Aktualnie

Temperatura: 1°-9°C
02.02.2015 - Nieaktywne postaci usunięte
27.01.2015 - Lista obecności zakończona.

Szablon od niekonkretnej.

Zapraszam do zapisów.

czwartek, 27 listopada 2014

Kto zabroni mi śnić?

Postać nieaktywna
Claudia Castaldo | 24 lata | pracownica serwisu sprzątającego | dorabia w każdy możliwy sposób | mama w śpiączce | brak pieniędzy, perspektyw, wykształcenia

Karta z dziejów ludzkości
"Spotkali się w święto o piątej przed kinem
Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem.
Tutejsza idiotko! - rzekł kretyn miejscowy -
Czy pragniesz pójść ze mną na film przebojowy?
Miejscowa kretynka odrzekła - Z ochotą,
Albowiem cię kocham, tutejszy idioto.
Więc kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko
I poszedł do kina z tutejsza idiotką.
Na miłym macaniu spłynęła godzinka
I była szczęśliwa miejscowa kretynka.
Aż wreszcie szepnęła: - kretynie tutejszy!
Ten film, mam wrażenie, jest coraz nudniejszy.
Więc poszli na sznycel, na melbe, na winko,
Miejscowy idiota z tutejszą kretynką.
Następnie się zwarli w uścisku zmysłowym
Tutejsza idiotka z kretynem miejscowym.
W ten sposób dorobią się córki lub syna:
Idioty, idiotki, kretynki, kretyna.
By znowu się mogli spotykać przed kinem
Tutejsza idiotka z miejscowym kretynem."
J. Tuwim



____
Faworyzuję. Ale staram się odpisywać wszystkim.

Poprzednia karta: klik

GG:38500519 
Kocham Was wszystkich ♥

148 komentarzy:

  1. Co prawda to prawda. Alison była u siebie w domu i jedyną karą za obrażenie ojczyma było dostatnie opierehem, od matki, czym zupełnie się nie przejmowała, ponieważ była już do tego przyzwyczajona. Ojczym coś mówił, ona go obrażała, była kłótnia z matką na czele. Lub odwrotnie! Ona coś mówiła, ojczym ją obrażał i znów była kłótnia z matką na czele. Szło się przyzwyczaić. Czasami też zdarzało się tak, iż potrafili się dogadać. Rozmawiali przez bardzo długie godziny, a następnego dnia znów była kłótnia. Z całą pewnością byli zbyt bardzo do siebie podobni. No i jej ojczym był nieco... był wrednym człowiekiem.
    - Zapraszam do kuchni w takim razie - powiedziała i wskazała odpowiednie pomieszczenie ręką. Uśmiechnęła się przy tym, a na jej pytanie niemal wybuchła śmiechem. To była bardzo trudna kwestia, o której wolała nie rozpowiadać na prawo i lewo. Jej znajomi, którzy usłyszeliby tę historię, zapewne zabiliby ją śmiechem gdyby się o tym dowiedzieli. I w sumie im się nie dziwiła. Cała ta sprawa była bardzo zabawna, ale i też nieco żenująca. W końcu... napadła na niewinną osobę!
    - Potraktowałam cię jak insekta - wzruszyła lekko ramionami, mówiąc całkowicie szczerze. Nie należała do osób, które owijały w bawełnę, tylko do tych które niemal od razu mówiły co im leży na sercu. Dlatego pojawiało się tak wiele spięć i niepotrzebnych kłótni.
    - Czego się napijesz? - zapytała, rozglądając się po kuchni. Wszystko było tak idealnie wysprzątane, ze aż nie wierzyła, że jest u siebie. Chyba jeszcze nigdy nie widziała tutaj takiego porządku.
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dziękuję administracji za przywitanie. :}
    Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale mi osobiście o wiele bardziej podoba się imię Elsa, no a pani ze zdjęcia tak mnie zauroczyła, więc nie było innego wyjścia - zdecydowałam się na rudą Elsę. :D ]

    Elsa L.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Podoba mi się ten pomysł z rozwodem :D Wolisz, żeby on przyszedł do niej, czy ona do jego kancelarii? :)]

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze siedząc w samochodzie - ukochanym shelby eleanor - związał od nowa grawat i wziął głęboki wdech. To, że wychował się w kancelarii prawniczej, że ukończył studia w tym kierunku i ma już trzyletnią praktykę w zawodzie, wcale mu nie pomaga. Za każdym razem, kiedy musi przyjechać do świadka lub klienta do domu - czuje się niezręcznie. Dużo lepsze samopoczucie ma na neutralnym gruncie bądź w swoim gabinecie. Czuje się wtedy pewniej. Zmierzwił swoje włosy dłonią, przez co jego wygląd zrobił się nieco bardziej niechlujny. Niestety, tylko na głowie. Schludny, wyprasowany, czarny garnitur, biała koszula i ciemny krawat mówiły same przez siebie - nie jest człowiekiem, który o siebie nie dba.
    Wyszedł z samochodu, zamknął go - zwykły nawyk z Polski - po czym ruszył w stronę adresu, który dostał od swojego klienta.
    Zapukał. Kiedy czekał na to, aż ktoś mu otworzy, wziął ponownie głęboki wdech.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Jedynym pomysłem byłby ciąg dalszy tego, co miałyśmy wcześniej napisać ale obawiam się, że to także mogłoby nie wyjść.]

    Andrea R.

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Dziękuję za powitanie. Też mam nadzieję, że się dogadamy :) ]
    melody

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Dziękuję za powitanie i obym zbyt prędko stąd nie uciekła. :) ]

    Monchi

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jak tu byłam ostatnim razy, było tak dużo i tłoczono. Cóż się stało?! W każdym razie: przepraszam za bark rozpoczęcia, postaram się szybko nadrobić, ale nie obiecuję, że to będzie z polotem. :c]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Dziękuję bardzo, nie zaprzeczę, że długo to wszystko dopasowywałam. ]

    Elysse

    OdpowiedzUsuń
  10. [A dziękuje ^^ Twoja pani ma za to śliczny tatuaż.]

    M.L.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Haloo, wchodzę w to, fajny pomysł :) Mogę zacząć ale to troszeczkę później.. :)]
    Adam.

    OdpowiedzUsuń
  12. [Teraz sobie pogadają, a potem... Mam pewien pomysł, którego Ci na razie nie zdradzę, bo nie jest dopracowany : 3 ]

    - Ależ nie ma za co - stwierdziła żarobliwie. Sama wolałaby nie być porównywalna do insekta. Wolała już być misiem albo koteczkiem. Ewentualnie liskiem. W końcu rudy kolor włosów do czegoś zobowiązywał. Jednak żadne inne porównanie nie przychodziło jej do głowy. Może gdyby się bardziej wysiliła... Z całą pewnością nie o tej godzinie, bo to lekka przesada.
    - Zdecyduj się... - mruknęła, stając przy szafce. - Więc co chcesz do picia? - zaśmiała się. Nie chciała się za bardzo rządzić, bo nie wiedziała czego może chcieć brunetka. Herbata? Sok? Woda? Może wszystko na raz? Jednak wtedy musiałaby wybrudzić szklanki, które zapewne ta niedawno umyła... Eh, życie nie jest piękne w niektórych momentach.
    - Od jak dawna pracujesz jako cleaning menager?
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Na razie chyba jeszcze się nie zakorzeniłam, ale uciekać nie chcę. Spróbuję rozwinąć skrzydełka. :) ]

    Monchi

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Jeśli tylko Claudii nie będzie przeszkadzało brzdąkanie na gitarze ani muzyka z hiszpańskich płyt, oczywiście. Ramón w podzięce za odstąpienie mu małego kącika, prócz płacenia czynszu, zawsze chętnie pomoże przy gotowaniu. Coś tam czasem pichci. :) ]

    Monchi

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Ramón przejmuje kanapę, nie ma sprawy. :) A jak wolisz rozpocząć ten wątek? Zdam się na Twój wybór. ]

    Monchi

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Cześć :) Mikołaj do niego nie pasuje, jednak żeby zarobić podejmie się każdej pracy. :)]

    Jeremiah

    OdpowiedzUsuń
  17. Adam właściwie nie miał ochoty na randkę, a już na pewno nie na randkę w ciemno, choć jego znajomi i znajomi Tajemniczej Pani uważali widocznie inaczej kiedy ich ustawili, właściwie to coś w stylu znajomi, znajomych.. ale to nie było istotne, faktem było że Adam nie palił się na tą randkę. Z tej okazji ubrał w swoją ulubioną koszulkę z Hulka, niby to dobrze, bo to jego ulubiona i miło brzmi, ale Adam z doświadczenia wiedział że kobiety nie lubią dwudziestopięcioletnich mężczyzn w koszulce z superbohaterem, więc to stanowiło element odstraszenia. Oczywiście zdarzały się takie które powiedziały by Ci ''Ale super koszulka, uwielbiam Marvela'' i fajnie, takim kobietą Adam mógł od razu się oświadczyć bo rzadko się zdarzały, ale najczęściej pojawiały się takie które obrzucały cię przelotnym spojrzeniem, zatrzymały się na twojej ''super'' koszulce (tylko twoim zdaniem) po czym uśmiechały się pobłażliwie i ty wiedziałeś że to koniec, Adam miał nadzieję że dzisiaj właśnie tak będzie. Doszedł do umówionego miejsca, wszedł do kawiarni i usiadł na samym końcu knajpki, wyciągnął z kieszeni pogiętą neonową kartkę i dał ją w widocznym miejscu, tak jak było mówione. Teraz pozostało tylko czekać i modlić się aby czas płynął szybko.

    [Mam nadzieję że może być :D]

    OdpowiedzUsuń
  18. Bradley właściwie wychował się w kuchni. A tam nie było mowy o chaotycznym myśleniu, czy działaniu. Wszystko musiało być uporządkowane, zaplanowane, trzeba było zawczasu przewidywać następne działania. I takie zwyczaje przeniknęły do prywatnej sfery życia chłopaka. Co nie oznaczało, że nie stać go było na spontaniczność. Nie, nie, nie. Jedną z jego ulubionych rozrywek były weekendowe wypady z plecakiem "przed siebie", bez jakichkolwiek map.
    Uśmiechnął się i otworzył jej drzwi, aby mogła wsiąść. Rower wrzucił na pakę, a z jednej ze skrzynek wyciągnął najładniejszą według niego pomarańczę.
    - Masz na drogę - dał dziewczynie i odpalił samochód. - A autem się nie przejmuj, jest niezniszczalne - zaśmiał się i ruszył w stronę szpitala.

    OdpowiedzUsuń
  19. [ Witam i dziękuje :) ]

    Elizabeth Havray

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękował Bogu za to ogłoszenie, które jakimś cudem udało mu się znaleźć niedługo po przyjeździe do Modeny. Oszczędził sobie nocowania na ulicy, a także – wydania wszystkich oszczędności na piekielnie drogi pokój hotelowy. Co prawda, jej mieszkanie było maleńkie, chyba nawet za małe dla dwóch osób i na pewno nie zmieściłoby się w nim pianino, o którym tak bardzo marzył młody Hiszpan, ale jakoś to przecierpiał. Spanie na kanapie wcale nie było takie złe, a i jego nowa współlokatorka okazała się bardzo miłą i przesympatyczną dziewczyną.
    Co najważniejsze, nie narzekała na jego jednoosobowe koncerty gitarowe.
    Oglądał właśnie wiadomości po hiszpańsku, udało mu się wygrzebać jeden jedyny kanał spośród całej listy innych programów o przeróżnej treści, kiedy usłyszał, że ktoś wchodzi do mieszkania. Nie mógł to być nikt inny, jak właśnie Claudia, ta, która wybawiła go od spania na chodniku. Chciał się z nią przywitać w nieco inny sposób, niż kaszlem, ale trudno było mu wydać z siebie jakikolwiek inny dźwięk, gdy dziewczyna usiadła mu na brzuchu.
    To się nazywa przyjaźń pełną parą.
    - Chciałbym móc podzielić twój entuzjazm. - uśmiechnął się i połaskotał ją po brzuchu tak, że wypuściła z dłoni kupony na pizzę. - Bardzo się cieszę z tej zdobyczy, oszczędzimy sobie pieniędzy i... nie będziemy musieli gotować.
    Może i był pilnym studentem romanistyki, ale jego wewnętrzny leń czasem przejmował inicjatywę, a wtedy nic nie dawało rady zmusić Ramona do działania.

    Monchi

    OdpowiedzUsuń
  21. Jęknął żałośnie przez nacisk na swój brzuch.
    - Będę ich pilnował jak oka w głowie, gotowanie do końca miesiąca wcale mi się nie uśmiecha. - powiedział, starając się zrobić jak najpoważniejszą minę, ale po chwili zaczął się śmiać.
    Wybitnym kucharzem to on nie był, ale posiadał jakieś doświadczenie w kuchni, a to za sprawą jego matki, która prowadziła w Barcelonie niewielką knajpkę. Nauczył się gotować z początku przez obserwację, potem miał okazję pomagać mamie w przygotowywaniu typowo hiszpańskich i katalońskich potraw. Może we Włoszech nie były one aż tak popularne, ale jego współlokatorka nie narzekała, gdy gotował coś z rodzinnych stron i był jej za to wdzięczny.
    - Spaghetti? - na samą myśl zaburczało mu w brzuchu – Już wiemy, kto dzisiaj przygotuje obiad.
    Zaśmiał się. Mieszkał z Claudią zaledwie od dwóch tygodni, ale już widział w niej bratnią duszę. Czasem sobie dokuczali, ale to tylko w żartach, wszystko zawsze kończyło się śmiechem. Nie mógł i nie chciał się narażać swojej nowej znajomej, starał się jej pomagać, na ile mógł i nie wchodzić jej na głowę, gdy sobie tego nie życzyła. Cieszył się, że ją poznał i miał nadzieję, że wyniknie z tego długa przyjaźń, przeplatana różnymi głupimi i zabawnymi sytuacjami.
    Wyłączył telewizor i poszedł za nią do kuchni. Obejrzał kupony przyczepione do lodówki.
    - Jak tam w pracy? - zapytał z ciekawości.

    Monchi

    OdpowiedzUsuń
  22. [No cześć :)
    Myślę, że się polubią, bo Vinga lubi wszystkich, choć trzyma na dystans.
    Chciałam teraz błysnąć i zarzucić jakimś fajnym pomysłem...
    Ale wpadłam tylko na to, że Claudii w trakcie pracy, gdy byłaby elfem czy czymś, dokuczałoby jakieś dziecko, którego miała przypilnować, potem by zwiało i zaczęłaby je gonić, a Vinga bez zastanowienia by jej pomogła, też goniąc za dzieciakiem. Aczkolwiek to jest takie idiotyczne, że siedzę przed komputerem i się śmieję ze swojej głupoty :D]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Jeszcze 10 komentarzy i byłoby 201 i wtedy lipa, bo nie chciałoby się przewinąć w dół :C Więc i tak długo wytrzymałam xD]

    Alison kiedyś została nazwana insekciątkiem. Do tej pory nie potrafi zrozumieć, czy było to pozytywne określenie, czy wręcz przeciwnie. Insekciątko brzmiało nawet ładnie, ale... było utworzone od insekta! W sumie świnka też była utworzona od świni... Dość tych dziwnych myśli. Alison mogła być misiem, kotkiem, kocurkiem, pieskiem, szczeniaczkiem, koalą, pandą, chomiczkiem, wiewiórką, liskiem... I jakimkolwiek słodkim zwierzątkiem, które przyjdzie do głowy drugiej osobie. Nawet dałaby się pokiziać za uszkiem, jak dobrze ta osoba zagada...
    - A więc sok... - powiedziała, otwierając lodówkę. I aż jęknęła z rozpaczy. Zazwyczaj w lodówce stał tylko jeden karton z sokiem - Tymbark o smaku Jabłkowo miętowym. - A jaki ma być to sok? Jabłkowy? Pomarańczowy? Wieleowocowy? Malinowy? Brzoskwiniowy? - zapytała, zabawnie marszcząc przy tym brwi. Kiedyś powiesi swoich rodziców. Naprawdę...
    - Pięc lat? I nigdy nie chciałaś tego rzucić w cholerę? - zapytała, patrząc na nią z wielkim niedowierzaniem Sama na jej miejscu, już dawno by się poddała. I to nie tylko dlatego, iż praca była ciężka. Ale... PIĘĆ LAT?! Nie ma w życiu ciekawszych rzeczy do roboty, niż sprzątanie czyiś brudów? Alison z całą pewnością nigdy na takie coś nie dałaby się namówić. Nawet, a może i przede wszystkim, siłą.
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  24. [Bardzo możliwe, ale tak pasuje mi do Samary że po prostu... po prostu nie mogłam się oprzeć :D ]

    OdpowiedzUsuń
  25. [Oj nie ładnie ;p Uh, niestety chyba też nie mam pomysłu, ale pokombinuję i może coś wymyślę]

    Ciro

    OdpowiedzUsuń
  26. [Ojej, to ja proszę o trochę czasu na przemyślenie karty. Bo już i tak miałam ogromny problem ze skróceniem jej do niezbędnego minimum, aczkolwiek no, zobaczę co da się zrobić.
    Dziękuję ślicznie za powitanie.]

