Był taki sam, choć jakby inny.
Robił to samo, choć jakby inaczej.
Czuł to samo, choć jakby coś innego.
Miał przed sobą całe życie, choć wydawało mu się, że zakończyło się ono nim tak naprawdę się rozpoczęło.
Miał dwadzieścia lat i fajną pracę. Miał kochaną rodzinę i pasję. Miał wszystko, a jednak nie miał nic. A przynajmniej tak mu się wtedy wydawało.
Pamiętał ten dzień doskonale. Zmęczony po pracy marzył jedynie o przytuleniu głowy do poduszki. Ale nie zrobił tego, nie mógł. Aż kleił się od potu i resztek jedzenia, przed którymi nie uchroniły się nawet jego gęste włosy. Poszedł do łazienki. Rozebrał się. Wszedł pod prysznic. Odkręcił wodę. Namydlił dłonie. Przesunął nimi po ciele. Poczuł coś. Coś, czego nie czuł nigdy wcześniej. Coś, co było obce. I zdecydowanie nie było na swoim miejscu.
Tej nocy już nie zasnął. Śniadania też nie zjadł. Jak zwykle o poranku pojechał na targ po świeże produkty. Ale zamiast prosto z niego wrócić do tawerny, zahaczył o jeszcze jedno miejsce.
- Było strasznie dużo ludzi, no nie miałem nawet jak z placu wyjechać przez godzinę – powiedział w odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak długo go nie było.
Przez kilka tygodni notorycznie się spóźniał. Badania ultrasonograficzne, morfologiczne, biochemiczne, tomografie, RTG i inne cuda tłumaczył korkami, nieprzewidzianymi spotkaniami, własną głupotą. Zaczął nawalać coraz bardziej, nie mógł się skoncentrować, nie dosypiał, nie był swój. Wydawało mu się, że nic po nim nie widać. Ale najbliżsi widzieli.
- Co się dzieje? – pytali.
- Nic – byli dla niego najważniejsi. Obiecał sobie, że nigdy ich niczym nie obciąży, że to o n zawsze będzie podporą, nigdy zaś źródłem zmartwień.
- Przecież coś jest nie tak – upierali się.
- Myślałem, że się zakochałem. Ale widocznie nie byłem wystarczająco dobry – kłamał. W odpowiedzi słyszał masę komplementów, ciepłych słów, które choć dotyczyły sprawy, która nigdy nie miała miejsca, to jemu w tej chwili i tak były cholernie potrzebne.
Zaproponowali mu urlop. Zgodził się. Wszystko zgrał w czasie idealnie. Zamiast w góry, pojechał do szpitala kilka ulic dalej. Tam miał zabieg i utracił poczucie swojej męskości. Później miał też kolejne badania.
Niezłośliwy.
Uczcił wódką i winem i wizytą w kolejnym pubie. W lustro patrzeć nie mógł, podobnie jak na jakąkolwiek kobietę. Tak spędził miesiąc.
- I jak było? Zobaczyłeś coś nowego? – zapytała radośnie mama, gdy już wrócił do domu.
- Odkryłem siebie na nowo – uśmiechnął się i poszedł do kuchni. I od tamtej pory jej nie opuścił. Podobnie jak w jego łóżku już nikt więcej nie zagościł.
____________________________________________________
Efekt długiego i męczącego dnia na uczelni.
[Podoba mi się. Tak typowo po męsku. Te krótkie zdania, takie rzeczowe. ]
OdpowiedzUsuńPopieram panią wyżej. Choć zboczone myśli podsunęły mi, że po raz pierwszy zaczął się masturbować i latał za jakimiś ciekawymi pornosami (powinnam skończyć z internetami), tylko że tonie miało żadnego sensu :D No nie ważne.
OdpowiedzUsuńMogło być więcej emocji, ale z drugiej strony ten minimalizm pokazuje to charakter Bradley'a, jego poukładanie i rzeczowość.
I like it.
Mi też bardzo się podoba ! Miło się czyta. Ja muszę zabrać się za notki Anayi i Cory ale nie mogę się zmotywować. Wysoki próg mi tu wszyscy stawiacie ! ;)
OdpowiedzUsuń"- Nic – byli dla (...)" - Byli z dużej litery. A po "nic" stawiamy kropkę.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o sam tekst to trochę zmęczyły mnie te krótkie zdania, które przypominały w pewnym momencie sprawozdanie. Potem było już lepiej i finalnie czytało się bardzo przyjemnie, choć z chęcią widziałabym w tym więcej emocji.
[Mi również się podoba. Konkretnie i po męsku napisane. Szkoda, że krótkie, no ale w sumie co tu więcej dodawać.]
OdpowiedzUsuńKrótko, zwięźle i na temat. Właściwie to tylko tak to mogę skomentować. Tekst czytało się szybko, jednak trochę ciężko ze względu na te krótkie zdania. Czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuń