It's the most wonderful time
Yes the most wonderful time
It's the most wonderful time of the year
- Właśnie miałam do ciebie dzwonić! Nie uwierzysz jaką cudowną choinkę znalazłam. Ma chyba dwa metry. Ledwo się zmieściła do mojego mieszkania! Chciałam ją ustroić, ale uznałam, że Andy będzie... - ledwo odebrała telefon, a już zaczęła nadawać jak katarynka. Jej twarz rozjaśniał szeroki uśmiech. Skocznym krokiem chodziła tam i z powrotem, słuchając świątecznych piosenek dobiegających zza drzwi toalety. Właściwie to prawie tańczyła. Dobrze, że nikt jej nie widział.
- Skarbie... - męski głos przerwał jej monolog. Usłyszała ciężkie westchnięcie. Zatrzymała się wpół kroku, spochmurniała. Wiedziała co to oznacza. Zaczęła nerwowo skubać brzeg zielonej sukienki. Przez dłuższą chwilę oboje milczeli.
- Nie przyjedziecie? - spytała krótko. Próbowała ukryć zawód, jaki wywołała w niej ta wiadomość, choć chyba się jej nie udało. To było za trudne. Naprawdę chciała żeby przyjechali. Przecież to były święta! Miała w głowie cały plan. Nawet prezenty już kupiła.
- Nie... Przykro mi. Naprawdę chciałem, ale mam dużo pracy. Nie dadzą mi spokoju nawet w wigilię - mężczyzna zaczął się szybko tłumaczyć. Trochę za szybko, by uwierzyła, że naprawdę chciał przyjechać.
- Zostawisz Andiego samego w wigilię? Mogę po niego przylecieć. Poradz... - spróbowała odzyskać choć trochę radości, ale nie zdążyła nawet dokończyć zdania, bo znów się jej wtrącił.
- Nie, nie. Oczywiście, że nie będzie sam. Pracuję tylko do piątej. Później pójdziemy do Victorii. Wiesz, to moja... - zaczął ją uspokajać, ale teraz to ona mu przerwała:
- Tak, wiem, wiem. Twoja sekretarka. – Automatycznie, wypowiadając dwa ostatnie słowa, wywróciła oczami. Cały jej dobry humor zniknął, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Straciła ochotę na wszystko. Jak on mógł jej to zrobić?
- Naprawdę cię przepraszam, kochanie. Jeśli chcesz możesz przyjechać. Victoria powiedziała, że chętnie cię pozna - mężczyzna próbował zarazić ją entuzjazmem do swojego pomysłu. Tylko, że słychać było jak bardzo wymuszony był ten entuzjazm. Zdecydowanie nie mówił z przekonaniem. Chyba zdawał sobie sprawę z tego, że taki plan jest sensu.
- Przecież nie zostawię mamy samej w święta - odparła od razu, oburzona, że w ogóle wpadł na coś takiego. - Nie martw się. Poradzę sobie. Pójdę do znajomych, czy coś... - zapewniła go, starając się, by jej wypowiedź była tak optymistyczna jak tylko to możliwe. Jakby wcale jej nie zależało na jego obecności. Jakby jej święta i tak miały być cudowne, nie ważne co. Jakby miała milion opcji.
- To dobrze. Wiesz, muszę już kończyć. Mam sporo do zrobienia - ulga w jego głosie była aż zbyt łatwa do zauważenia. - Zadzwonię wkrótce. Kocham cię.
- Też cię kocham, tato. Ucałuj ode mnie Andiego - powiedziała na pożegnanie wesołym głosem i rozłączyła się.
Nawet nie spytałeś o mamę! – pomyślała wściekła. Chciała rzucić telefonem o ścianę, ale zamiast tego schowała go do torebki. Wzięła trzy głębokie wdechy, poprawiła czapkę. Z łazienki wyszła, uśmiechając się szeroko. Mała dziewczyna na jej widok, szturchnęła mamę. Nieśmiało wskazała na Claudię, która dostrzegłszy to, podeszła bliżej tanecznym krokiem.
- Cześć, mała! Jestem skrzatem Mikołaja. Patrz, tam siedzi. Chodź, powiesz mu jaki prezent chciałabyś dostać pod choinkę - zwróciła się do niej, najpierw wskazując swojego kolegę przebranego w czerwony strój, a później wyciągając w jej kierunku ręce. Pozytywna energia biła od niej z daleka. Jakby była najszczęśliwszą osobą na świecie. Dziewczynka rozpromieniła się, więc Claudia podniosła ją i zaniosła do Mikołaja, a później poczęstowała czekoladą.