    Gaia

    OdpowiedzUsuń
  27. [ Oj, nie zawsze mi wychodzą fajne postaci, zwłaszcza po długiej przerwie od blogowania ;) A jakbyśmy tak zmienili pomysł. Skoro Claudia dorabia jako jakieś świąteczne stworzonko, to może Leo zatrudniłby ją do pomocy przy wigilii dla dzieciaków leżących na jego oddziale. On sam ubrałby się w strój mikołaja i jakoś tak by się bawili z dzieciakami, rozdawali drobne upominki? ]

    Leonardo

    OdpowiedzUsuń
  28. [ Em... nie wiem jakie, bo C. jest aż 9 lat od niego młodsza. Po prostu może stale współpracują, może mieszka naprzeciwko niego czy coś? Może zawsze przychodzi coś pożyczyć i nigdy nie oddaje? ]

    Leonardo

    OdpowiedzUsuń
  29. [No to szalejmy z powiązaniem! :D]

    //Vinga.

    OdpowiedzUsuń
  30. [ Hmmm... a jaki to ma związek z teraźniejszym wątkiem? :P ]

    Leo

    OdpowiedzUsuń
  31. [Zmienione. Jak mówiłam to nie problem. Aczkolwiek ja tam lubię wstawiać w karty kilka zdjęć. Takie zboczenie. :D]

    OdpowiedzUsuń
  32. [Nie, nie, nie. Bo wtedy mogłoby Cię nie być i byś nie mogła podmienić :D A ja biedna męczyłabym się z tym cholernym załaduj więcej :C ]

    Oj tak! Życiowe decyzje były bardzo trudne. Jakie ubrać buty, jaki kolor sukienki będzie dziś odpowiednim, jaki wlać sok do szklanki... Alison nie miała dramatycznych problemów, więc szukała ich sobie tam, gdzie ich nie było. Dziwny był z niej typek...
    - Wiem, że trudne - zaśmiała się, wyciągając sok z lodówki. - Ale kto pyta, nie błądzi - znów się zaśmiała, otwierając i wlewając sok do szklanki. Dla siebie wybrała pomarańczowy i już po chwili siedziała naprzeciw dziewczyny na krzesełku. O tak, od dawna jej brakowało takich babskich pogaduszek o dupie marynie.
    Spojrzała na nią, z lekko uniesioną brwią. Od razu wyłapała ten ironiczny wydźwięk, przez co miała ochotę się roześmiać. Jednak zamiast tego zachowała kamienną twarz i tylko wpatrywała się w towarzyszkę.
    - Szczególnie w momentach, kiedy ktoś próbuje cię zabić kijem od miotły... - powiedziała, śmiejąc się. Poprawiła niesforne kosmyki włosów, które założyła za ucho. - Skoro tak cię to denerwuje, dlaczego po prostu nie zmienisz pracy? Jest przecież dość sporo różnych ścieżek zawodowych - wzruszyła lekko ramionami. Akurat o tym to nie powinna mówić. Sama jak taki kołek tkwiła w budzie z hot-dogami! - A studia? Studiujesz coś?
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  33. [Dziękuję za powitanie. Za to Claudia ma śliczne zdjęcie, już się kiedyś na nie natknęłam w odmętach tumblra i nie mogłam oderwać oczu.]

    ~ Nellie

    OdpowiedzUsuń
  34. [A pf. Silas jest świetnym tancerzem! On po prostu nie chce zawstydzać innych swoim talentem :D]

    Silas za to był... mało elastyczny. Choć nie zawsze tak było! W czasach licealnych chodził przecież na imprezy, prywatki, szkolne bale i jakoś nigdy nie podpierał ścian. Choć gdy sięgał pamięcią do tych dalekich czasów, sam nie potrafił powiedzieć kiedy i co się zepsuło.
    Z pewnością chodziło o godziny spędzone w kuchni, gdzie pracowały tylko ręce, za to reszta ciała na wiele godzin pogrążała się w stagnacji. Goldman doskonale zdawał sobie sprawę z własnej słabości i kiepskiej kondycji, dlatego ostatnimi czasy zaczął nawet trochę ćwiczyć, na tyle oczywiście, na ile pozwalał mu wiek.
    Bo powiedzmy sobie szczerze - od pewnego momentu, gra w piłkę na podwórku zaczyna być piekielnym wyzwaniem i dla Silasa ten czas właśnie nadszedł.
    No, ale przecież nie przyznałby się do tego przed Claudią. Poza tym musiał się nauczyć głównie klasycznych tańców, które będzie musiał odbębnić razem z Anayą, bo nie sądził, aby całą noc fikał beztrosko po parkiecie jak jakis nastolatek.
    I tu zaczynała się rola panny C. Choć nauczyć Silasa czegokolwiek.. pewnie gdyby znała go lepiej, nigdy by się na to nie zgodziła. Ten pomysł był na tyle szalony, że wręcz niepoważny. Ale ona tego nie wiedziała. Jeszcze.
    Bez słowa wpuścił ją do mieszkania, zastanawiając się, czy Claudia sama wpadnie na to, że nie przesuwał specjalnie mebli, żeby mieli miejsce do ćwiczeń. W końcu to mieszkanie musiało być tak przerażająco puste.
    - A wielu ich miałaś? - spytał zdziwiony, zamykając za kobietą drzwi i ślamazarnym tempem wlokąc się za nią do obszernego salonu.
    Nie skomentował jej komentarza na temat rozchmurzenia się, w końcu jego mina mówiła sama za siebie - wyglądał jak pies, którego pan zdecydował wykastrować u rzeźnika, bo szkoda mu było pieniędzy na porządnego weterynarza.
    Zatrzymał się przy drzwiach, opierając ramieniem o ich framugę i wbił w kobietę nieufne spojrzenie. Dopiero teraz zaczął się zastanawiać, czy to był dobry pomysł.
    Założył ręce na piersi i wbił w nią gniewny wzrok, jakby dziewczyna była tu jakimś niechcianym intruzem, który wprosił się bez zapowiedzi, a nie osobą, która w gruncie rzeczy oddaje mu dużą przysługę.
    - Miejmy to za sobą, okej?

    OdpowiedzUsuń
  35. [Dziękuję, witam. Niestety zabawa nie będzie dobra jak w dalszym ciągu wszyscy będą się witać, a nie wychodzić z jakąkolwiek inicjatywą :D Super Pani.]

    Zuz

    OdpowiedzUsuń
  36. Pierwsze o czym pomyślał gdy zobaczył Claudię to, to że była ładna, nawet bardzo ładna, co nie zachwyciło Adama, wolałby żeby była brzydka, dziwna i obrzuciła go tylko spojrzeniem, a nie uśmiechała się ładnie. Szlak trafił jego misterny plan bycia dupkiem.
    - Jestem Adam, ale to już wiesz. - powiedział gdy Claudia usiadła. - Fajna koszulka. - dodał z uśmiechem. Tak, Adam należał do osób które nie miały najmniejszego pojęcia o czym mówić na pierwszych randkach, jeszcze do tego randkach w ciemno, ogólnie był szczerze mówiąc, kiepski w kontaktach międzyludzkich. Nerwowo stukał palcami o blat stołu, wybijając rytm nowego utworu jego zespołu, zaczął też lekko stukać nogą o podłogę, jego towarzyszka zapewne pomyśli że ma ADHD i nie potrafi spokojnie usiedzieć na miejscu. Wybawieniem została kelnerka która przyniosła kartę, Adam przeglądał kartę od czasu do czasu spoglądając na Claudię.
    - Wybrałaś coś? - spytał. Gdy wróciła kelnerka, złożył zamówienie. - Masz jakieś zainteresowania? - spytał żeby zagaić rozmowę.

    [Przepraszam za jakość, jest kiepskie, jakoś nie umiem pisać randek ;P]

    OdpowiedzUsuń
  37. [A dziękuję. :D Etykieta już dodana, to przez moje gapiostwo, nie zauważyłam, że tego nie zrobiłam. C:]
    Crowley

    OdpowiedzUsuń
  38. [Dziękuję bardzo za przywitanie. :)
    Wątek jak najbardziej być musi. Alex uwielbia święta, dlatego Claudia przebrana za elfa/aniołka naprawdę mogłaby mu się spodobać. :D ]

    A. Stewart

    OdpowiedzUsuń
  39. [Jeżeli masz jakiś pomysł, to oczywiście. A jak nie, to możemy zacząć od zera. :D ]

    Alex

    OdpowiedzUsuń
  40. [Jaaaaki uroczy piegus, kocham takie :)
    Bardzo dziękuję, zwykle tak mam, że najpierw szukam zdjęcia, które mnie zainspiruje, a potem tworzę do niego postać. Dobrze wiedzieć, że się udaje :)]

    Alessandro

    OdpowiedzUsuń
  41. [Eeeee... Ja i pomysły to złe połączenie, zwykle wolę dostać jakieś konkrety i początek walnąć, ale postaram się coś wykombinować.
    Dobra, po dłuższym czasie mam tylko jedno: mogli się poznać w czasie świąt, gdy jedno robiło za elfa, a drugie za Mikołaja. Żeby mieć na prezenty ludzie są gotowi zrobić wszystko, dlatego Alex podjął się jego zdaniem ostatecznego, bo dzieci nie rozumie i nie potrafi z nimi postępować, więc Claudia musiała go ratować, bo zostałby zwolniony już po pierwszej godzinie :D]

    Vico

    OdpowiedzUsuń
  42. [Dziękuję bardzo. A ja życzę udanych wątków, to i zabawie nie będzie końca.]

    Dante

    OdpowiedzUsuń
  43. Przygotowania do wigilii świąt Bożego Narodzenia w domu Rosy zawsze były bardzo radosnym okresem oczekiwania. Nie tylko na dobre jedzenie i stos prezentów pod świątecznym drzewkiem, ale też oczekiwania na zjednoczenie się z najbliższymi, na spędzenie paru dni wyłączenie w ich gronie, bez przejmowania się innymi sprawami. Rosa późnym popołudniem dwudziestego czwartego grudnia krzątała się w kuchni, w której z trudem mieściła się jej matka, Paola i siostra Alfonsa – Tulia. Al zaś z małym Vinniem kończył ubierać choinkę, kiedy już uporali się ze swoją misją, mężczyzna oznajmił, że na chwilkę skoczy do przyjaciela, co by wręczyć jego pociechom drobne upominki. Vin, niezbyt zadowolony z tego faktu, chwilę pokrzątał się z kobietami w kuchni, a potem nagle zniknął, chociaż niczym dziwnym nie było, że nikt tego zniknięcia nie zauważył.
    Niewielkie mieszkanie Lucchcese wypełniały aromaty najlepszych włoskich, typowo świątecznych przysmaków. Głośno było od ich rozmów i śmiechu, od lecących z radia świątecznych piosenek, do których podśpiewywały, kiedy tylko znały słowa. Rosa, Paola i Tulia miały przednią zabawę i idealnie dogadywały się w kuchni. Bez przepychanek i zbędnego dzielenia się zadaniami, każda wiedziała, co ma robić.
    Po godzinie Alfonso wrócił uhahany i najwidoczniej już po więcej niż jednym piwie, jego siostra bliźniaczka spojrzała na niego z wyrzutem i parsknęła cicho, kręcąc przy tym głową, Paola nalała im w ramach zadośćuczynienia po kieliszku domowej nalewki i wszystkie humorki pań szybko minęły, a znowu zagościła radość. Powoli zaczęli nakrywać do stołu i ubierać bardziej eleganckie ciuchy. Rosa, przebrana już w czerwoną sukienkę, zajrzała do pokoju syna i nagle ją wmurowało.
    — Vincent! — krzyknęła i prędko znalazła się w salono-jadalni, gdzie mieli świętować. Wszyscy na nią spojrzeli, jakby postradała zmysły, a wtedy też otworzyły się drzwi.
    — Mamo, zmieści się jeszcze jedna osoba?
    Rosa odwróciła się i odetchnęła z ulgą, dostrzegając w drzwiach syna, a zaraz za nim znajomą twarz brunetki.
    — Dla twojej dziewczyny zawsze — odparła rozbawiona, opierając dłonie na biodrach.

    Rosa

    [Opisanie spotkania z Vinniem zostawiłam dla Ciebie. :D]

    OdpowiedzUsuń
  44. [Ooooo, albo tak! Super pomysł! W galerii handlowej, jak w Świątecznej Wystawie! Bardzo mi się to w filmie podobało, musimy tak zrobić! To kto zaczyna?]

    Vico

    OdpowiedzUsuń
  45. [ Świetny wiersz w karcie ;) ]

    Ottavia

    OdpowiedzUsuń
  46. [Koniec lenistwa, czas odpisywać :D I dziękuję. To zdjęcie Holland idealnie obrazuje mi Alison :D ]

    Największym problemem Alison była praca w budce. Niemal codziennie w niej pracowała i coraz częściej modliła się o cud, aby w końcu się z niej wyrwać. Jednak gdyby tak się stało, okazałoby się, iż nie ma pieniędzy na nowe ubrania, książki nie służące do nauki, a także na przyjemności. Edward i Holly opłacali jej tylko studia i wszystko co było z tym związane (książki, kursy, dojazdy, i tak dalej), natomiast nie chcieli już jej dawać na ubrania czy buty. Twierdzili, że sama w pewnym stopniu może o siebie zadbać. Niby mięli rację jednak przez tę męczącą pracę Alison miała niezbyt dobre wyniki w nauce. Nie były one bardzo złe, jednak były krzywdzące jak na jej umiejętności.
    - Kelnerki i barmanki przyjmują nawet bez matury - wzruszyła lekko ramionami. Sama miała wielki problem, aby znaleźć jakąś ciekawą pracę. A kiedy już się tak stało, strasznie żałowała, że jej poszukiwania na tym stanęły. Gdyby wysiliła się jeszcze bardziej może znalazłaby coś o wiele, wiele lepszego. - W moim miejscu pracy teraz poszukują kogoś w bardziej dostępnych godzinach - powiedziała po krótkiej chwili zastanowienia. Mało kto chciał pracować w budce z hot-dogami i Alison wcale się temu nie dziwiła. Sama, gdyby tylko mogła by z niej zrezygnowała. Sądziła jednak, że sprzedawanie "Uśmiechniętych bułek z parówką" jest o wiele lepsze niż sprzątanie w obcych domach obcych brudów.
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  47. [A ja mam pewien pomysł... Ponieważ widzę, że Claudia (swoją drogą piękne imię ;D) jest sprzątaczką, to może sprzątała by też w kancelarii, w której pracuje Sofia? No i wiesz, raz, drugi, trzeci zostawałaby po godzinach w pracy, coraz częściej by ze sobą rozmawiały, aż zawiązałaby się między nimi pewna nić porozumienia. Ostatecznie Sofia mogłaby uznać, że poza nią nie ma z kim porozmawiać o swoich problemach, więc by jej opowiedziała o zdradzie swojego narzeczonego i podejrzeniu, że może być z nim w ciąży. Co myślisz? Jeśli Ci nie odpowiada, to śmiało mów. :)]

    Sofia Lavinii

    OdpowiedzUsuń
  48. [Pięknie dziękuję. Wiersz w karcie rewelacyjny, staje się jednym z moich ulubionych :D Nic się nie stało, witam również ;) Jak coś, to i wątek się wymyśli.]
    Maricel

    OdpowiedzUsuń
  49. [Hej, hej, hej, witam ponownie! Hah! Ten Cesare będzie jak historyczny - tak szybko nie odejdzie, a przynajmniej nie bez rączek pełnych wątków :D
    A może wątek, skoro czujemy tu pewne podobieństwo? :D Może znajomość, święta dzyń-dzyń i szukanie prezentów (ciul, że to już po czasie xD). Cesare mógłby wyrwać na chwilę Claudię z roli elfika/aniołka/mikołajki i poprosić ją o pomoc w szukaniu prezentu dla mamy :D
    Czy coś takiego ci pasuje? I czy w ogóle jest ochota na wątek, bo ja tu tak z buta, a może nie jest xD]

