Lucas Dawson
11.04.1980 r., Londyn
Były wojskowy oskarżony o napastowanie swojej żony ze szczególnym okrucieństwem; uniewinniony uciekinier; rozwodnik
Poza mrokiem, który mnie otacza, czarny jak bezkresna otchłań. Myślę, że istnieje Bóg dla mojej niepokornej duszy. Która nie ugnie się smagana losem, nie drgnie, nie załka. Moja głowa krwawi, ale nie ugina się. Zza miejsca gniewu i łez wyłania się z mroku koszmar. Groźba sprzed lat szuka mnie, a kiedy znajdzie, nie ulęknę się. To bez znaczenia jak nikła jest szansa i jakimi konsekwencjami jest obciążona. Jestem władcą mojego losu. Jestem sterem mojej duszy.
Wątki średniej długości; nie bywam zbyt często, ale chętnie wplączę go w coś nienormalnego.
W tytule Sapkowski, cytat W. Hanley.
[Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńSama jestem zupełnie nowa, ale życzę dobrej zabawy, a co!
I jeśli jest ochota na wątek to zapraszam pod kartę Aidy, to coś wspólnie wymyślimy ;>]
Aida
[Witam na blogu i nie powiem niczego odkrywczego - fajna postać z ciekawą historią. Na dodatek Brytol <3]
OdpowiedzUsuńREESE CAVALLI
[Groźny:)) Cześć i czołem, zapraszam do Meredith, jeżeli jest taka ochota.]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Hej, hej. Witam ślicznie i zapraszam do wątku. Może wyjść coś ciekawego :) ]
OdpowiedzUsuńAlison
[(Przyznaję - podglądałam, ale wtedy było jeszcze tylko zdjęcie i imię, więc się nie liczy).
OdpowiedzUsuńIntrygująca postać, bardzo. Okropnie chciałabym czegoś nienormalnego, bo życie mojego chłopaczka jest dość nudne; ale on chyba nie jest idealnym partnerem od wątków z tym panem, gdyż nic mi do głowy nie przychodzi.]
vd Vaart (jeszcze nie w linkach bo świeża karta, tuż przed tą)
[Groźny w dobrym sensie. Może rozruszałby trochę życie nudnej, chorej i znędzniałej M?]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Gdzie mieszka Lucas? Mogłabym coś z tym wykombinować. Niestety, dziś nie jest mój dzień na myślenie i wymyślanie. Myślę jednak, że jutro będzie już lepiej, więc wtedy dam Ci pomysł ]
OdpowiedzUsuńAlison
[Brzmi niebanalnie i całkowicie na to idą.
OdpowiedzUsuńJak rozumiem rozpoczynamy od poznania, tak? Czy masz już na to jakiś inny pomysł?]
Aida
[Może po prostu w sklepie nocnym? Aida zaopatrywałaby się w wino i by się na siebie natknęli?]
OdpowiedzUsuńAida
[Ma chorobę niedokrwienia serca, a przynajmniej taki jest mój zamysł, bo właściwie nie wcieliłam go jeszcze w życie. Cóż, ogólnie mówiąc, Meredith ponad dwa lata temu straciła męża (a przynajmniej tak jej się wydaje, ciało w końcu zakopała w ziemi), poroniła w piątym miesiącu ciąży i dalej ma problemy, żeby się po tym wszystkim otrząsnąć. Więc jakby nie patrzeć, ma mizerne życie. Zacząć można by od momentu, gdy M wylatuje ze szpitala, zdenerwowana, bo właśnie dowiedziała się złych wieści (chociaż nie umiera na razie, to już i tak jest dobrze) i wpada pod koła motoru/samochodu Lucasa, który potrąciłby ją, gdyby nie jego refleks.]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Lucas i Edward (biologiczny ojciec Alison) mogliby się poznać podczas jednych wakacji. Byłoby to dawno, dawno, dawno, nawet z dziesięć lat temu. Kontakt by się jednak nie utrzymał i każdy z panów zająłby się swoim życiem. Lucas oczywiście poznałby Alison, która wtedy miała trzynaście lat i była tak na dobrą sprawę małą dziewczynką.