- Wesołych świąt! - wołała, brzęcząc dzwoneczkiem.
it's the most wonderful time of the year
there be much mistletoing
and hearts will be glowing
when loved ones are near
it's the most wonderful time of the year
Siedziała na twardym krześle. Na podłodze obok niej leżało papierowe pudełko po chińskim jedzeniu, które kupiła w knajpce naprzeciwko. Podpierała się łokciami o łóżko przed sobą, gładząc dłoń kobiety, która na nim leżała. Nic nie mówiła przez bardzo długi czas. Nie miała siły.
- Kurwa no... - szepnęła słabo w pewnym momencie, jakby nagle coś ją bardzo zirytowało. Wzięła głębszy wdech i otarła policzki mokre od łez. - Obudź się w końcu. Proszę - głos jej się łamał, gdy patrzyła na spokojną twarz swojej matki. Tak bardzo chciała, by w końcu otworzyła oczy! - Proszę...
Przytuliła ją mocno, jakby mogła tym sposobem obudzić ją ze śpiączki. Ale to nie działało. Próbowała już wiele razy. Nie było żadnego sposobu. Wszyscy to powtarzali. Nie chciała jednak tracić nadziei. Ta nadzieja była wszystkim co miała.
Usłyszała za sobą skrzypnięcie drzwi. Odsunęła się, ponownie przecierając swoje policzki. Zerknęła przez ramię.
- Powinnaś już iść. Jest późno. Spędź święta z bliskimi - zwróciła się do Claudii starsza pielęgniarka pełnym troski głosem. Dziewczyna przypominała jej własną córkę. Było jej żal brunetki. Nie chciała żeby tak młoda osoba całe święta spędziła w szpitalu, przy matce w śpiączce, zadręczając się. W tym wieku powinna się cieszyć, świętować z bliskimi - rodziną, chłopakiem, przyjaciółmi.
- Jeszcze tylko sekunda - odparła Claudia. Podniosła się z krzesła, kiedy pracownica szpitala wyszła. - Wesołych świąt, mamo. Kocham cię. Andy i tata też. Wszyscy za tobą cholernie tęsknimy - powiedziała cichutko i pocałowała chorą kobietę w policzek. Później zabrawszy opakowanie po chińszczyźnie, opuściła salę szpitalną.
- Wesołych świąt! - pożegnała się radośnie z pielęgniarką na recepcji, posyłając jej szeroki uśmiech.
it's the most wonderful time of the year
with the kids jingle belling
and everyone telling you'll be of good cheer
it's the most wonderful time of the year
Wróciła do domu. Miała tylko dwadzieścia minut piechotą, ale i tak zmarzła. Jej policzki były zaróżowione, na moment straciła czucie w palcach. Niby nie było takiego mrozu jak w innych krajach, ale zdecydowanie wolała temperatury przekraczające dwadzieścia stopni Celsjusza. Z ulgą przekroczyła próg swojej małej kawalerki. Powitał ją zapach świeżej choinki, która stała w rogu mieszkania, zajmując połowę przestrzeni. Wciąż była nieustrojona. Claudia tylko westchnęła na jej widok. Będzie musiała poprosić kogoś, by ją wyniósł. Sama na pewno nie da rady.
Zabrała ze stołu paczkę, która przyszła trzy dni wcześniej, usiadła na kanapie i rozpakowała ją. W środku znalazła kaszmirowy sweterek o ładnym, błękitnym kolorze, dużą czekoladę i koślawy rysunek, który przedstawiał czwórkę ludzi oraz ogromną choinkę z mnóstwo prezentów.
To my. Znaczy ja, tata, ty i mama. Podobno masz dóżą choinke w domu. To ona. Tensknię za tobą. I mamą terz. Tata wysłał ten prezent. Ale obiecał rze prawdziwy Mikołaj i tak cie odwiedzi. Bo hyba byłaś grzeczna? Ja byłem. Tata kilka razy muwił mi rze nie ale to nie prawda. Posprzontałem nawet pokój!
Wesołych świont! Szkoda że cie tu nie ma!