    Cesare

    OdpowiedzUsuń
  50. [Ahh... tyle tu mamy śpiączkowych ludzi i przypadków, kolejny w tą czy w tą nie zrobi różnicy :D Jak coś fajnie pomyślimy, to będzie super. Więc tak, idziemy w tym kierunku.
    Skoro śpiączka, to bez wątpienia oddział, na którym dyżuruje Maricel. Claudia mogła po prostu zajrzeć do mamy, spotka po raz pierwszy nową panią doktor, poznają się. Ale będzie nudno :D Nie mam za bardzo pomysłu, ale jak coś zarzucisz jeszcze to zacznę bez problemu ;)]
    Maricel

    OdpowiedzUsuń
  51. [ A dziękuję za powitanie :)]

    Veronica

    OdpowiedzUsuń
  52. [Tak, współlokatorka jak najbardziej mu się przyda. ;D Mogą być duetem, który kłóci się ze sobą jak pies z kotem, a gdy nadchodzi wieczór, to najlepiej czują się w swoim własnym towarzystwie. Mieszkają w dwupokojowym mieszkanku z małą kuchnią i łazienką. Pasuje? ;)]

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  53. [Mi pasuje. ;D Już zaczynam. ;D]

    Claudia i Jason. Jason i Claudia. Dwójka współlokatorów, którzy na niewielkiej powierzchni swojego wspólnego mieszkania trzydzieści razy w dniu prowadzili wojny domowe, by jednak wszystkie wieczory spędzać na salwach gromkiego śmiechu. Dopełniali się w sposób, jaki inni mogli im zazdrościć.
    Wiedzieli o sobie dużo, chociaż nie wszystko. Jason wnet dowiedział się, że Claudia widziała go kiedyś z mężczyzną w miasteczku i uznała, że był gejem. Owszem, powinien ją wyprowadzić z błędu, prawda? Z początku nawet chciał to z nią wyjaśnić, lecz kiedy po raz pierwszy wyszła z pokoju ubrana w komplet naprawdę seksownej bielizny, pytając co o tym myśli, raz na zawsze zapomniał o pomyśle wytłumaczenia jej, że kobiety tak samo mocno jak mężczyźni go pociągają. Oczywiście, miało też to kilka słabych stron, bo gdy Claudia była w domu, Jason nie mógł zapraszać do siebie kobiet, by się nie wydać.
    Nie mniej jednak raz postanowił zaryzykować. Poderwał fajną przejezdną laskę w klubie, a gdy zaproponowała by poszli do niego, przez całą drogę do mieszkania tłumaczył jej jak ma się zachowywać i co mówić, by nie wydać go przed jego współlokatorką, że idą do jego mieszkania nie po to, by rozmawiać jak przyjaciele, tylko robić coś zupełnie innego.
    Wszystko szło zgodnie z planem, dziewczyna przedstawiła się Claudii jako koleżanka Jasona i dodała, że będą oglądać film. Nikt by się nie spodziewał, że jego współlokatorka przyłapie ich na czymś mało koleżeńskim, że stanie jak wryta w ziemię, a następnie wyjdzie.
    Jason zaledwie minutę później ubrał swoje bokserki, zostawiając nagą dziewczynę w łóżku i wybiegł z swojego pokoju, wpadając do kuchni, gdzie oparta o blat szafek stała jego wściekła współlokatorka.
    -Przepraszam, Claudio. Ja trochę minąłem się z prawdą, przyznaję. Nie jestem gejem. Kobiety także mi się podobają - powiedział z szczerym zakłopotaniem, drapiąc się po karku.
    Liczył się z tym, że długo mu nie da o tym zapomnieć.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  54. Claudia była jego piękną, bardzo temperamentną współlokatorką. Niejednokrotnie potrafiła wprost mu powiedzieć co o nim myśli, wyrzucić najmniejsze błędy i doprowadzić do karczemnej awantury. On jednak nauczył się z nią żyć i funkcjonować na cywilizowanym poziomie, by się przynajmniej nie pozabijali. Wiedział, że nigdy nie wymieniłby jej na inną współlokatorkę, bo coś fajnego było w tych ich burzliwych dniach i spokojnych wieczorach.
    Wiele rzeczy było łatwiejszych, kiedy ona widziała w nim geja. Mówiła mu o wielu babskich sprawach, których z pewnością nie wyjawiłaby heterykowi, nie czuła przy nim wstydu, pytając o rzeczy dotyczące jej biustu czy pupy. Jemu to bardzo odpowiadało i z radością przypatrywał się jej zgrabnym nogom, płaskiemu brzuszkowi czy piersiom, które ukazywała mu w kilku różnych stanikach, zastanawiając się głośno w którym wyglądają najlepiej.
    Płynąc na fali takiej relacji między nimi, Jason nie brał pod uwagę tego, że kiedyś jego tajemnica może wyjść na jaw. Ale tego wieczora to właśnie się stało. On i Claudia stanęli twarzą w twarz wobec jego okropnego kłamstwa.
    -Nie powiesz mi chyba teraz, że nagle jest ci wstyd, że widziałem cię prawie nago - powiedział, patrząc na jej pogrążoną w złości twarz, po czym pozwolił sobie na leciutki uśmieszek. - Możesz być pewna, że ten obraz zachowam tylko dla siebie. Jest zbyt fajny by z kimkolwiek się nim dzielić - dodał, starając się za pomocą tego nietypowego komplementu rozluźnić nieco atmosferę między nimi.
    Często tak było: ona się wściekała, a on obracał wszystko w żart.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  55. [Czytam i komentuję z lekkim opóźnieniem, więc nic dziwnego xD
    Tatusiek i sekretarka? Hm, może być ciekawie :D ]

    Parsknęła cichym śmiechem. - To rzeczywiście. Praca kelnerki i barmanki nie jest dla ciebie - przytaknęła delikatnie kiwając głowa.
    - Pracuję w budce z hot-dogami - powiedziała z głupawym uśmiechem na ustach. Nie była to praca jej marzeń jednak póki co jej wystarczała. W przyszłości na pewno ją zmieni jednak póki co ta jej wystarczała. Holly i Edward płacili jej za studia i wszystko co było z nimi związane. Natomiast Delmo dawał jej dach nad głową. A to co zarobiła w budce było na jej prywatne wydatki. Imprezy, ubrania, książki nie na uczelnię, buty i inne przyjemności. Kiedy tylko skończy studia sytuacja się zmieni i zapewne będzie musiała sobie sama radzić. Miała jednak nadzieję, że nim to się stanie, spotka kogoś z kim będzie mogła zamieszkać. A tak samemu? Nie... Alison była zbyt towarzyską osobą na mieszkanie w pojedynkę, więc taka opcja nawet nie wchodziła w grę.
    - Ja sie uczę przez co budka nie może być cały czas otwarta. Przydałby się ktoś do pomocy, a wiem że pan Zito poszukuje nowej sprzedawczyni - powiedziała i wzruszyła lekko ramionami. Praca w budce nie wymagała zbyt wielkiej koordynacji. Wystarczyło wziąć bułkę, wsadzić w nią parówkę, polać ketchupem i własciwie to była cała filozofia. No i dobrze liczyć. Ale był też kalkulator. Żaden problem.
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  56. [Może podczas bitwy wyprzedażowej jakaś kobitka uderzy ją w głowę i zrobi jej się mocno słabo, ew. popchnie ją i ta uderzy się i straci przytomność? Maricel zajmie się tym, zmusi i zabierze do szpitala na tomografię i takie tam? Przy okazji dowie się, że Maricel zaczęła zajmować się również oddziałem intensywnej, a nie tylko siedzi przy stole operacyjnym i znieczula i znajdą wspólny temat- jej mamę. Czy nuda dalej?]
    Maricel

    OdpowiedzUsuń
  57. [Witam. Niezmiernie mi miło]

    Olivier/exkoleżanka administracji

    OdpowiedzUsuń
  58. [ . ]

    Olivier/exkoleżanka administracji

    OdpowiedzUsuń
  59. [Ty jesteś nieogarnięta? A ja co mam powiedzieć? :D]

    Silas z natury bardzo sceptycznie podchodził do wszelkich rekomendacji własnych kompetencji, jeśli nie były one potwierdzone na piśmie. Toteż jej odpowiedź na temat "zera", skomentował nikłym uśmieszkiem, który mógł w niejednej osobie wzbudzić poczucie dyskomfortu, gdy nie znało się Goldmana wystarczająco długo. Nawet nastoletni, rodowici włosi bywali mniej humorzaści, niż nasz poczciwy kucharz, a szczególnie nieznośny robił się w sytuacjach, gdy czuł się niepewnie.
    A teraz czuł się wręcz podminowany, bo tańczyć nie umiał i w zasadzie nie chciał umieć. Gdyby nie to, że tradycją na weselu był pierwszy taniec oddany młodej parze, pewnie w ogóle nie zawracałby sobie tym głowy, ale tradycja, to tradycja.
    No i w końcu jego narzeczona była osobą niewidomą, dlatego musiał naprawdę dobrze opanować kroki, żeby odpowiednio ją poprowadzić i - nie daj boże - nie uszkodzić, bo wtedy dopiero miałby przechlapane.
    Szczerze jednak wątpił w możliwości swoich dwóch koślawych, lewych nóżek, które za każdym razem, gdy ktoś próbował zaciągnąć go na parkiet, stawały kołkiem i nijak nie mógł ich rozruszać.
    Czuł się zawstydzony już na samą myśl o tym, a pewnie, gdy Claudia na poważnie weźmie się do roboty, jego twarz zacznie przypominać dojrzałego pomidora.
    Przynajmniej będzie się miała z czego pośmiać - pomyślał zrzędliwie.
    - Nie jestem zły. - zaprotestował żywo, choć z tonu jego głosu można było wywnioskować, że jednoznacznie kłamie. - po prostu niektórzy na strach reagują agresją, to wszystko. - odparł, ciasno splatają ręce na piersi i nawet o krok nie zbliżył się do niej, gdy zaczęła majstrować przy wieży stereo.
    - Zależy mi najbardziej na walcu (?), bo to będę musiał zatańczyć z An. Z reszty, mam nadzieję, się wywinę jakimś sprytnym łgarstwem. - przyznał wprost, bo okłamywanie Claudii mijało się z celem. Nie był zadowolony z faktu, że miał się uczyć tańczyć i tym samym nie miał zamiaru robić więcej, niż od niego oczekiwano. Amen.
    W końcu jednak, na tych swoich sztywnych, kaczych nóżkach, poczłapał w jej stronę i wsunął do wieży specjalnie przygotowaną na tę okazję płytę z przeklętym walcem.

    [? - walc tańczy się na ślubach, czy co? Szczerze nie wiem, bo nie jestem stałą bywalczynią takich imprez :D]

    OdpowiedzUsuń
  60. To był ich wspólny paradoks: nienawidzili się za dnia, potrafili wręcz skakać sobie do gardeł, wszczynać kłótnie sto razy w ciągu kilku godzin, gdy słońce było na niebie, ale ani on, ani ona nie potrafiliby wymienić siebie na lepszy model.
    Cludia była jednocześnie najgorszym i najlepszym współlokatorem jakiego mógł mieć. Dopełniali się na każdej płaszczyźnie życia, a chociaż teraz, gdy jego kłamstwo wyszło na jaw, Claudia z pewnością miała ochotę go zabić, to Jason wiedział, że i tak by tego nigdy nie zrobiła.
    -Wiem,że mi wybaczysz - odparł z uśmiechem,podchodząc do niej. - Teraz gdy wiesz, że kobiety także mnie kręcą, a ja znam wszystkie twoje upodobania i tajemnice, wniosek jest prosty. Jestem dla ciebie facetem idealnym - powiedział z szerokim uśmiechem, rozpościerając szeroko ręce, jak gdyby chciał ją przytulić.

    [Piszę z telefonu, przepraszam za długość.]

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  61. Bywały wieczory, podczas których cieszył się życiem. Cieszył się, pomimo tego co przeszedł, pomimo przeszłości, trudnego dzieciństwa. Widział jej uśmiech i wiedział, że ma dla kogo żyć. Ojcostwo nie było takie, jak sobie wyobrażał. Myślał, że to kara, zmienianie pieluch i użeranie się z nieposłuchanym dzieciakiem. Wcale tak nie było. Felicity była dla niego darem. Choć czasem bywała nieposłuchana, to nie umiał sobie wyobrazić bez niej życia.
    Czasem jednak bywały te gorsze wieczory. Pogrążał się w tęsknocie za Valerie. Poddawał się. Zapominał, że ma dla kogo walczyć. Próbował zapomnieć swoją starą metodą – alkoholem. Te wieczory zdarzały się rzadko, w zasadzie, to prawie wcale, ale bywały. Czuł się wtedy na powrót bezsilny.
    Oddał Felicity pod opiekę zaprzyjaźnionej sąsiadki, bo wiedział, że w jej towarzystwie mała na chwilę zapomni, że taty nie ma. Pamiętał jej pierwsze dni z opiekunką. Felicity płakała nieustannie. Dziś już przyzwyczaiła się do tego, że taty przez 3/4 dnia nie ma, ale i tak widział smutek w jej błękitnych oczach, gdy opuszczał dom.
    Miał iść na rozmowę z szefem. Nie wiedział, czego ma się spodziewać. Na pewno nie spodziewał się zwolnienia. Był załamany, a gdy był załamany, droga zawsze prowadziła do najbliższego baru.
    Wypił trochę… Trochę dużo. Z każdym kieliszkiem problemy odpływały, ale po chwili napływały ze zdwojoną siłą. Gdy wrócił do domu, był totalnie wstawiony. Usiadł na szafce z wielkim trudem próbując zdjąć buty. Gdy wrócił, Felicity od razu uwiesiła mu się na szyi. Nie wiedziała, o co chodzi. W końcu jej tata nie wrócił jeszcze nigdy pijany.
    - Czemu śmierdzisz? – zapytała bezpośrednio, jak to ona, ale pomimo tego wciąż się do niego tuliła.
    - I…Idź do Claudii. Tata nie czuje się najlepiej. – odparł, całując ją w czoło. Zabrał ją ze swoich kolan i wstał, ale jak się okazało, potrzebował przy tym pomocy Claudii. Było mu wstyd. Schował się w łazience, chyba nie chcąc, by sąsiadka widziała go w takim stanie. Ale i tak już go zobaczyła.
    - Czy tata umrze? – zapytała Felicity, z typową dla siebie szarością, gdy pozostała sam na sam z Claudią. W jej oczach widać było strach, a po chwili rozpłakała się jak roczne dziecko. Widocznie pamiętała więcej z dzieciństwa, niż mu się wydawało. W końcu, komendantka policji niezbyt delikatnie przekazała jej informację o śmierci matki.

    OdpowiedzUsuń
  62. Cóż, Jason Lahane nigdy nie był dżentelmenem. Wyznawał zasadę, że szkoda szacunku dla kobiet, które same siebie nie szanują. To oto credo doprowadziło go do tego, że stał się nikim innym jak właśnie dupkiem. Liczba mężczyzn i kobiet, których porzucił bez wyraźnego powodu była zatrważająco wysoka, lecz on w ogóle się tym nie przejmował.
    Rozmawiając z Claudią w kuchni zupełnie zapomniał o dziewczynie, którą zostawił w trakcie seksu w swoim łóżku, by wytłumaczyć się swojej współlokatorce. Gdy wyszła z jego pokoju w kompletnym ubraniu, a następnie podeszła do niego i walnęła go z pięści w oko nazywając go tak, jak wielu ludzi przed nią, nie przejął się tym za bardzo. Zakrył jednak dłonią bolesne oko, przeklinając pod nosem, a głośny śmiech Claudii sprawił, że spojrzał na nią nieuszkodzonym okiem z udawaną irytacją.
    -Mogłabyś być tak miła i wyciągnąć mi z zamrażarki trochę lodu? - spytał upominającym tonem.
    Chciał wyglądać na groźnego, ale po jego ustach błądził uśmieszek. Taka była ich relacja. Pokręcona do granic możliwości.
    -Widzisz? Wszystko przez ciebie! Gdybyś nie wparowała do pokoju, to sprawiłbym jej orgazm i teraz wyszłaby zadowolona, a tak to jeszcze mi oko podbiła. Za karę teraz zajmij się moim okiem - mruknął niczym naburmuszony chłopiec, znów odwracając kota ogonem, jak on to świetnie przecież potrafił.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  63. Wziął szybki prysznic, a gdy zimny strumień wody oblał jego ciało, od razu poczuł się lepiej. Wiedział, że alkohol nie pomoże mu uporać się z problemami, ale chociaż na te parę chwil było łatwiej. Nie było mu łatwo. Czasem zastanawiał się, czy dobrze zrobił, przygarniając Felicity. Może gdyby żyła w normalnej rodzinie, z dwójką rodziców i dużym domem na przedmieściach, byłaby szczęśliwsza? Na pewno miałaby lepszy start, niż z ojcem, który aktualnie nie miał grosza przy duszy.
    Gdy Claudia weszła do łazienki, mył zęby po raz piąty, by pozbyć się paskudnego zapachu alkoholu. Opłukał usta wodą, wytarł je ręcznikiem. Skierował spojrzenie na Claudię.
    - Nie mam pracy. Nie mam nawet z czego zapłacić rachunków, mam odłożone ostatnie pieniądze na zakupy. Nie mam ci z czego zapłacić. Jeśli nie oddam zaległych pieniędzy właścicielowi, wyrzucą nas z Felicity na bruk. Mam tydzień. – odparł, opierając ręce o umywalkę.

    OdpowiedzUsuń
  64. - To nie twój interes – odparł nad wyraz chłodno i wyminął ją w drzwiach. Problem leżał w tym, że to był jej interes, bo to ona musiała zostać z Felicity cztery godziny dłużej. I prawdopodobnie nie dostanie za to wielkich pieniędzy, jeśli w ogóle jakiekolwiek dostanie. Ale on teraz o to nie dbał, chyba nie chciał słuchać umoralniania, chociaż tego potrzebował. Ale potrzebował też ucieczki od rzeczywistości, choć na chwilę.
    Gdy wszedł do salonu, zobaczył Felicity śpiącą na kanapie. Widocznie była zmęczona dzisiejszym dniem. Wziął ją na ręce i przeniósł na łóżko, po czym okrył kołdrą. Wrócił do Claudii, zdając sobie sprawę, że nie zachował się tak, jak powinien.
    - Przepraszam, że musiałaś siedzieć tu tyle czasu. To jednorazowy wybryk. Teraz i tak będę się zajmował Felicity 24 godziny na dobę. – stwierdził.

    OdpowiedzUsuń
  65. - Nie wiem. Chyba wyślę Felicity do dziadków na jakiś czas, dopóki się ze wszystkim nie ogarnę. Mogłem zrobić to już na samym początku. Marny ze mnie ojciec. – stwierdził, kierując spojrzenie na śpiącą Felicity, wtuloną w wielkiego, różowego królika. Chciał dać jej wszystko, co najlepsze, ale chyba mu to nie wychodziło… Spodziewał się, że to wszystko z czasem będzie stawało się łatwiejsze, prostsze. Ale takie nie było.

    OdpowiedzUsuń
  66. Nie miał wątpliwości co do tego, że Claudia świetnie bawiła się podczas obserwowania jak obrywa od jakiejś kobiety. Nie mniej jednak uważał, że w racji tego, że byli współlokatorami i można powiedzieć, że także przyjaciółmi, ona powinna mu pomóc i być z nim lojalna, a nie z parą jajników, którą nawet nie znała osobiście, ot co!
    Patrzył jak przetrząsa zamrażarkę w poszukiwaniu kostek lodu, a gdy zamiast tego wyciągnęła zamarznięte od dawna brukselki, nie mógł się powstrzymać by nie unieść brwi ze zdziwienia. Nie odezwał się jednak nic, pozwolił posadzić się na krześle, a także rozchylił nogi, by mogła między nimi stanąć i przyjrzeć się jego "obrażeniom". Facet nie cierpi. Facet walczy o życie.
    -Co ja bym bez ciebie zrobił, moja kochana współlokatorko - wyszeptał z zadowoleniem, czując ulgę od nieprzyjemnego pulsowania dzięki zimnej brukselce. Pogładził dłonią jej biodro, bez ostrzeżenia sadzając ją sobie na kolanie i przytulając się do niej jak gdyby jego wdzięczność była o wiele większa, niż ją wyrażał.
    Czasami, w przeszłości już zdarzało im się do siebie przytulać, wygłupiać, ganiać po mieszkaniu, specjalnie wchodzić do łazienki gdy jedno z nich się kąpało. I jak do tej pory było to całkiem naturalne. Głównie dlatego, że Claudia myślała, że Jason jest gejem. Teraz mogła czuć się dość niezręcznie, chociaż on nie miał oporów przed takim samym zachowaniem jak wcześniej.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  67. - Gdyby to była jedna wpadka… - westchnął, przeczesując swoje mokre włosy. Wyglądał na naprawdę zmartwionego.
    - Dzięki, że oferujesz mi pomoc, ale chyba muszę rozliczyć się z tym sam. – odparł i wtedy poczuł, że ktoś ciągnie mu spodnie. Szybko zorientował się, że to Felicity. Claudia, opowiedz mi bajkę. Tata nie umie. Chcę taką dla dorosłych. wymruczała tak cicho, że ledwo co dało się ją usłyszeć.
    - Felicity, Claudia ma też swój dom i swoją rodzinę. – wytłumaczył jej typowym, rodzicielskim tonem. Claudia kiwnęła ze smutkiem głową, ale wyciągnęła rączki w stronę Claudii, widocznie z zamiarem pożegnania się.

    OdpowiedzUsuń
  68. Dokładnie tak to było: ona była jego Claudią, a on jej Jasonem. Wbrew wszystkiemu nie chciał zmieniać szalonego charakteru ich relacji, chociaż liczył się z tym, że prędzej czy później tak się stanie. Claudia wiedziała już, że nie był gejem. Wiedziała, że lubił kobiety, wiedziała, że ilekroć paradowała przed nim w samej bieliźnie on dostrzegał wszystkie jej atuty, wiedziała, że gdy wygłupiali się i łaskotali na którymś z łóżek przypadkowe dotknięcia pewnych części jej ciała mogły nie być wcale takie przypadkowe.
    Lubił jej śmiech. Zawsze gdy kłócili się w ten bardzo poważny sposób, gdy on próbował ją rozśmieszyć, a ona przez długi czas się temu nie dawała lecz w końcu jednak wybuchała śmiechem, jego ogarniała ogromna ulga i oboje zaczynali się śmiać jak gdyby przed chwilą wcale nie mówili sobie jakichś przykrych rzeczy.
    -Uważam, że dalej powinnaś radzić mi się w tej kwestii, wiesz? - zaczął z udawaną powagą, chociaż w jego oczach grasowały podejrzanie wesołe ogniki. - No bo sama powiedz... czy kiedykolwiek źle ci doradziłem? Dzięki mnie twoje piersi, swoją drogą naturalnie bardzo ładne, wyglądały w wybranych przeze mnie stanikach jeszcze lepiej niż normalnie. Wiesz, że jestem ekspertem od twojego biustu i twojej bielizny - powiedział z szelmowskim uśmieszkiem, znacząco spoglądając na jej biust ukryty pod bluzeczką z krótkim rękawkiem.
    Miał niesamowity sposób bycia. Chociaż w każdej chwili mogła mu przecież przywalić, on żartował sobie w taki sposób. Pogładził ją lekko po boku, jak gdyby chciał udobruchać jej kolejną falę złości po tym co powiedział.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  69. [No, zgadnij skąd wytrzasnęłam ten wiersz? :D Niebawem odpiszę Rosą.]
    Juls/Rosa

    OdpowiedzUsuń
  70. Claudia była jedną z niewielu osób w całym jego życiu, których w żaden sposób nie mógłby skrzywdzić. Znał ją już wystarczająco dobrze (och, nawet lepiej niż kiedykolwiek powinien ją poznać), by wiedzieć, że pod powłoką nieraz chłodnej i bardzo pyskatej młodej kobiety, kryła się jego mała, delikatna kruszynka, która już kilka razy weszła do jego pokoju ze smutną miną i poprosiła, by o nic nie pytał, ale pozwolił jej się do siebie przytulić.
    Słuchał jej słów z lekkim uśmiechem, oparł tył głowy o ścianę za sobą i patrzył na nią jednym okiem patrząc na nią tak, jak gdyby o czymś myślał i zastanawiał się czy jej to powiedzieć.
    -Lubię kiedy się śmiejesz. Jest to o wiele przyjemniejszy dźwięk niż twoje krzyki i wrzaski - mruknął leniwie, po czym przyciągnął ją jeszcze bliżej ręką, która obejmowała jej talię, a następnie w spokojnym geście pogładził Claudię po włosach i fragmencie policzka. - Ani ty, ani twój biust nie musicie się mnie wstydzić, wiesz o tym przecież, prawda? - spytał, a w tym momencie nie było to kolejne żartobliwe pytanie z jego strony. Głos miał poważny, bo i pytanie było poważne, jak gdyby właśnie chciał się dowiedzieć jak wiele się między nim od teraz zmieni.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  71. Odwiózł Felicity do dziadków, choć to nie było dla niego łatwą decyzją. Felicity płakała, jak każde dziecko, gdy musi się na chwilę rozstać z rodzicem, ale wytłumaczył jej, że po nią niedługo wróci, choć szczerze w to wątpił. Nie dorósł do roli ojca. Za to jej dziadkowie… Był pewien, że się nią dobrze zaopiekują, choć szczerze ich nienawidził. Nieustannie obwiniali go o śmierć ich kochanej córeczki, która wcale nie była taka grzeczna i poukładana, jak im się wydawało.
    Odreagowywał. Wyrzucał ostatnie pieniądze w piach, imprezując, pijąc i ćpając do woli. W jego mieszkaniu co rusz pojawiały się nowe dziewczyny. Nie był szczęśliwy, bo tęsknota za Felicity już po dniu stała się nie do zniesienia, ale chociaż odpychał od siebie problemy na jakiś czas.
    Gdy usłyszał dzwonek do drzwi, bardzo długo zastanawiał się, czy wstać. Koniec końców wygrzebał się z łóżka i założył na siebie bokserki. Przyjrzał się blondynce, która spędziła z nim tą noc. Była całkiem ładna.
    Otworzył drzwi i ujrzał w nich Claudię. Nie zdążył odpowiedzieć na jej pytanie, bo zza ramienia wychyliła się blondynka, spacerująca po jego mieszkaniu w białej bluzce. Zerknęła na Claudię i zaczęła go całować. Zamknął drzwi oddając się namiętności, której nie czuł od bardzo dawna.
    Minął tydzień beztroskiego życia. Dzwonił do Felicity po trzy razy dziennie i z każdym telefonem, chciał ją zobaczyć coraz bardziej. Walczył z tym pragnieniem, choć wiedział, że nie jest ono jednostronne. Felicity musiała zapomnieć o nim jak najszybciej.
    Gdy usłyszał dzwonek do drzwi, pomaszerował w ich stronę z myślą, że to pewnie właściciel kamienicy, lub, co gorsza, komornik. Otworzył je z niepewnością i o dziwo, ulżyło mu, gdy ujrzał Claudię.
    - Coś się stało? – zapytał, jakby nigdy nic.

    OdpowiedzUsuń
  72. [Cześć, hej. Ja też mam nadzieję że teraz zostanę z wami na dłużej :D]
    Sophie

    OdpowiedzUsuń
  73. - Nie wiedziałem, że mam drugą matkę – odparł, odpalając papierosa. Oparł się o ścianę – W sumie, to nie drugą. Pierwszą. – poprawił się, po czym zrzucił pudełko z pizzy i brudne ciuchy na ziemię, by mieli gdzie usiąść.
    Palił papierosa nerwowo. W ogóle, można było wyczuć w jego głosie nerwowość, a nawet nie tylko w głosie. Wszystko to było spowodowane tęsknotą za Felicity. Nie wiedział, czy podjął dobrą decyzję. Felicity nie wydawała się zadowolona z pobytu u dziadków. Gdy mogła z nim porozmawiać bez babci wiszącej jej obok ucha, przyznała, że cały czas musi się uczyć i że bardzo za nim tęskni. Że chce do niego wrócić. Że będzie grzeczniejsza, że przeprasza za ten dzbanek, który stłukła. Gdy usłyszał te słowa, zaszkliły mu się oczy, pierwszy raz odkąd się urodziła. To wszystko było dla niego cholernie trudne.

    OdpowiedzUsuń
  74. [ Cześć. ;) Oczywiście mogą się przyjaźnić, ale raczej nie od zawsze. Laszlo jest Węgrem, w Modenie jest dopiero od kilku lat. ]

    Laszlo Tisza

    OdpowiedzUsuń
  75. - Co mam ci opowiadać? – zapytał chłodnym tonem, nerwowo zaciągając się swoim papierosem. Nawet nie podniósł na nią spojrzenia. Nie wiedział, co ma powiedziec, bo chyba nie miał żadnego wytłumaczenia na swoje zachowanie. Był nieodpowiedzialnym dupkiem. I tyle.
    - Felicity jest u dziadków, nic jej się nie stanie. Tyle powinno ci wystarczyć i tyle powinienem powiedzieć. Teraz możesz już sobie pójść. – odparł. Nie uważał, ze wszystkie podjęte przez niego decyzje były prawidłowe, ba, większość z nich była zła, ale ta o oddaniu córki w ręce dziadków z całą pewnością była przemyślana. To było dla niego trudne. Cholernie trudne wręcz.

    OdpowiedzUsuń
  76. [ Żyję, czasem zamulam, ale nie mam w zwyczaju znikać bez słowa - jeśli już odchodzę z bloga, to o tym informuję w odpowiedniej zakładce. ;)
    O. Laszlo przyjechał do Modeny w pogoni za Włoszką, w której się zauroczył. W Modenie jednak trochę osób mieszka, więc mężczyzna mógł mieć problemy ze znalezieniem odpowiedniej osoby. Natrafiłby za to na Claudię, która, tak jak napisałaś, pomogła mu poznać miasto, a także odnaleźć tą, której on szukał. Może tak być?
    A teraz... hm, w jakim miejscu Claudia mieszka? Domek jednorodzinny, jakaś kamienica...? ]

    Laszlo Tisza

    OdpowiedzUsuń
  77. [ Nie, nie, myślałam o czymś innym. Na klatce schodowej albo niedawno zwolnionym mieszkaniu obok zatrzymali się bezdomni i zrobili sobie z tego miejsca melinę. Byłby problem z ich wyrzuceniem, a Claudia sama ich wypędzić rady by nie dała, więc zwróciłaby się o pomoc do Laszla. Ale skoro ma współlokatora, to pewnie z nim w takiej sytuacji by się naradzała.
    Hm, daj mi czas, coś wymyślę. ;D ]

    Laszlo Tisza

    OdpowiedzUsuń
  78. [ Super, w takim razie mamy to ustalone i teraz czas na ciebie! ;D ]

    Laszlo Tisza

    OdpowiedzUsuń
  79. [ Dzięki wielkie, mam nadzieję, że Katja nie odpadnie jak Cora, której do teraz mi zal :C ]

    OdpowiedzUsuń
  80. [Tak różnica wieku jest powalająca]

    Lorenzo

    OdpowiedzUsuń
  81. [Słaaaabe, ale zaczęłam :D]

    Święta, święta, święta... Czas prezentów, czas choinek, czas mikołajów i śnieżynek.
    Można by tak wymieniać dalej i dalej, jednak po co? Każdy czuje magię świąt. Na ten lub inny sposób. Niektórzy traktują to bardziej normalnie, inni ponownie zamieniają się w małe dzieci szukające wszędzie prezentów.
    Tak jak Cesare.
    Santini lubił święta. Niezależnie od tego czy były bardziej, czy mniej wystawne bo i takie bywały chwile. Zawsze kojarzyły mu się pozytywnie, a po drugie lubił spędzać je z rodziną, nawet jeśli obecnie rodzina składała sie tylko z jednej osoby. Miał nadzieję zabrać mamę ze szpitala do domu, by nie siedziała między sterylnymi, białymi ścianami tylko spędziła z nim miło czas.
    Miał nadzieję... Ostatnio jej ataki agresji nasilały się, tak samo jak zaniki pamięci. Bywało, że Cesare rozmawiał z nią normalnie, by po chwili zostać obrzuconym stekiem przekleństw tak po prostu bez przyczyny. Najbardziej bolało go, gdy Vittoria krzyczała, że nie ma syna, a on jest tylko podłym oszustem. Musiał jednak być twardy za nich oboje. Był w końcu mężczyzną, który dba o swoją rodzinę.
    Dlatego postanowił jakoś rozweselić rzeczywistość Vittori w szpitalu - chciał kupić jej prezent świąteczny.
    Problem w tym... Że nie wiedział co jej kupić. Miotał się między czymś przydatny, a czymś po prostu ozdobnym. Złapał się na tym, że choć dużo czasu spędzał z własną mamą to nie bardzo wiedział co ona tak naprawdę potrzebuje. Lubi to i owszem, miał kilka pomysłów, ale czy obecnie jej sie to przyda?
    Przechadzał się bez celu po jednym z wielu centrów handlowych Modeny szukając wiatru w polu. Zastanawiając sie, co kupić Vittori, gdy nagle wpadł na kogoś upuszczając skórzaną kurtkę, którą miał przewieszoną przez ramię. Ktoś warknął na niego.
    - Bardzo przeprasz... - zaczął, jednak po chwili przerwał widząc na kogo wpadł. Claudia Castaldo, jego znajoma, która chyba najwidoczniej tu pracowała sądząc po stroju. Cesare uśmiechnął się do niej ciepło i przepraszająco - Hej Claudia i przepraszam za to. Co tu robisz? Pracujesz jako pomocnik Mikołaja?