OdpowiedzUsuńSkoro mieszka w hotelu, to mógłby pomieszkiwać w tym co Alison, która tymczasowo straciła mieszkanie. Do spotkania doszłoby w windzie, która (bo jakżeby inaczej) by się popsuła. Jedno drugie mogłoby rozpoznać i tak narodziłaby się jakaś rozmowa. Potem Lucas (z różnych powodów) mógłby chceć dowiedzieć się czegoś wiecej o Edwardzie i dlatego zaprosiłby Ali do siebie. I jakoś tak to dalej by się potoczyło.
Tak jak mówiłam. Nic lepszego to ja już dzis nie wymyślę ;__ ;]
Alison
[ Witam na blogu! Czekam z ciekawością na notkę o nim, bo wygląda na dobrze zaplanowanego :) Udanej zabawy! ]
OdpowiedzUsuńAdministracja/Claudia
[O!, to cieszę się, że się podoba :D I mogłoby tak byś. Ali rozpozna jego i jakoś rozmowa się potoczy. Zaczniesz? (: ]
OdpowiedzUsuńAlison
Kiedyś wieczory były wytchnieniem, ulubioną częścią dobry i czasem na odpoczynek. Kojarzyły się ze wszystkim co przyjemne. Od miesiąca było inaczej. Samotność doskwierała wtedy bardziej niż zawsze, znacznie ciężej było się na czymkolwiek skupić a najlepszym rozwiązaniem wydawało się kilka kieliszków wina. Dziś było zupełnie tak samo, z tym, że Aida nie przewidziała, że cały jej alkoholowy zapas jakoś rozpłynął się w powietrzu. Była jednak na tyle zdeterminowana, że owinęła się szczelnie grubym, eleganckim szalem, zarzuciła na siebie płaszcz i ruszyła do sklepu nocnego, który w tym momencie był jedynym pobliskim źródłem alkoholu. Pogoda była wstrętna, nie dość, że temperatura była niska to na dodatek wiał przeszywający wiatr z północy, który sprawił, że przy ciągu dwóch minut Aida zdążyła stracić czucie w większości kończyn z powodu zimna. Odetchnęła więc z ulgą, wchodząc do sklepu, odgarniając potargane przez wiatr włosy. Nie lubiła tu przychodzić, dlatego też przeklęła się w myślach, że wcześniej nie pomyślała o przygotowaniu się na ten wieczór. W zawrotnym tempie ruszyła do półki z winami, chcąc jak najszybciej opuścić to śmierdzące pomieszczenie. Szybki wybór, jedna butelka, byle jaka, oby tylko stąd wyjść. A później Castello odwróciła się szybko, chociaż dalej z tą swoją gracją, ale najwidoczniej zapomniała o uwadze, ponieważ wpadła prosto na czyjeś plecy. Sama nie wiedziała czy przepraszać, czy uciekać, nie zwracając na siebie uwagi, ale chyba było już za późno na podjęcia jakiejkolwiek decyzji, ponieważ mężczyzna już odwrócił się w jej stronę.
OdpowiedzUsuń[Poprawię się, obiecuję!
+ jeszcze mnie w linkach nie ma, nie wiem dlaczego, ale stwierdziłam, że warto poinformować ;>]
Aida
[Mi też nic konkretnego do głowy nie przychodzi, więc raczej lepiej odpuścić, niż pchać się na coś nieciekawego. Miłej zabawy!]
OdpowiedzUsuńvd Vaart
[Ja z tymi zdjęciami ciągle się zdecydować nie mogę haha :D
OdpowiedzUsuńHm, a czym Lucas się obecnie zajmuje?]
Adelisa
[Byłoby miło:)]
OdpowiedzUsuńM.L.
