie miało intensywnych, nasyconych barw. Być może ze względu na nostalgiczny klimat tego dnia, Biance wydawało się, że w jej mieście dominował tylko jeden kolor. Szare kamienice, szare uliczki, ptaki wzlatujące do szarego nieba, nawet szarzy ludzie bez twarzy, śpieszący się do swoich własnych spraw. Od kiedy zrobiła się taka zgorzkniała? Miała ochotę roześmiać się do własnych żałosnych myśli — nie była już nastolatką, żeby zrzucać winę na świat i marudzić, jakie życie bywa niesprawiedliwe. Wiedziała, że kierowanie się pesymizmem to najgorsza opcja, ale z biegiem lat coś się zmieniło. Czasem w poniedziałkowe poranki nabierała przekonania, że od dawna nic w jej życiu nie miało takich kolorów, jak powinno. Pobudka o szóstej trzydzieści dwie, płatki z mlekiem na śniadanie i zamawianie taksówki, którą zamierzała dojechać do pracy. Gdzieś w tle był jeszcze on, od sześciu miesięcy narzeczony i mężczyzna, chcący spędzić z nią resztę dni. Szare pocałunki, szary seks, szary śmiech ze słyszanych już żartów. Monotonia i papierowa rzeczywistość przytłaczały Biancę, mocno przyciągały do ziemi, podczas gdy ona chciała odlecieć jak ptaki, kołujące nad nowoczesnymi wieżowcami Modeny.
OdpowiedzUsuńWysiadła z auta, uprzednio wciskając w rękę taksówkarza odpowiednią sumkę. Jak co dzień ruszyła w stronę średniej wielkości budynku, który od roku pełnił funkcję jej miejsca pracy. Ośrodek prowadził rehabilitację dla osób niepełnosprawnych, jak również fizykoterapię, kinezyterapię oraz od niedawna także przywracanie zdrowia muzyką. W budynku znajdowały się gabinety masażu leczniczego, inhalacji, balneologii, a sam ośrodek organizował turnusy profilaktyczno–lecznicze. Dzięki temu, że placówka została wybudowana na granicy miasta i otaczał ją dość sielski krajobraz zielonych terenów, korzystający z niego pacjenci szybciej dochodzili do siebie i mieli poczucie intymności. Bianca bardzo lubiła to miejsce i chociaż droga zajmowała dwadzieścia minut, zdążyła się już do tego przyzwyczaić. Dzięki muzykoterapii wielu osobom z różnorodnymi problemami natury emocjonalnej, fizycznej lub umysłowej przywróciła zdrowie. Pracując w ośrodku miała wrażenie, że nie jest całkowicie bezsilna, mogła komuś pomóc, poprawić jego stan, co było największą zapłatą za wielotygodniowy wysiłek. Chociaż na początku pracownicy „Paradiso” traktowali jej pomysł z muzykoterapią jako dziwactwo, dzisiaj każdy chylił czoła za osiągnięcia Bianki. Pacjencji chwalili młodą terapeutkę, która swoim naturalnym i otwartym podejściem do ludzi, zjednywała sobie wielu zwolenników.
W recepcji odebrała kartę nowego pacjenta, ale będąc zatopioną we własnych rozmyśleniach, nie zdążyła nawet do niej zerknąć, żeby zobaczyć, jak się nazywa. Ruszyła do swojego gabinetu, otwierając drzwi prywatnym kluczem. W środku narzuciła na siebie fartuch i usiadła przy biurku, wyjmując z szuflady długopis. Zapomniała zrobić sobie cappuccino, ale nie miała już na to czasu, bo rozległo się stanowcze pukanie. Szukała właśnie gumki do włosów pod biurkiem, więc zawołała, nie podnosząc głowy:
— Proszę chwilę zaczekać! — Było jednak za późno, ponieważ pacjent wszedł do pomieszczenia. Bianca wyłoniła się spod biurka i w tamtym momencie świat się zatrzymał. Kilka kroków od niej stał Luca D’Annunzio, którego poznałaby nawet po ufarbowaniu przez niego włosów na zielono. Zamrugała powiekami, mając wrażenie, że to tylko sen i zaraz nastąpi przebudzenie, ale nic takiego się nie stało. Zerwała się z krzesła i podbiegła do przyjaciela, rzucając mu się na szyję. Objęła go tak mocno, że gdyby nie był o wiele wyższym i silniejszym od niej mężczyzną, pewnie zdołałaby Lucę przewrócić. Nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć w takiej chwili, po prostu musiała upewnić się, że nie jest jakimś dziwacznym przewidzeniem. I nie był.
Bianca
Siedząc w jednej z miejskich dyskotek Melanie miała nadzieje na dobrą zabawę. Jednak siedziała gdzieś daleko parkietu wpatrując sie w bawiących sie ludzi. Nie przyszła z nikim bo nawet nie miała tu znajomych, mieszkała tu jakiś miesiąc i tylko znalazła pracę. Nie miałą znajomości ani nikogo z kim mogłaby porozmawiać. Upiła łyk z szklanki mocnego trunku i chwilę bawiła się szklaneczką. Nikt nie zracal na Nią uwagi a Ona sama się o nią nie prosiła bo po prostu bała się zawiązać nowe znajomości. Bała się rozmawiać z ludzi bo zapewne teraz byłyby z tego kłopoty. Więc po co ?
OdpowiedzUsuńJednak w głębi serca chciała do kogoś zagadać.
Melanie
[Aw, to zdjęcie zdecydowanie lepsze *-*]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Lubię kartę i mam wielką słabość do nazwiska w związku z kulturą włoską. Witam!]
OdpowiedzUsuńvd Vaart
[Jakby była jakaś ochota z super nudną Meredith, to zapraszam :)]
OdpowiedzUsuń[Dobry pomysł:) Niezły szok dla Meredith, znaleźć sąsiada w swoim łóżku. Możemy uznać, że są dobrymi znajomymi. Luca na drugi dzień będzie się dziwnie czuł z całym incydentem i przyjdzie do niej z winem - to tylko taka moja sugestia.]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Wiesz, myślę, że sam wątek z zajściem nie zajmie nam bardzo dużo, ale możemy zrobić tak, że najpierw go skończymy, a później zrobimy wieczór z winem.]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Smutno mi teraz.]
OdpowiedzUsuńvd Vaart
[Aż się speszyłam...]
OdpowiedzUsuń[ Zbuntowanie to chyba nieodpowiednie słowo , ale nie jest tak źle jakby mogło się wydawać :) Również witam :)]
OdpowiedzUsuń