    Cesare

    OdpowiedzUsuń
  82. - Ja nie jestem dorosłym facetem, Claudia. Dorośli faceci potrafią zapewnić swoim dzieciom godne warunki do życia. A co ja jej mogę dać? Miłość? Z miłości nie utrzymam mieszkania, ani jej nie ubiorę. Nie jest tak łatwo z pracą, jak mogłoby się wydawać. Siedziałem w poprawczaku, przez rok w więzieniu i nagle stanę się bogatym biznesmenem? Lepiej będzie jej u dziadków. – stwierdził, odpalając nerwowo papierosa. Niby rzucił palenie, ale teraz to nie miało żadnego znaczenia. Teraz chciał wyrzucić z siebie wszystkie negatywne emocje, choć na razie przychodziło mu to z trudem. Miał wrażenie, że one tylko się w nim kumulują.
    - Nie masz dziecka, nie wiesz jak to jest, kiedy dziecko chce jakiegoś batonika, a ty zerkasz do portfela i nawet na to cię nie stać. Nie próbuj mnie pouczać. – wydawał się totalnie obojętny na jej słowa otuchy. Wydawał się pogodzony z tym, co się stało.

    Olivier

    OdpowiedzUsuń
  83. [Ah, starość nie radość, więc i pamięć szwankuje :D
    Mam plan, mam :D I tak sobie myślę nad kolejnym już wątkiem, bo długo to na tym planie nie pojedziemy xD]

    - Wcale nie jest tam tak nudno - powiedziała i wzruszyła lekko ramionami. - Wiesz... często jest tak, że odwiedzi ci jakiś stary zbok i zacznie podziwiać twe kształty. Ale to głównie na lato - zaśmiała się. Alison co prawda sama była sobie winna. Kiedy było ciepło ubierała kuse sukieneczki, więc niejeden mógł ją podziwiać. Jednak w końcu była młodą kobietą, więc mogła to robić, ot co. - Albo wycieczka szkolna, z której poszczególne osoby same nie wiedzą czego chcą. - Wycieczki szkolne były najgorsze, jednak nie powiedziała tego nowej koleżance. Mogłaby o tym gadać i gadać, i gadać, i końca by nie było. - Albo jakaś dziewczynka zapyta się czy zostaniesz jej mamusią - zaśmiała się. To akurat było nawet słodkie. Chociaż nie zawsze, bo czasami słyszała takie pytanie z ust wychowanka Domu Dziecka. I wtedy serce Alison pękało na pół.
    Claudii nie dane było jednak odpowiedzieć. Po schodach zeszła Holly, która nie wyglądała na zbyt zadowoloną z zaistniałej sytuacji. Spojrzała na Alison wzrokiem mordercy, a potem na swoją pracownicę.
    - Nie płacimy ci za to, abyś siedziała i dotrzymywała towarzystwa mojej córce - powiedziała całkiem spokojnie. Alison jednak zdziwiła się. Holly w końcu taka nie była. Prędzej by się przyłączyła do rozmowy, niż na nich nawrzeszczała. Stąd też wiedziała, że maczał w tym palce Delmo. - Będę więc wdzięczna jeśli weźmiesz się w końcu do pracy - dodała i podeszła do lodówki. Ali wzruszyła lekko ramionami. Jednak nie chciała dłużej przeszkadzać. Co też powiedziała i szybko zniknęła w drzwiach swojego pokoju. Do kuchni natomiast przydreptały dwie, siedmioletnie dziewczynki, które różniły się od siebie jedynie kolorem włosów.
    - Dzień dobry - powiedziała blondynka. - Co pani u nas robi? - zapytała, a towarzysząca jej brunetka spojrzała uważnie na obcą osobę.
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  84. Wysłuchał jej i chyba w końcu zdał sobie sprawę, że zachował się jak dupek. Wywiózł Felicity do dziadków nie dlatego, że nie miał pieniędzy, tylko dlatego, że nie radził sobie z obowiązkami. Zamiast stawić czoła przeciwnościom, wolał iść na łatwiznę. Oddać swoją ukochaną córeczkę do dziadków, a siebie zaleczyć alkoholem, bo przecież tak było najłatwiej.
    - Pojedziesz ze mną po Felicity? – zapytał nagle. Widocznie jej mowa w jakimś stopniu do niego przemówiła. Owszem, był uparty, ale tu już nie chodziło o jego dumę, a o Felicity. Straciła matkę, nie mogła jeszcze stracić ojca… Wiedział, że tylko ona by za nim płakała, ale jej łzy były warte więcej, niż tysiąca ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  85. [Cześć! :) Dziękuję za zwrócenie na to uwagi. Zdarza mi się te spacje "zjadać", Jak już tu jestem to może jakiś wątek? :)]

    Dario

    OdpowiedzUsuń
  86. Jason nie był w pełni świadomy tego, jak bardzo te momenty w których po prostu ją przytulał pomagały Claudii podnieść się z chwil smutku, by powitać kolejny dzień z uśmiechem.
    Nie wiedzieć dlaczego, nagle postanowił spoważnieć. W sporej mierze zapewne chodziło o to, że nie chciał, by cokolwiek się między nimi zmieniało, a jak by nie patrzeć, było to bardzo prawdopodobne, że tak się stanie. Już nie był jej homo-przyjacielem, tylko heterykiem, który nie patrzył na nią jak na kumpelę, która wcale go nie pociąga. Od samego początku dostrzegał w niej kobietę, zauważał wszystkiej jej atuty i czerpał z przyjemność obserwowania ich, gdy spacerowała przy nim bardziej rozebrana niż ubrana. Oszukał ją w sposób, jaki tylko Claudia potrafiła mu wybaczyć. Za to ją uwielbiał.
    -W skali od jeden do dziesięciu jak bardzo czujesz się zaskoczona tym, że nie jestem gejem? - spytał, uśmiechając się lekko pod nosem, ale nadal przytulając ją do siebie tak, by nie mogła odejść.
    Lubił się z nią przytulać. To zawsze było niesamowicie przyjemne.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  87. Claudia była jedną z tych dziewczyn, które nie chciały zwracać na siebie uwagi, a i tak zwracały. Była jedną z tych, do których uśmiechali się faceci, a ona udawała, że tego nie widzi. Była tą, która była w typie każdego zdrowego faceta, oczywiście nie na tyle skrzywionego, by interesować się tandetnymi plastikowymi lalkami. Claudia była także w jego typie, chociaż oczywiście nigdy nie powiedział tego głośno. Miała absolutnie urzekający uśmiech, kolor jej oczu niejednokrotnie przyprawiał go o dreszcze, a piegi... piegi były dopełnieniem wszystkiego, co w niej najlepsze.
    Z obezwładniającym uczuciem ulgi dostrzegł, że bardziej się w niego wtuliła, co ucieszyło go chyba mocniej niż powinno. Oparł policzek na jej włosach, wyczuwając zapach szamponu, którego używała odkąd tylko ją poznał.
    Roześmiał się szczerze, słysząc jej odpowiedź, a potem umilkł na chwilę, jak gdyby myślał co powiedzieć, chociaż uśmiech nie schodził mu z ust.
    -A co miałem zrobić? Rzucić się na ciebie i zacząć całować? - spytał po chwili, znów śmiejąc się lekko pod nosem. - Cóż, kilka razy przeszło mi to przez myśl, bo naprawdę... niejednokrotnie wyglądałaś jak milion dolarów, ale przecież nie mogłem się zdradzić. Wyobraź sobie ile mnie to kosztowało... Żyć pod jednym dachem z taką laską jak ty, która jeszcze dobrowolnie pokazywała mi się niemal nago, a nie móc jej dotknąć tak, jak gdybym chciał. Zresztą proszę cię... Dziewięć? Jesteś piękna na dziesięć, więc twoje zdziwienie też może być dziesiątką - dodał, mówiąc to w sposób tak prosty i szczery, że nawet nie dotarło do niego w pierwszej chwili to, jak wiele jej powiedział.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  88. To nie były JAKIEŚ tam zalety. To były zalety typowe tylko dla niej, wyróżniające ją z tłumu wielu innych dziewcząt, które zapewne osoba tak skromna i niepewna siebie jak Claudia uznałaby za znacznie ładniejsze i bardziej interesujące. Chociaż Jason niejednokrotnie pozwalał sobie na skoki z jakimiś wytapetowanymi słodkimi idiotkami, takie dziewczyny nigdy w rzeczywistości go nie kręciły. Wolał naturalne, potrafiące śmiać się przy nim głośno, nie wstydzące się jeść niemal łapczywie w jego obecności i robiące wiele głupich rzeczy tylko po to, by za chwilę oboje wybuchnęli śmiechem. To było coś, czego tak naprawdę nikt poza nią nie potrafił mu dać.
    Potrafiła reagować w sposób pozbawiony sztuczności na wszystkie jego komplementy. Wiedział to od dawna. Nieraz zastanawiał się czy czasem nie było tak dlatego, że ona po prostu w to co mówił nie wierzyła i stosowała zasadę: jednym uchem wpuszczam, drugim wypuszczam. Nie mniej jednak, gdy na nią zerknął, poczuł się bardzo zaskoczony. Po raz pierwszy w jego obecności Claudia Castaldo się ZARUMIENIŁA!
    -Hej, czy... czy ty naprawdę masz na twarzy rumieniec z mojego powodu? - spytał z mieszaniną zadowolenia i zaskoczenia. Pogładził jej policzek swoją dłonią, jak gdyby chciał się upewnić, że nie ma zwidów, po czym roześmiał się z niedowierzaniem. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak pięknie teraz wyglądasz - dodał, patrząc na nią. Był taki pogodny.
    W przypływie tej mieszanki wybuchowej pochylił się w jej kierunku i ucałował ją: trafił w to szczególne miejsce na twarzy, które zawsze wprawiało dwójkę ludzi w zaskoczenie, połączone z pragnieniem bliższego kontaktu - jego wargi znalazły się przy kąciku jej ust, chociaż tak naprawdę miały trafić na policzek w pierwotnym zamiarze.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  89. Niespodziewany dotyk jej miękkich ust sprawił, że zapragnął więcej. Jednak żadne więcej nie było możliwe i nie mogło mieć prawa bytu. Pocałunek był lekki jak powiew wiatru, oszałamiająco przyjemny i czuły, jak gdyby oboje robili to po raz pierwszy w życiu. Nie miał pojęcia, że Claudia to zrobi, że przysunie swoje usta do jego ust w momencie, gdy on trafił na ich kącik, jednak poczuł przyjemne ściskanie w sercu, gdy naprawdę to zrobiła. Chciał ją zatrzymać, przytulić do siebie jeszcze mocniej, czuć ciepło jej ciała i czerpać przyjemność z tego, że jej ciepło i jego ciepło byłoby ich wspólnym ciepłem.
    Gdy się odsunęła, on spojrzał w jej niebieskie, przepiękne oczy z powagą i zdenerwowaniem. Nie wiedział, czy dostanie w twarz, czy go odepchnie i ucieknie, czy znów zaczną na siebie wrzeszczeć.
    Nie możemy.
    To chyba zabolało go bardziej, niż wymierzony policzek, albo jej krzyk, jednak po chwili przemyślenia musiał przyznać, że miała rację. Nie mogli, naprawdę nie mogli na coś takiego sobie pozwalać. A chociaż to przerwała, chociaż nieznacznie odsunęła od niego twarz, chociaż powiedziała na głos to, co obydwoje wiedzieli, nie odeszła. Nadal siedziała na jego kolanach, nadal była w zasięgu jego rąk.
    Nie mógł oderwać wzroku od jej oczu, a jego dłoń ponownie objęła jej jeden piegowaty policzek i fragment szyi. Pogładził kciukiem skórę pod błękitnym okiem Claudii, wzdychając cicho.
    -Pozwól mi to zrobić jeszcze tylko ten jeden, jedyny raz, a ja obiecuję, że jeśli nie będziesz w stanie po tym na mnie patrzeć, to najpóźniej jutro spakuję się i zniknę z tego mieszkania. Przysięgam - powiedział cichym, spokojnym głosem, a jego powieki nawet nie drgnęły. Wzrok miał zdecydowany i szczery.
    Gdy zapadła pełna napięcia cisza, Jason przysunął swoją twarz do jej twarzy i najzwyczajniej w świecie ją pocałował, tym razem tak, jak gdyby robił to od bardzo dawna, jak gdyby była to dla niego najbardziej naturalna i najprzyjemniejsza rzecz na świecie, jak gdyby był w stanie oddać wszystko, by móc całować ją do utraty tchu.
    W tym pocałunku była czułość, była delikatność, ale była też namiętność, było całe jego przywiązanie i zaufanie dla jej osoby, cały podziw jakim ją obdarzał i całe pragnienie tego, by mógł ją całować jeszcze dłużej, chociaż odrobinkę dłużej.
    Jej usta smakowały słodko, były miękkie, zakłopotane, może nawet nieśmiałe. On ujmował jedną dłonią jej twarz, a drugą trzymał na jej plecach i nie był w stanie myśleć o niczym i o nikim innym poza nią. Nie mógł zrozumieć co ona z nim zrobiła, co sprawiło, że jeden niewinny dotyk jej ust wywołał u niego tak silną potrzebę jej bliskości.
    Liczył się z tym, że po tym pocałunku już nic nigdy nie będzie takie samo, że ich znajomość przestanie raz na zawsze mieć taki sam wydźwięk, taki sam motyw przewodni. W tej jednej, cudownej chwili nawet tak ważny aspekt przestał mieć jakiekolwiek znaczenie.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  90. Oboje byli pod wpływem działania bardzo silnych emocji, jednak Jason był przekonany, że Claudia naprawdę będzie go nienawidzić za to co zrobił. Ona natomiast zażądała, by obiecał, że nigdy nie odejdzie z ich mieszkania. A to mu się w głowie nie mieściło.
    -Chodź - powiedział nagle, a gdy oboje wstali z kuchennego krzesełka, Jason złapał Claudię za rękę i poprowadził ją w stronę łazienki.
    Weszli do środka oboje, zapalił światło i ustawił ją przed lustrem, a sam stanął za nią, przyciskając swój tors do jej pleców. Splótł palce dwóch dłoni z jej palcami, patrząc w lustro na jej odbicie.
    -Spójrz na mnie i zastanów się kogo widzisz. Czy nadal stoi przed tobą twój przyjaciel-współlokator, któremu bez skrępowania pokazałabyś się w bieliźnie? Czy nadal widzisz we mnie tego samego człowieka, którym byłem w twoich oczach dotychczas? - spytał cicho, nie odrywając wzroku od jej twarzy, która patrzyła na niego z lustra. Czuł jej zapach, jej bliskość, dotyk jej dłoni, ale to było mniej niż potrzebował. Chciał poznać odpowiedzi. - Mam jeszcze dwa, najważniejsze dla mnie pytania: dlaczego raz za razem potrafisz mi wybaczać wszystko co robię źle? I jak teraz wyobrażasz sobie naszą relację, jeśli się nie wyprowadzę?
    Umilkł na chwilę, jak gdyby dawał jej czas na przyswojenie treści wszystkich pytań i zastanowienie się nad odpowiedziami. To jeszcze jednak nie było wszystko, co miał zamiar jej przedstawić przed lustrem w łazience. Właściwie dlaczego to zrobił? Bo wierzył, że taka terapia jest im potrzebna: zdobycie się na bezwzględną szczerość w swojej obecności, patrząc sobie w oczy, ale nie wprost.
    -Wiesz na kogo ja teraz patrzę? Na cholernie piękną dziewczynę, która podobała mi się dosłownie od pierwszego dnia, gdy przyszedłem tu na rozmowę, by móc wynająć pokój w tym mieszaniu. Widzę kobietę silniejszą od wszystkich, które znam, bardziej wartościową od wszystkich stąpających po świecie, bezkompromisową, na tyle odważną, by przywalić mi w twarz z zaciśniętej pięści, na tyle prawdziwą, by nie mówić wszystkiego co chciałbym usłyszeć, tylko po to, by mi się przypodobać. Widzę Claudię, która w tej właśnie chwili, nigdy wcześniej i zapewne już nigdy później, jest naprawdę moja. Widzę Claudię, która mi wybacza wszystkie moje kłamstwa i przewinienia, która przykłada mi brukselkę do oka, zamiast mi podbić drugie za to, jak potraktowałem tamtą dziewczynę. Patrzę na Claudię, o której nigdy nie zapomnę, nawet jeśli mnie wywali, bo byłem na tyle głupi, by odważyć się ją pocałować właśnie teraz, gdy dowiedziała się, że nie jestem gejem. Nie widzę już przyjaciółki-współlokatorki. Nie po tym, jak wciąż czuję na ustach twój smak, Claudia. I jestem pewien, że nieprędko go zapomnę - wyszeptał powoli i potencjalnie spokojnie, chociaż jego cichy głos miał w sobie bogaty emocjonalny ładunek. Był szczery, był przed nią otwarty jak księga, a chociaż nie miał pojęcia jak mogła zareagować na jego słowa, chciał by to usłyszała, by o tym wiedziała. Jego uczucia były rozległe, pomieszane i poplątane, nie szło ich nazwać, ani opisać w zasłużony sposób, a przy okazji otulały go z każdej strony niemożliwie przyjemnym ciepłem.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  91. [Twoja odpowiedź jest wspaniała! <3]

    Gdy ona zaczęła mówić, on także chciał jej przerwać. Z początku miał wrażenie, jak gdyby swoimi słowami zmusił ją do składania jakichś deklaracji, a przecież nie chciał jej do niczego zmuszać czy nakłaniać do mówienia rzeczy, jakich w normalnych warunkach by nie powiedziała. Jednak to nie były w najmniejszym stopniu normalne warunki. To była sytuacja całkowicie odbiegająca od tego co znali, co akceptowali na co dzień.
    Przytuliła się do niego, a on automatycznie otulił ją swoimi ramionami, niemal tak, jak by się właśnie żegnali. Przytulił policzek do jej włosów i słuchał, po prostu słuchał. Jej wypowiedź poruszała dosłownie wszystkie kwestie, odnalazł w jej słowach przynajmniej częściowe odpowiedzi na swoje pytania, a ponad wszystko miał wrażenie, że jego serce wali o wiele za mocno i o wiele za szybko niż powinno. Co tu, do cholery miało właśnie miejsce?
    -Wiesz dlaczego zdecydowałem się trwać możliwie jak najdłużej w masce geja? Nie tylko dlatego, że mogłem cię oglądać tak, jak wielu na moim miejscu by chciało. Uważałaś mnie za geja, Claudia, a ja wtedy ponad wszelkie moje pragnienia wiedziałem, że po prostu nie mogę się do ciebie zbliżyć. A skoro nie mogłem się do ciebie zbliżyć, skoro nie mogłem pokazać się tobie inaczej, nasza relacja była pokręcona, ale tak paradoksalnie czysta. Byliśmy czyści i prawdziwi tylko w swoim towarzystwie, oczywiście poza oczywistym już faktem mojego największego kłamstwa. Mogłem siedzieć z tobą przed telewizorem i bezkarnie cię przytulać, wiedząc, że nie będziesz mnie oceniać, nie będziesz twierdzić, że jestem chamem. Jednak ja nim naprawdę jestem, Claudia. Ty nadal jesteś tak niemożliwie prawdziwa, tak szczera, tak czysta jak od początku byłaś. Jesteś zbyt dobra, zbyt wiele mi już wybaczyłaś, a ja czuję się tak, jak gdybym zniszczył w tobie wszystko co najlepsze za pomocą pocałunku. Przepraszam, naprawdę cię przepraszam. Jestem jedną z najgorszych części twojego życia i czuję się z tego powodu źle. Czuję się źle, że cię okłamywałem, bo chyba wolałbym, byś się na mnie wściekała, a ty po prostu mi to wybaczyłaś, chociaż na to nie zasługuję. Nie zasługuję nawet na to, by teraz cię przytulać i nigdy nie będę zasługiwał na cokolwiek więcej, więc jeśli tylko będziesz potrafiła zapomnieć o tym wszystkim, o moich słowach, o pocałunkach... Będzie jak dawniej, naprawdę zrobię wszystko by było jak dawniej - powiedział cicho, a tym razem jego głos nie był spokojny. Cały wcześniejszy ładunek emocjonalny eksplodował.
    Był pełen bólu, pełen skruchy i rozrywającego smutku. Nie chciał jej skrzywdzić, bo chociaż nigdy nie powiedziała mu tego wprost to wiedział, że dość już wycierpiała. Claudia była tym niesamowitym typem kobiety, która stawała się silniejsza z każdym kolejnym ciosem. Upadała na chwilę, lecz podnosiła się szybko i była silniejsza niż wcześniej. Chciał by taka była, by się nie zmieniała, by nic nie było w stanie jej zniszczyć.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  92. [Na troszkę zostaje, to prawda :D Właściwie to Ali nie chce, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. To miałaby być taka tajemnica :D No, więc Alison mogłaby się właśnie szykować do pracy. Nie wiem... Robiłaby sobie śniadanie w kuchni, już ubrana i gotowa i wtedy Claudia mogłaby wkroczyć do akcji :D]
    Alison

    OdpowiedzUsuń
  93. To, co dla niej robił, całe wsparcie, pomoc, ramię do przytulenia, słowa pocieszenia - wszystko to były zbyt małe rzeczy, by za ich pomocą mógł się kiedykolwiek jej zrehabilitować za to, jaka dla niego była: niezastąpiona, wspaniała, dobra, najlepsza na całym świecie. Czy mało to razy przychodził do domu zalany w trupa, a następnego dnia budził się z rozwalającym głowę bólem, a Claudia zamiast go zostawić, by dostał za swoje i się męczył, opiekowała się nim, zamiast odpoczywać po pracy. Była jego aniołem, najlepszą częścią jego życia.
    Nie wiedział dlaczego, ale kiedy się od niego odsunęła, poczuł ból. Jej słowa tylko ten ból pogłębiły. Zanim zastanowił się nad swoimi słowami, jego wypracowany system obronny przed jakimkolwiek zranieniem zadziałał błyskawicznie.
    Przywdział na usta nieszczery uśmieszek, chociaż wyglądał jak najprawdziwszy okaz jego rozbawienia całą sytuacją, tak naprawdę skrywając wewnętrzne cierpienie.
    -Claudia, przecież wiesz, że oboje damy radę o tym zapomnieć i to pewnie wcześniej niż myślimy. Ty jesteś zbyt zapracowana, by zajmować sobie głowę czymś takim, a ja... no cóż, wiesz jakie życie prowadzę. To był tylko pocałunek. Jeden z wielu. Nic więcej - stwierdził z tym samym uśmieszkiem, wzruszając ramionami. Kłamca. Kłamca. Kłamca. - Jeśli nie będziemy umieli się już przyjaźnić, to zawsze możemy być po prostu współlokatorami i działać na zasadzie: "każdy ma swoje życie, nie wolno w nie ingerować". Myślę, że to będzie prostsze niż się wydaje - dodał i ponownie wzruszył ramionami, po czym uniósł brwi, uśmiechnął się do niej i wyszedł z łazienki, znikając w swoim pokoju.
    Dopiero gdy nie mogła go zobaczyć, ten głupi uśmiech rozmył się w tempie natychmiastowym, a prawdziwe cierpienie i bolesne rozczarowanie objawiło się w oczach i na całej jego twarzy. Usiadł na łóżku, oparł głowę na dłoniach i siedział tak bardzo, bardzo długo...

    Dni mijały. Jason do perfekcji opanował system unikania Claudii dosłownie na każdym kroku. Znał jej plan dnia na wylot, dlatego zawsze gdy ona miała wrócić do domu, on wychodził do pracy lub w tysiąc innych miejsc. Gdy wychodziła, on wracał. Udawało mu się przez bite osiem dni nie ujrzeć jej ani razu. Plan był genialny w swej prostocie, lecz tylko pozornie. Nie chciał jej widywać tylko i wyłącznie dlatego, że nadmiar uczuć, jakie obudziły się w nim ostatnim razem chciały wprost rozwalić go od środka i był niemal pewien, że gdyby stanął z nią prosto w twarz, stałoby się coś nieprzewidywanego. Miał poczucie, że strasznie się przed nią zbłaźnił, że wyszedł na idiotę, a tej niedoli nie chciał już pogłębiać. Ponad to wszystko wybijało się jedno: tęsknota o niszczycielskiej sile. Tęsknił za wszystkim: za jej głosem, za uśmiechem, nawet za zwykłym, pozbawionym emocji spojrzeniem.
    Dziewiątego dnia musiał zostać w domu, bo miał spory artykuł do napisania, więc siedział przed laptopem, tonąc w notatkach i wywiadach, siedząc tylko o zapalonej lampce. Słyszał wyraźnie klucz przekręcający się w zamku, jej kroki na korytarzu, kliknięcie kontaktu w kuchni, gdy zapalała światło. Niemal potrafił sobie wyobrazić jej każdorazowy rytuał po powrocie z pracy. Jednak jego tu nie było. Od dziewięciu dni go nie było.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  94. [Kurczę, szkoda, no ale oczywiście rozumiem. :( Dobranoc. :*]

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  95. Ucieczka od problemów była najgorszym z możliwych wyjść. Mogli przecież porozmawiać jeszcze raz na spokojnie po chociażby dwóch dniach, omówić niejednoznaczne kwestie i żyć tak, jak gdyby nigdy nic. Jason jednak obrał taktykę uniku, oczywiście nie zdając sobie sprawy z tego, że zadawał tym ból nie tylko sobie, ale też i Claudii.
    Tęsknił za jej widokiem, za jej obecnością, a jednocześnie był tak bardzo pochłonięty dbaniem o to, by tylko się nie spotkali, że wielokrotnie zapominał o umyciu kubka z kawą czy talerza po jedzeniu, gdy tylko dostrzegał, że lada chwila miała wrócić do domu. Wówczas zabierał płaszcz i już go nie było.
    Nie wiedział jak długo uda mu się sztuka uniku, lecz był pewien, że prędzej czy później po prostu siłą rzeczy na siebie trafią, staną twarzą w twarz w najmniej odpowiednim momencie. Wolał jednak o tym nie myśleć, bo nie wiedział jak miałby się jej wtedy wytłumaczyć.
    Dziewiątego dnia zatrzymał go w domu obowiązek, którego nie mógł dłużej odkładać na później. Naczelna gazety chciała mieć artykuł jutro na biurku, więc musiał zostać i go pisać, mając nadzieję, że Claudia nie zauważy na wieszaku jego płaszcza, butów w szafce, a co ważniejsze, że nie usłyszy żadnego dźwięku dobiegającego z jego pokoju.
    Był idiotą, jeśli takie miał nadzieje, bo Claudia zawsze była zbyt sprytna i spostrzegawcza, by ta sztuka mogła się udać. Pisał, płynąć właśnie na fali natchnienia i nawet nie zauważył, że uchyliła drzwi od jego pokoju. Nie miał też pojęcia jak długo na niego patrzyła, lecz gdy usłyszał jej głos, wszystko się w nim napięło.
    Spojrzał w kierunku drzwi, a ona naprawdę tam stała. Była zła, oczy miała chłodne i pełne wyrzutu, ale dalej tak samo piękne. Prawie zapomniał jak to jest, gdy się na niego denerwuje...
    -Przepraszam. Miałem ostatnio sporo na głowie i raczej wpadałem do domu tylko na chwilę. Skąd przyszło ci do głowy, że chciałbym cię unikać? - spytał, siląc się na zdziwienie i niezrozumienie. Zmarszczył lekko brwi, oderwał palce od klawiatury i przekręcił się na krzesełku w jej kierunku, upijając łyka kawy z zielonego kubka.
    Kłamca. Jasonie Lahane, nigdy nie potrafiłeś kłamać.
    -Wejdź, usiądź. Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmęczoną - powiedział, dostrzegając bladość jej twarzy oraz brak sił objawiający się w całej postawie jej ciała. Był ignorantem, bo nawet nie pomyślał, że przez te dziewięć dni, gdy on tylko myślał o sobie i o tym, by jej nie widywać, Claudia mogła potrzebować jego pomocy i towarzystwa.
    -Jeśli nie chcesz rozmawiać, możesz położyć się na łóżku i popatrzeć jak piszę. Kiedyś to lubiłaś. Jak zaśniesz, to odniosę cię do twojego pokoju. Tak jak zawsze - zaoferował i zdobył się nawet na uśmiech, próbując stworzyć między nimi chociaż cień dawnej więzi.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  96. [Te tunele też mi się nie bardzo podobają, ale samo zdjęcie jest urzekające, dlatego musiałam je wstawić. ;)]

    To by było na tyle, jeśli chodziło o potencjalne zachowanie dawnej więzi. Już wiele razy wcześniej była na niego wściekła, ale nigdy nie odchodziła. Zawsze kłócili się otwarcie, wrzeszczeli na siebie, a dopiero po wyrzuceniu sobie wszystkiego zamykali się w pokojach. Tym razem było inaczej. Tym razem coś wyraźnie się zmieniło.
    Nie próbował doszukiwać się powodów jej złości we wszystkim, tylko nie w nim. Najprawdopodobniej to on po raz kolejny nawalił i nie trudno było domyślić się w czym, a udawanie błogiej nieświadomości i dziwienie się temu co powiedziała, byłoby idiotyczne.
    Wstał z fotela przy biurku i wyszedł ze swojego pokoju, a już po chwili po prostu wparował do niej bez pukania, dostrzegając tylko tyle, że składała właśnie w kostkę kilka wypranych ubrań. Miał to gdzieś. Nie było to zadaniem tak ważnym, by nie można go skończyć później.
    Znalazł się przy niej i zanim zdołałaby się zorientować co robi, po prostu ją przytulił. Mocno, stanowczo, a jednocześnie z całą świadomością swojej winy i skruchą jaką czuł.
    -Przepraszam, słyszysz? Bardzo cię przepraszam. Wiem, unikanie cię było głupie, ale wiesz, że są takie momenty w życiu, kiedy całkowicie sobie nie radzę. Znam cię na tyle by wiedzieć, że po tym wszystkim co się wydarzyło już nigdy nie będę twoim przyjacielem gejem, a z drugiej strony nie mam pojęcia jak się teraz wobec ciebie zachowywać. Chyba bym wolał, byś na mnie nawrzeszczała niż po prostu wychodziła, pozostawiając po sobie takie słowa - powiedział cicho, przyciskając jej drobne ciało do swojego i wtulając nos w jej pachnące, miękkie włosy. Był przy niej taki słaby, ale jeśli istniała na świecie osoba, przy której nie musiał się wstydzić swoich słabości, to była nią właśnie Claudia.
    -Przepraszam... - wyszeptał raz jeszcze, wiedząc, że tym ostatnim słowem oddaje jej władzę i decyzję co do tego, czy porozmawiają ze sobą, czy wywali go za drzwi.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  97. Również się kłaniam i dziękuję bardzo za życzenia, przydadzą się.