[Mam sentyment do wojskowych, bo często ich tworzę, ale Twój chłoptaś jest o niebo bardziej czarujący. Jeśli oczywiście można to wyczuć po paru zdaniach informacyjnych, w co w zasadzie wątpię, ale po prostu mam dobre przeczucia co do tej postaci. Swoją drogą ciężko mi przywyknąć do starych form KP, a raczej wizytówek, bo ani nie można się konkretnie odnieść do autora, ani nie dają one szansy na zainspirowanie kogoś do wątku. Szczególnie że nie towarzyszy temu post wstępny. Tak czy inaczej: cześć. Wątku nie zaproponuję, bo męsko-męskie przy mojej postaci mogą zwyczajnie nie wyjść.
OdpowiedzUsuńPS. Sory za bałagan, dziś nie kontaktuje prawidłowo.]
Luca D'Annunzio
[Nieszczęśliwa, bo uwięziona w związku, który nie daje jej już radości, a pokrzywdzona... cóż, o to już mogę obwiniać tylko siebie, mam tendencję do tworzenia dramatycznych postaci. Lucas bardzo przypomina mi narzeczonego Bianki i w sumie szkoda, że nie zgadałyśmy się wcześniej, bo mogłybyśmy jakoś odgórnie połączyć naszych bohaterów (pisałam do ciebie na maila, ale albo nie doszedł albo na niego jeszcze nie wchodziłaś). W każdym razie pogłówkujmy, może coś razem fajnego wymyślimy. O dobijanie Bianki się nie martw, jest silniejsza, niż się wydaje.]
OdpowiedzUsuńBianca
Pomimo wielu zalet, cierpliwość i spokój były cechami, których trzydziestoczteroletniemu Gaspare'owi Balamonte stanowczo brakowało. Podnosił głos średnio dwadzieścia razy w ciągu dnia, wściekał się o najniewinniejsze drobnostki, takie jak niewłaściwie poskładane koszule czy pięciominutowe spóźnienie narzeczonej na kolację. Bianca, kobieta o zazwyczaj stalowych nerwach i stoickim spokoju, tego wieczoru po prostu nie wytrzymała i z szybkością karabinu maszynowego zaczęła oddawać słowne ciosy. Nie zamierzała czekać na odpowiedź, po prostu zabrała torebkę, klucze, wsunęła stopy w buty na obcasach i wyszła, dokładnie zamykając za sobą drzwi. Gaspare oświadczył jej się dokładnie trzysta sześćdziesiąt dni temu, ale zamiast słodkich słówek, kwiatów bez okazji i czekoladek, dostawała ciągłe pretensje i żale. Gdyby chociaż była winna – zrozumiałaby, przeprosiła, a potem wszystko byłoby jak dawniej. Tyle że w dotychczasowym braku dwóch kresek na teście ciążowym albo chorobie, która dotknęła ją zupełnie niespodziewanie, nie widziała swojej winy. Inaczej wyobrażała sobie ten związek, na początku zresztą było cudownie, a Bianca uwierzyła, że tak będzie już zawsze. Zachowanie Gaspare'a zmieniło się dokładnie w chwili, kiedy poczuł, że wreszcie ją zdobył i nie musi się starać, aby taki stan rzeczy nadal trwał. Przez pierwsze lata znajomości spotykali się po kryjomu, najczęściej w hotelach albo za miastem, żeby żona Gaspare'a o niczym się nie dowiedziała, a kiedy już się rozwiedli, Bianca zgodziła się z nim zamieszkać. Czy słusznie?