ANDY
Taki tekst widniał z tyłu. Uśmiechnęła się lekko, wyobrażając sobie swojego braciszka, piszącego to. Pewnie nieźle się natrudził układając kolejne zdania. Jego literki były jeszcze bardziej krzywe od obrazka. Chyba zostanie artystą. Albo lekarzem.
Znalazła też drugą karteczkę. Tym razem pokrytą ładną, staranną czcionką. Wyglądała jakby jej autor bardzo długo myślał nad treścią, choć nie wyrażała ona zbyt wiele. Każde słowo było idealnie napisane.
Mam nadzieję, że będzie pasował. Kocham Cię, tęsknię. Wesołych świąt.
Tata
Odłożyła pudełko na stolik. Zabrała tylko czekoladę, którą otworzyła i połamała na dwanaście kostek. Oto twoje dwanaście potraw - przeszło jej przez myśl. Włączyła telewizor. Leciał ten sam film co zawsze. No trudno. Obejrzy go. Nie ważne, że znała każdą scenę na pamięć. Nie miała kablówki, by przebierać w programach. Otuliła się szczelnie kocykiem i przytuliła do siebie swojego starego, pluszowego misia. Miał chyba tyle samo lat co ona.
- Zostaliśmy sami, Haroldzie - powiedziała do zabawki, uśmiechając się krzywo. - Wesołych świąt - powtórzyła życzenia, które od tygodnia regularnie padały z jej ust i które regularnie słyszała. Robiło się jej już niedobrze na ich dźwięk.
Wesołych świąt
it's the hap-happiest season of all
with those holiday greetings
and gay happy meetings when friends come to call
it's the hap-happiest season of all
____
Trochę mi wstyd po tym co Wy publikowaliście, ale whatever.
pochylony tekst: it's the most wonderful time of the year
Parę literówek, ale szybko i przyjemnie się czyta. Szkoda tylko, że większość dotychczasowych notek jest taka melancholijna... Mam nadzieję, że prędzej czy później jakimś postaciom zacznie się układać i na blogu pojawi się też coś bardziej pozytywnego.
OdpowiedzUsuńZdradzę coś jeszcze! Ten post zainspirował mnie do napisania następnego dla mojego pana.
Teraz nie umiem przestać myśleć o tych literówkach, ale nie mam siły czytać tego po raz kolejny :D
UsuńNotki są melancholijne, bo cóż - o smutnych rzeczach chyba łatwiej się pisze. Przynajmniej wtedy treści nie są takie puste. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Co do inspiracji, to cieszę się bardzo <3
No i dziękuję ślicznie!
Znalazłam kilka błędów interpunkcyjnych i parę w kwestii dialogów, ale jako że notkę czyta się bardzo przyjemnie, nie rzuca się to w oczy. Smutne, a zarazem pokrzepiające. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńAch, i tak mogłaś je wytknąć :D I dziękuję!
UsuńI się nastrój zrobił...
OdpowiedzUsuńMiałam poczekać do świąt, ale w święta ludzie mają ciekawsze rzeczy do roboty (jedzenie) niż czytanie moich bzdet :D
Usuń[Bardzo przyjemny tekst. Szkoda tylko, że taki smutny akurat na święta. Chyba dla odmiany napiszę coś pozytywnego ^^]
OdpowiedzUsuńNapisz, napisz! Musiałam napisać coś w tym stylu, bo C. jest raczej pozytywną osóbką i raczej trudno w wątkach pokazać tą ciemną stronę :)
UsuńChyba pozostaje mi tylko dodać, że Andy i jego list mnie urzekli.
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo trudno pisało mi się ten list. Nie chciałam przesadzić w żadną ze stron i myślenie dzieciaka jest dla mnie abstrakcją, której nie potrafię pojąć <3
UsuńKoniecznie Claudia jako dziewczyna Vincenta spędzi świętą u Rosy!
OdpowiedzUsuńKawał dobrego tekstu! :*
Dziękuję ♥
UsuńTrochę szkoda mi Claudii, ze względu na jej historię i tegoroczne, świąteczne wspomnienia. Mam nieodparte wrażenie, że sekretarka ojca jest jego kochanką... Albo za dużo się filmów naoglądałam :D
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak notkę czytało się przyjemnie. I nawet się wzruszyłam w pewnym momencie :) Czekam z niecierpliwością na wiecej! :)