    WIEK: trzydziestosześcioletni wdowiec z bogatym bagażem doświadczeń
    ZAWÓD: długi staż jako wykładowca fotografii na Akademii Sztuk Pięknych
    INFO NR 1: rodowity Włoch z tradycyjnej katolickiej rodziny
    INFO NR 2: spokojny z urodzenia, dżentelmen z przekonania
    INFO NR 3: nieśmiały, ale bezwarunkowo dojrzały

    Jak dla mnie wszystko się zgadza, ale jestem tylko humanistą, matematyka może sprawiać mi kłopoty xD

    Luca D'Annunzio

    OdpowiedzUsuń
  98. No tak, po ponownym przeczytaniu - rzeczywiście wdowiec nie jest spójny z informacją o wieku, no ale będę się bronić, o! xD Nie sądzę, by informacje zawarte w karcie były wielką zbrodnią. Większość z nich to totalny banał (jasne że jest Włochem skoro żyje we Włoszech i oczywiście, że katolikiem, jak pewnie ponad 70% z nich; nie mówiąc o tym, że jego nieśmiałość i dojrzałość przejawiają się już przy pierwszym kontakcie z nim). No więc tak sobie myślę, że może jednak wspaniałomyślnie mi tę kartę zaakceptujesz? Będę dobrym graczem, prometto. ;)

    Luca D'Annunzio

    OdpowiedzUsuń
  99. Trzymał ją w ramionach i mimo powagi sytuacji był zdolny poczuć, że się uspokaja. Przytulał ją do swojego serca, oddychał powoli i jedynym negatywnym uczuciem była obawa przed tym jak zachowa się po jego słowach. Nie miał pojęcia, że płakała. Gdyby tylko zobaczył jej łzy, z pewnością serce pękłoby mu na miliardy kawałków. Nie umiałby znieść tego, że płakała przez niego, bo ponad wszystko wiedział, że nie był wart ani jednej jej łzy. Nigdy nie będzie wart.
    To co mówiła bolało. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, tak szczera, tak mocna, a jednocześnie krucha i delikatna. Nie rozumiał co powinien zrobić: odejść z jej życia, by w końcu mogła je sobie ułożyć bez niego, czy trwać przy niej i niszczyć wszystko, co sobie stworzyła. Czy było w ogóle odpowiednie wyjście z tej sytuacji?
    -Jak mógłbym nie chcieć cię widzieć? Do cholery, Claudia, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało i myślę tak nawet wtedy, gdy się kłócimy i mówimy sobie najgorsze rzeczy. Kiedy ty to wreszcie zrozumiesz? Owszem, zachowałem się jak palant i unikałem cię, ale to nie dlatego, że nie chciałem cię widzieć. Może gdzieś uznałem, że oboje potrzebujemy czasu? Nie wiem, ale nie patrz na mnie takim wzrokiem - poprosił, oddychając szybko. Był zdenerwowany, nie wiedział co ma zrobić, jak się zachować, ale sam naważył tego piwa i był tego boleśnie świadomy.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  100. Tak, oboje byli zbyt rozchwiani emocjonalnie, by znaleźć jakiś złoty środek dla tego wszystkiego, by poszukać w sobie odpowiedzi na to, co miało być dalej. Jason był pewien tylko jednego: nie chciał na nią naciskać, przytłaczać ją mocą swoich wyznań, a przede wszystkim już nigdy nie miał zamiaru zainicjować pocałunku, jeśli nie byłby w stu procentach pewien, że ona także tego chce. Dwa pocałunki, a zepsuły tak wiele.
    -Nie bądź na mnie zła, dobrze? Następnym razem powstrzymam się przed wprowadzaniem w życie moich beznadziejnych planów, obiecuję - powiedział, czując ulgę, że się do niego uśmiechnęła. Od razu cała sytuacja przybrała lepszy obrót. - Jeśli chciałabyś pogadać dzisiaj, czy za sto dwadzieścia osiem dni na przykład, to wiesz, jestem u siebie w pokoju - dodał, po czym skinął jej głową i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
    Gdy znalazł się w swoich własnych czterech ścianach, odetchnął, przez kilka minut rozważał to, co sobie powiedzieli, a wreszcie zasiadł ponownie do artykułu, oddając się pracy. Skończył około godziny jedenastej, wskoczył pod prysznic, a gdy wreszcie znalazł się w łóżku nie mógł się oprzeć temu, by raz jeszcze przeczytać swój artykuł i sprawdzić, czy nie ma w nim żenujących błędów.

    Jason Lahane

    [Zapomniałam Ci napisać, że ja też wyobrażam go sobie bez tuneli. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  101. Chociaż generalnie rzecz biorąc nie zawsze podchodził do życia poważnie, to swoją wymarzoną pracę traktował jak najbardziej serio. Oczywiście, wielokrotnie goniły go terminy, często też pisał artykuły w szalonym tempie, by zdążyć, ale nigdy z niczym się nie spóźnił i wszystko dostarczał na czas. Jego artykuły często pojawiały się na pierwszych stronach niezależnej gazety, w której pracował, napisane były charakterystycznym, chociaż zrozumiałym językiem, a co najważniejsze nie zawierały żadnych błędów, bo dbał o to, by wszystko było dopięte na ostatni guzik.
    Znów oddał się pracy niemal całkowicie, a Claudia, cichutko jak myszka weszła do jego pokoju i dostrzegł ją dopiero wtedy, gdy weszła na jego łóżko, wciskając się między ścianę, a niego. Patrzył na nią w taki sposób, w jaki wcześniej nigdy nie patrzył, a gdy się do niego przytuliła, dając najbardziej banalne wytłumaczenie swojego pojawienia się, wybuchnął śmiechem.
    -Już dawno ci mówiłem, że te poduszki są zbyt twarde i nie da się na nich spać. Cieszę się, że nareszcie to zrozumiałaś - powiedział, obejmując ją ramieniem i całując w głowę.
    Doczytał artykuł do końca i zamknął plik, po czym odstawił laptopa na podłogę, skupiając się na Claudii. Zawsze było mu wygodniej, gdy z nią spał. Był cholernie szczęśliwy, gdy mógł ją przytulać, czerpać przyjemność z jej zapachu przed snem, gładzić jej nagie ramię. Lubił jej oczy, jej uśmiech, jej piegi... a ponad wszystko od niedawna lubił też jej usta.
    Przez dłuższą chwilę milczeli i patrzyli sobie w oczy. Oboje lekko się uśmiechali, oboje o czymś myśleli, oboje byli blisko. Jej ciało było ciepłe, ale dłonie i stopy jak zawsze miała zimne. Dostrzegł kosmyk jej włosów, który chciał wpaść do oka, więc odgarnął go lekko, bo nie mógł się oprzeć, by tego nie zrobić.
    -Ponad dwa tygodnie temu przespałem się z moją dobrą znajomą. Dopiero po wszystkim zorientowałem się, że nie było to zbyt mądre posunięcie. Już następnego dnia wieczorem wiedziałem, że ja i ona źle postąpiliśmy i przestałem się nad tym zastanawiać. - Urwał na chwilę, wiedząc dokładnie dlaczego jej o tym mówi i co ma na celu. - Od naszego pocałunku minęło dziewięć dni, a ja myślę o tym co najmniej pięćdziesiąt razy w ciągu doby i to niezależnie od tego, czy jestem w pracy, czy w domu. By cię nie widywać, chodziłem na imprezy, spotykałem wiele fajnych dziewczyn, ale żadna nie była chociaż w połowie tak fajna jak ty, wiesz? - Słowa szczerości wychodziły z niego gładko, niemal bez najmniejszego problemu. Uznał, że żadna chwila nie mogła być bardziej odpowiednia od tej. W półmroku pokoju, gdy leżeli naprzeciwko siebie, widział jak oczy jej błyszczą, czuł zapach jej żelu do kąpieli i był po prostu cholernie szczęśliwy. - Claudia, jeśli naprawdę nie chcesz, bym się w tobie zakochał... - zamilkł na moment, szukając odpowiednich słów. - Kiedy leżysz tak blisko mnie, wystawiasz moje uczucia na sporą próbę...
    To było ostatnie co miał siłę jej wyznać.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  102. A jeśli chciałabym żebyś się we mnie zakochał?
    Po raz kolejny w ciągu niespełna dwóch tygodni Claudia zaskoczyła go swoją odpowiedzią, a tym razem pytaniem zawartym w odpowiedzi. Jason miał nieodparte wrażenie jak gdyby od momentu, gdy ją pocałował, poznawał swoją przyjaciółkę-współlokatorkę na nową, pod innym kątem. Niezaprzeczalnie widział ją w nowym świetle i pewnym było, że nigdy już nie będzie potrafił patrzeć na nią tak, jak dawniej. Teraz była nie tylko jego Claudią, była przede wszystkim niesamowitą kobietą, która zainteresowała go sobą w sposób, jakiego nie umiał i nie chciał zignorować.
    Patrzyli sobie w oczy długo, w milczeniu, a Jason nie umiał nasycić się tym widokiem. Uśmiechnął się lekko, właściwie samymi kącikami ust i napawał się widokiem jej twarzy widocznej tylko częściowo w mroku pokoju. Wiedział jednak, że jest, bo jej ciepło i cudowny zapach otulały go niczym puchowa kołdra.
    -Jeśli mógłbym cię kochać, to byłbym największym szczęściarzem na świecie. Jestem tego pewien. Miłość do kogoś takiego jak ty, nawet jeśli nieodwzajemniona, jest lepsza niż życie do końca w przekonaniu, że nie mogłabyś być dla mnie nikim więcej poza przyjaciółką - wyszeptał wreszcie w odpowiedzi, a słowa, które wypowiadał, były dobierane ostrożnie, jak gdyby nie chciał popełnić najmniejszego błędu w tak ważnym momencie. - Nigdy nikogo nie kochałem, wiesz? Ja właściwie nigdy nawet nie miałem dziewczyny i jest to paradoksalne, bo przez tyle czasu wolałem po prostu łapać łatwe okazje, niż postarać się dostrzec w którejkolwiek dziewczynie coś więcej - stwierdził, chcąc uzupełnić o tą informację swoją poprzednią wypowiedź.
    Wiedział, że to co czuł do Claudii nie było jeszcze tą obezwładniającą, najprawdziwszą, największą i najszczerszą miłością, ale balansował na krawędzi by przepaść i oddać serce w jej ręce.

    Jason Lahane

    [Taaaak, postarzyłam go, żeby wiesz, pasował do Claudii. ;p Poza tym on ma w styczniu urodziny, więc wiesz. ;D]

    OdpowiedzUsuń
  103. Niewątpliwie nie był facetem, który na nią w pełni zasługiwał. Niejednokrotnie wyobrażał sobie Claudię u boku jakiegoś grzecznego, świetnie wykształconego faceta, który przyszedłby do ich mieszkania z bukietem kwiatów, ubrany w garnitur. Zabrałby ją z ich małej przestrzeni do jakiegoś apartamentowca i od tej pory żyliby w dwóch różnych światach, nie mając zapewne już kilka miesięcy później o czym ze sobą rozmawiać.
    Wcześniej takie myśli go nie przerażały, bo chciał dla Claudii lepszego życia i perspektyw od kiedy tylko zaczęło mu na niej zależeć. Od niedawna to on pragnął być tym, który będzie dawał jej kwiaty i który postara się polepszyć jej życie jak tylko to możliwe, by nie musiała tak ciężko pracować jak do tej pory. Nie zasługiwała na to, by być sprzątaczką. Była przecież tak cholernie inteligentna. Jej miejsce powinno być na uniwersytecie, a nie w firmie sprzątającej.
    -Nie chcę byś się do czegokolwiek zmuszała. Jeśli naprawdę kiedyś stracisz rozum i mnie pokochasz, to wolę, by było to szczere i nie pod wpływem jakiejkolwiek presji z mojej strony - powiedział, uśmiechając się do niej wyraźnie, co mogła dostrzec nawet w półmroku pokoju. To była może nieco żartobliwa uwaga, ale nie chciał by czuła się przez niego przyparta do ściany tymi wszystkimi wyznaniami. - Jeśli się w tobie zakocham, to już teraz proszę byś wybaczyła mi, jeśli moja miłość będzie nieco nieudolna, ale ja naprawdę nie wiem jak to jest.
    Otulił ją ramionami, przyciskając jej drobne, kochane ciałko do swojego. Uwielbiał jej bliskość. Działała na niego lepiej niż cokolwiek innego. Claudia była tą szczególną osobą w jego życiu, która swoim uśmiechem czy samą obecnością przeganiała wszystkie złe chmury.

    Jason Lahane

    [Teraz są w równym wieku, więc po problemie. ;)
    Mam nadzieję, że nie masz powodzi w pokoju... :(]

    OdpowiedzUsuń
  104. [Niesamowicie jaram sie ich relacja, ale musze juz niestety isc spac, wiec odpisze Ci jutro. ;) Dobranoc. :*

    OdpowiedzUsuń
  105. Oni byli jedną z takich reakcji chemicznych, które mogły wybuchnąć w najmniej spodziewanym momencie lub po prostu dać pożądany efekt. Jason nie był pewien czy będą kiedykolwiek dla siebie odpowiedni, czy rzeczywiście nie pozabijają się plastikowymi nożykami, czy nie powyrywają sobie włosów i nie powydłubują oczu. Nie mniej jednak uważał, że skoro jakaś kobieta, po raz pierwszy potrafiła rozbudzić w nim tak spektakularne uczucia, jakich nie rozbudził nikt przed nią, to coś musiało znaczyć. Po raz pierwszy w życiu leżał w łóżku obok kobiety i nie myślał o tym, by najzwyczajniej w świecie ją przelecieć. Chciał na Claudię patrzeć, słuchać jej głosu lub oddechu podczas milczenia, chciał móc ją przytulać, a może nawet całować.
    Prawdopodobnie był to tylko zbieg okoliczności, lecz zaledwie zdołał o tym pomyśleć, a Claudia pocałowała go: tak delikatnie, tak nieśmiało, tak spokojnie. Odsunęła się i patrzyła na niego z zaciekawieniem, jak gdyby spodziewała się, że zaraz może spłonąć lub wybuchnąć. On zamiast tego po prostu się uśmiechnął, patrząc na nią w półmroku i ciesząc wzrok widokiem jej rozświetlonych, pięknych oczu.
    Ujął twarz Claudii w swoje dłonie i przyciągnął ją do siebie powoli, niegwałtownie, by ponownie złączyć ich usta w najbardziej zmysłowym, najbardziej upragnionym pocałunku jaki w życiu przeżył.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  106. [Ja i wyczucie czasu to dwa odmienne światy. xD]

    Chociaż wielokrotnie leżeli obok siebie, przytulali się, czasem wygłupiali i gilgotali do upadłego, by sprawdzić, które z nich ma więcej miejsc wrażliwych na łaskotanie, to Claudia po raz pierwszy była tak blisko. Całe jej ciało stykało się z jego ciałem, on dotykał ją w sposób czuły i delikatny, badając linię jej pleców i bioder. Była tak doskonała, chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy... On miał tego świadomość od samego początku. Od początku urzekła go swoim uśmiechem, od początku nie umiał zignorować spojrzenia tych cudownych, pięknych oczu. Od początku pragnął znaleźć się tak blisko niej, jak był teraz.
    Całowała go tak, że wszystko w nim jej pragnęło. Miała miękkie, wspaniałe usta, była w nim tak samo zatopiona jak on w niej. Należeli do siebie w tej jednej idealnej chwili absolutnie i niezaprzeczalnie, a on miał wrażenie, jak gdyby nigdy nie chciał tego zmieniać.
    Jej pytanie rozbawiło go na tyle, że roześmiał się głośno, patrząc jej w oczy. Była nie tylko piękna, ale potrafiła też go rozbawić - dlaczego on tego wcześniej nie dostrzegał w takich kategoriach, jak powinien?
    -Cóż, będę zdruzgotany - przyznał z rozbrajającą szczerością, chociaż dalej się uśmiechał. - A tak szczerze... naprawdę beznadziejnie całuję?
    Nie byłby sobą, gdyby nie zadał tego pytania i był pewien, że Claudia o tym wiedziała. Gdy tak patrzyli sobie w oczy, uśmiechając się do siebie w wyrazie rozbawienia, Jason zupełnie nieświadomie wsunął swe palce pod jej koszulkę, dotykając ciepłej skóry pleców w odcinku lędźwiowo-krzyżowym, a dopiero gdy zaczął sycić się tym uczuciem, zrozumiał, co właśnie zrobił i naprawdę nie miał pojęcia jak Claudia na to zareaguje.
    Zrozumiał, że odbierała mu zdolność logicznego myślenia, że zniewalała go swoim pięknem i bliskością, a to stawało się niebezpieczne, bo wiedział, że jeśli raz się od niej uzależni, już nigdy nie będzie w stanie się z tego wyplątać.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  107. Oczywiście od razu domyślił się co miała na myśli. A co najbardziej zaskakujące, nie miał jej tego za złe. Nawet przez ułamek sekundy nie poczuł się przez nią odrzucony czy skrzywdzony, bo ich relacja trwała już zbyt długo i od początku została stworzona na innych podstawach, dlatego wiedział, że nie odrzuca go tymi słowami dożywotnio. A to było najważniejsze.
    -Jak zawsze masz rację - odpowiedział spokojnie, uśmiechając się do niej lekko. - Ale chciałbym byś dzisiaj ze mną została - dodał, jednocześnie prosząc ją w ten sposób o to, by po prostu pozwoliłaby mu się do siebie przytulić przed snem, a może nawet raz jeszcze pocałować.
    Nie chciał jej do niczego zmuszać, ani wywierać niepotrzebnej presji. Byli sobie bliscy, cholernie mocno ją szanował i zależało mu na niej bardziej niż na kimkolwiek innym. Nie była pierwszą lepszą dziewczyną poznaną na imprezie, którą mógł zaprosić na jednorazowy numerek, a później odejść bez słowa. On ją znał, wiedział jakie ma wady i jakie zalety, wiedział co lubi, a czego nie. Więź, która ich łączyła była znacznie silniejsza i nie chciał jej zburzyć seksem, którego Claudia by nie chciała.
    Wysunął dłonie spod jej koszulki, znów układając je na materiale okrywającym plecy. Ucałował czubek jej piegowatego noska i raz jeszcze się uśmiechnął, odnajdując w sobie nową umiejętność cieszenia się małymi rzeczami.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  108. [Jeśli tylko masz jakieś propozycje, to wal śmiało. ;D Ja tam przyjmuję wszystko. xD A jeśli nic Ci po głowie nie chodzi, to sama też nad czymś pomyślę. ;p]

    On nigdy nie śmiałby oceniać Claudii w takich samych kategoriach, w jakich oceniał poprzednie dziewczyny. Ona była zupełnie inną kategorią i znacznie lepszą ligą niż wszystkie, z jakimi sypiał. Przede wszystkim nie była bezosobowa i nieznajoma. Znał ją lepiej, niż mógłby przypuszczać, była najlepszą częścią jego życia i jeśli naprawdę mieli się w przyszłości ze sobą kochać, chciał by stało się to tak, jak należy. To musiało być coś wyjątkowego, bo i ona była wyjątkowa. Zwłaszcza dla niego.
    Uśmiechnął się, słysząc jej stary, typowy zwrot na dobranoc, po czym przytulił ją mocniej, ucałował w głowę i zamknął oczy, szczęśliwy, że może ją po prostu mieć przy sobie.
    -Śpij dobrze, Skrzacie - odpowiedział, uśmiechając się pod nosem, bo to także była jego typowa odpowiedź na jej "kolorowych koszmarów". Gdy kiedyś zapytała go, dlaczego nazywa ją skrzatem, uparł się, że nie będzie tego wyjaśniał. To nadal była jego słodka tajemnica.