OdpowiedzUsuńBył typowym Włochem, który na początku obsypywał kobietę podarunkami, zapraszał do restauracji i szeptał do ucha, jaka jest piękna, by potem, gdy już mu uległa, pokazać prawdziwą twarz. Prawdziwa twarz Balamonte nie była idealna i Bianca naprawdę czasem się jej bała. Szczególnie obawiała się tego, że przy kolejnej kłótni narzeczony pod wpływem emocji mógłby podnieść na nią rękę, dopuścić się przemocy. Nie zrywała związku, ponieważ bywały chwile, kiedy Gaspare znów był tym samym dawnym człowiekiem, w którym się zakochała. Niestety, zdarzały się bardzo rzadko. Kiedy szła roztrzęsiona przez kolejne uliczki Modeny, zastanawiała się nad tym, czy nie pojechać do domu i nie przespać się w swoim starym pokoju. Nie chciała jednak, aby tata zaczął coś podejrzewać, dlatego zamiast tego wybrała pub o nazwie Inferno, znajdujący się kilka przecznic dalej. W środku nie było jeszcze wielu ludzi, może ze względu na stosunkowo wczesną porę – dochodziła dwudziesta. Zajęła jedno z wolnych miejsc przy barze, zamawiając czystą wódkę. Miała w głębokim poważaniu, czy Gaspare będzie jej szukał czy nie. Zamierzała wlać w siebie tyle alkoholu, by nie pamiętać, jak się nazywa. Może i nie była to jedna z mądrzejszych decyzji panny Machiavelli, ale tamtego wieczoru wyzwoliły się jej najgorsze cechy. Zdawała sobie sprawę, że zapijanie smutków procentami to głupota, jednak niczego to nie zmieniało. Pieprz się, Gaspare, pomyślała, na raz wypijając pierwszy kieliszek obrzydliwego w smaku alkoholu.
Bianca
Aida już kilka lat temu wspaniałomyślnie odkryła, że wszyscy są tacy sami. Ciężko mówić o jakichkolwiek oryginalnych cechach, ponieważ wszystkich można by scharakteryzować tymi samymi przymiotami z minimalnymi różnicami, które raczej wywodziły się z wszelakich światopoglądów a wbrew pozorom wcale nie dzięki barwnym osobowością. Wtedy też Aida zorientowała się, że nie wyróżnia się zupełnie niczym, a na domiar złego sama nie umie określić jaka jest, i która z cech jej charakteru jest tą przodującą. Wtedy też dotarło do niej, że najlepsze co może zrobić ze swoim życiem, to zostać aktorką. Był to sposób na wcielanie się w charyzmatyczne osobowości, które nie były już nijakie jak ona sama, była to możliwość poczucia gorących uczuć i oderwania się od tej niezmiernie nudnej rzeczywistości. I pozostało tak do dnia dzisiejszego. Nawet Aidzie udało się przywyknąć, że tak właśnie wygląda życie każdego (może pomijając jedynie ekstremalne przypadki) i z pewnością nic, zupełnie nic tego nie zmieni.
OdpowiedzUsuńAutomatycznie przeniosła wzrok na butelkę wina nie spodziewając się jakiegokolwiek zagadnięcia ze strony mężczyzny. Owszem, był przystojny, jednak jego początkowa mina nie wskazywała niczego dobrego. Zazwyczaj ludzie w tych sklepach, o tej godzinie nie należeli do przesadnie uprzejmych. Castello uniosła jednak lekko kąciki ust w niemal niewidocznym uśmiechu, dziękując w myślach losowi, że ni natrafiła na żadnego awanturnika, który teraz wyzywałby ją w najlepsze.
- Naprawdę? - Zapytała grzecznie, chociaż pierwsze o czym pomyślała to o fakcie, że nie kupuje go aby delektować się jego smakiem, tylko zapić smutki, niezależnie od tego jak bardzo desperacko to brzmiało nawet w jej głowie. - Chyba jednak nie do końca zależy mi na smaku. - Dodała, uśmiechając się nieco bardziej wyraźnie, chociaż dalej był to uśmiech dość lakoniczny. - Mówiła płynnie, jednak jak każdy Włoch z tym typowym, niezmiernie śmiesznym akcentem. Gdyby mężczyzna był stąd wiedziałby, że ów akcent wskazywał na Florencję. Tym lepiej dla niej, ludzie zazwyczaj o to wypytywali, teraz uda jej się tego uniknąć.
Aida
[Mam zalążek pomysłu jak można by ich połączyć. Może Lucas w jakiejś sprawie (dla przykładu związanej z rozwodem z przeszłości) potrzebował porady prawniczej i takim oto zrządzeniem losu trafił do kancelarii do ojca mojej Vittorii. Tam się spotykają nasi bohaterowie, ale nie wiem co dalej. I ja, i moja Vi mamy słabość do nienormalności także wplątajmy się w coś takiego, jak najbardziej. Tylko w co?]
OdpowiedzUsuńVittoria