    Spało mu się dobrze, spokojnie, a przede wszystkim bez koszmarów, nawet tych kolorowych. Gdy się obudził, za oknem było już jasno, a obok niego spała Claudia. Wyglądała przepięknie z włosami rozrzuconymi na poduszce, z leciutko rozchylonymi usteczkami i ręką nad głową. Patrzył na nią i się uśmiechał, lecz nie był w stanie się ruszyć, by tylko jej nie zbudzić. Zbyt wspaniałym była dla niego widokiem, by miał sumienie go zburzyć.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  109. Przyzwyczaił się już do tego, że Claudia nie dostrzegała w sobie całej masy wspaniałych cech, jakie oczywiście przykuwały jego wzrok. Była zbyt skromna, a on w duchu obiecał sobie już dawno temu, że zacznie sukcesywnie uświadamiać ją o licznych zaletach, nie tylko zewnętrznych, ale i wewnętrznych.
    Gdy się obudziła, jego uśmiech stał się szerszy niż dotychczas. Wspaniałym uczuciem było zobaczyć jej oczy tuż po przebudzeniu, zanikającą senność w niebieskich tęczówkach i lekki uśmieszek, gdy się do niego przytulała.
    -Chciałbym z tobą zostać, ale muszę wskoczyć dzisiaj do redakcji i oddać artykuł. Inaczej naczelna, no cóż, pewnie mnie powiesi - stwierdził z rozbawieniem, chociaż wiedział, że ta wredna, stara panna naprawdę byłaby do tego zdolna. - Ale wrócę wieczorem, więc jeśli będziesz chciała, możemy gdzieś razem wyjść. Mówię poważnie - dodał, nie przypadkowo proponując jej wspólne wyjście.
    Zanim się obudziła, zdążył trochę o nich pomyśleć i uznał, że chciałby, żeby ich relacja powstawała od nowa tak, jak każda inna. Chciał by gdzieś razem wychodzili, by spędzali czas w innych miejscach, by mogli poznawać się od innej strony. Tak, to było zaproszenie na randkę w stylu Jasona Lahane'a.

    Jason Lahane

    [A moooożeeee... Może Claudię odwiedziłby niezapowiedzianie jakiś kuzyn, albo kolega z którym dawno się nie widziała, no i Jason wróciłby do domu, przekonany o tym, że gdzieś razem wyjdą, a zastałby Claudię z facetem w jej pokoju jak oglądaliby film i jedli jedzenie z restauracji, roześmiani i zrelaksowani jak cholera. Co Ty na to? Jeśli słabe, to mów śmiało.]

    OdpowiedzUsuń
  110. [Nie gadaj głupot! Wyszło Ci dobrze! <3]

    Nie był pewien jak jego zaproszenie zostanie odebrane przez Claudię, ale jej uśmiech upewnił go, że nie ma nic przeciwko. Wtedy ucałował ją lekko w usta i wstał, by przyszykować się do pracy. Wziął poranny prysznic, ubrał się, następnie zgrał sobie na pendrive'a swój artykuł i wyszedł, żegnając się z Claudią do wieczora.
    Dzień w pracy był spokojny, a pani naczelnik rozpływała się w zachwytach nad jego artykułem. Posłała go do druku, wychwalając przed całym zespołem jego pracę. Nie mógł nie poczuć się zadowolony i doceniony, nawet jeśli ta wredna smoczyca po chwili znów była taka sama jak wcześniej - służbistka do potęgi entej.
    Wracając do domu, był w naprawdę świetnym humorze i miał wrażenie, że nic nie może mu tego zepsuć. Jednak już od samego wejścia do mieszkania czuł, że coś jest nie tak. Głośne śmiechy, obca kurtka na wieszaku, buty pod szafką... Tak, w ich mieszkaniu najwyraźniej był jakiś facet.
    Przeszedł przez korytarz, nawet nie zdejmując płaszcza i zobaczył uchylone drzwi od pokoju Claudii, zza których wydobywały się śmiechy. Podszedł tam i zajrzał do środka, a to co zobaczył było, delikatnie mówiąc, cholernie szokujące i bolesne.
    Claudia leżała na łóżku z jakimś chłopakiem, którego może już kiedyś widział, ale w tej chwili nie był w stanie sobie przypomnieć. Byli roześmiani, zrelaksowani, jedli popcorn, a na stoliku stały opakowania po jedzeniu. Musiał być tu już długo. Zbyt długo jak na jego gust.
    -Cześć, Claudia - odezwał się chłodnym, pozbawionym emocji głosem. - Widzę, że jesteś zajęta, więc nie będę ci przeszkadzał. Wrócę późnym wieczorem, nie musisz na mnie czekać. - I tyle. Zamknął za sobą drzwi, wpadł tylko do pokoju zostawić torbę z notatkami redakcyjnymi i już opuścił mieszkanie.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  111. Ukłucie zazdrości było zbyt silne, by mógł je zignorować. Cały dobry nastrój po prostu z niego uleciał i nie zostało po nim śladu. Nie powinien tak reagować, to pewne. Przecież poza pocałunkami, wieloma znaczącymi słowami i nocą spędzoną we wzajemnych objęciach nic się miedzy nimi nie zmieniło, prawda? Claudia miała prawo spotykać się z kim tylko chciała. On też miał takie prawo i zamierzał z niego skorzystać. Nie byli ze sobą. Zazdrość była głupia i niepotrzebna.
    Nie chciał by za nim wychodziła. Potrzebował spokoju. Gdyby jutro rano ze sobą rozmawiali, wymyśliłby na poczekaniu jakąś historyjkę o niepowodzeniu w pracy i wszystko złożyłoby się w logiczną całość. Jednak jej głos sprawił, że wszystko mogło wyjść na jaw.
    Początkowo chciał to zignorować, bo tak było najłatwiej. Gdy zaś dogoniła go na tyle, by złapać za rękę, musiał się zatrzymać, nie miał innego wyjścia.
    Jego spojrzenie było chłodne i ponure, gdy na nią spojrzał.
    -Nic się nie stało, Claudia. Wpadłem do domu zostawić notatki i lecę dalej. Pogadamy jutro rano, dobrze? Z tego co pamiętam idziesz do pracy dopiero o dziewiątej, więc jeśli wstaniemy wcześnie, będziemy mogli pogadać. Wracaj do gościa, nie wypada go tak zostawiać - powiedział, wskazując głową do góry, mniej więcej tam, gdzie znajdowało się ich mieszkanie.
    Jednak sama myśl o tym, że ona mogła tam wrócić i siedzieć z nim kolejne kilka godzin sam na sam doprowadzał go do szału, a zazdrość rozwalała w nim wszystkie pozytywne emocje z wczorajszego dnia.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  112. Oczywiście, że nie spodziewała się po nim zazdrości, bo była zbyt skromna by dostrzec, że może naprawdę stracił dla niej głowę. On sam obawiał się, że to już się stało. Przez cały dzień zastanawiał się co robi, kilka razy miał ochotę nawet do niej zadzwonić, by chociaż chwilę pogadać. Z jego sercem działy się dziwne rzeczy, a najdziwniejsze było to, co się stało gdy zobaczył ją roześmianą na łóżku z tym jej kolegą, czym kim on tam w ogóle był.
    Powinien już dawno pogodzić się z faktem, że Claudii nie dało się okłamać. A chociaż on ciągle próbował, to na każdym kroku ponosił porażki i co gorsza, niczego go one nie uczyły. A powinny.
    Znów się na niego zezłościła i znów uznała, że ma ją za idiotkę, chociaż naprawdę on wcale tak o niej nie myślał. Nie mógłby.
    -Claudia, poczekaj - powiedział spokojnie, wchodząc te kilka schodków pod górę i stając przed nią jeden stopień niżej niż ona, w efekcie czego ich oczy były niemal na tej samej wysokości. - Zadzwoń do mnie, kiedy on wyjdzie, dobrze? Wtedy się zastanowimy co zrobić z resztą wieczoru - rzekł, patrząc jej w oczy o wiele za długo.
    Nie czekając na jej odpowiedź zszedł po schodach i zniknął za drzwiami klatki schodowej, idąc w jakimś nieznanym kierunku, byle znaleźć sobie zajęcie na czas, gdy jakiś cholerny palant będzie sam na sam z jego Claudią.

    Jason Lahane

    [Jason przepadł. Definitywnie.]

    OdpowiedzUsuń
  113. Nie sądził, że zadzwoni tak szybko. Nawet nie zdążył dojść do końca ulicy, a ona w zaledwie dwóch słowach zasygnalizowała mu, że może wracać do domu. Nawet nic nie odpowiedział, bo już się rozłączyła. Wszedł do klatki schodowej, widząc jak ten cholerny kolega z niej wychodzi. Stanął przed drzwiami mieszkania i zobaczył Claudię, która na niego czekała, uśmiechnięta i dodatkowo z takim pytaniem na ustach.
    Jason zmarszczył brwi, imitując zdziwienie, po czym wszedł do mieszkania, zamknął za sobą drzwi i zaczął się rozbierać.
    -Kto ci powiedział, że jestem zazdrosny? Czyżby ten twój kolega, którego pozbyłaś się w ciągu niecałych pięciu minut? - spytał, uśmiechając się pod nosem z lekkim zadowoleniem, po czym wszedł do kuchni, wstawiając czajnik z wodą na herbatę.
    Była taka inteligentna. To w niej uwielbiał.

    Jason Lahane

    [Uważam, że dobrze.]

    OdpowiedzUsuń
  114. Lubił ją taką. Uśmiechniętą, beztroską, prawdziwą. Chociaż w sumie, jeśli miałby się zastanowić, to gdy krzyczała, też była prawdziwa. Nawet nie miała pojęcia jak bardzo. Jej krzyki były oszałamiająco realne. Była tak drobna, ale potrafiła nieźle nawrzeszczeć, chociaż doprawdy nie raz Jason zastanawiał się skąd wychodzi tak potężny głos.
    Uśmiechnął się lekko, gdy objęła go ramionami i pocałowała lekko, a wtedy on sam także złapał ją w talii, patrząc jej w oczy i poważniejąc.
    -Claudia, nawet jeśli byłem zazdrosny, to jest to oznaka mojej głupoty, wiesz? Zapominam, że jesteś wolną kobietą, która podoba się nie jednemu mężczyźnie i może umawiać się z kim tylko chce. Nawet jeśli jej faceci nie podobają się panu przyjacielowi-współlokatorowi - wyjaśnił, wpatrując się w nią uważnie.
    Powiedział to tak prosto, ale taka właśnie była prawda. Claudia miała prawo do spotykania się z facetami. Ona jego nie próbowała trzymać na smyczy, a on właśnie dzisiaj chciał to uczynić, co było bardzo złym posunięciem.
    -Zabiorę cię w jedno fajne miejsce, ale musisz się ciepło ubrać - zadecydował, dokładnie tak jak poprzedniego wieczoru całując ją w czubek piegowatego noska i uśmiechając się lekko.
    Jeśli jakieś miejsce było odpowiednie na pierwszą randkę/czy wyjście przyjaciół, to właśnie to, które dla nich wymyślił.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  115. [Odpisze jutro. Dobranoc. :*]

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  116. Nie chodziło o to, że Jason jej nie ufał. Właściwie naprawdę nie rozumiał dlaczego ogarnęła go taka zazdrość, gdy zobaczył tego faceta na łóżku z Claudią, roześmianych i oglądających razem jakiś film. Wydało mu się to całkowicie niemądre, lecz z drugiej strony już od jakiegoś czasu nie potrafił rozgryźć swoich uczuć.
    Poczekał aż się przebierze, a sam ponownie też się ubrał, a gdy pojawiła się w korytarzu, spojrzał na nią oceniającym wzrokiem, chcąc się upewnić, że naprawdę nie zmarznie.
    Złapał ją za rękę, opuścili mieszkanie i zamknęli drzwi, a później ruszyli w drogę. Modena miała to do siebie, że wieczorami była spokojną, piękną przystanią dla każdego, kto szukał schronienia. Jeśli ktoś potrzebował odpocząć, mógł się po prostu przespacerować po mieście i już czuł się lepiej.
    -Mam nadzieję, że nie zabijesz mnie za mój pomysł, ale tak czy siak nie przyjmuję sprzeciwów - powiedział, a następnie objął ją ramieniem, całując w głowę.
    Chciał, by ten wieczór spędzili nieco inaczej niż zazwyczaj. Tym bardziej, jeśli to miała być ich pierwsza randka...

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  117. Jason rozumiał. Między nimi już dawno powstał ten rodzaj więzi, który charakteryzował się tym, że mogli w towarzystwie rozmawiać szyframi i tylko oni wiedzieli o co tak naprawdę im chodzi. Już bardzo dawno temu coś ich połączyło. Powstała silna nić porozumienia i zrozumienia, które pielęgnowali od kilku lat, poznają się coraz lepiej, sprawdzając swoje zachowanie w tysiącach różnych sytuacji i rozumiejąc wartości, jakimi oboje się kierowali. To było kluczem do ich relacji.
    Zaśmiał się, słysząc jej odpowiedź i oczywiście wiedział skąd wziął się jej taki pomysł, jednak tym razem to nie było to.
    -To nie napad na magazyn z lodami - powiedział, jednocześnie burząc wszystkie jej misterne domysły. - Zdałem sobie sprawę, że znamy się już tak długo, a nigdy ze sobą nie tańczyliśmy. I w ogóle mi się to nie podoba. Dlatego idziemy do takiej fajnej knajpki, którą prowadzi kuzyn mojego kolegi z redakcji, spodoba ci się - obiecał, a po zaledwie dwóch minutach znaleźli się na miejscu.
    Była to duża knajpka, urządzona cała w drewnie, gdzie pełno było roztańczonych i rozbawionych ludzi, wszystkie stoliki zajęte, a parkiet wypełniony był po brzegi. Tłok jaki tam panował najlepiej świadczył o tym, że było tu naprawdę fajnie. Jason uśmiechnął się do Claudii i od razu poprowadził ją na parkiet, niczego nie tłumacząc. Cała knajpka wypełniona była muzyką taneczną i latynoską, idealną do tańczenia. Jason przyciągnął Claudię do siebie i zaczął ją prowadzić w tańcu, oddając się temu z radością.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  118. [Dziękuję za przywitanie i etykieta dodana :D]

    Amadeo.

    OdpowiedzUsuń
  119. Ten pierwiastek małego dziecka w dwudziestoczteroletniej Claudii zawsze go rozbawiał i rozczulał jednocześnie. Było w tym coś uroczego i jedynego w swoim rodzaju, typowego tylko dla niej.
    Potrafiła się przeobrażać: z małej dziewczynki naiwnie wierzącej w to, że Mikołaj przynosi prezenty, w dorosłą, seksowną kobietę, która zna swoje zalety i doskonale wie jak je wykorzystywać. To właśnie przeobrażenie miał szansę zaobserwować na parkiecie, gdy ze sobą tańczyli.
    Kilkakrotnie przyłapał Claudię na tańcu w kuchni podczas gotowania, a nawet nuceniu pod nosem. To jednak było niczym w porównaniu z tym, co widział teraz. Byli wśród ludzi, a ona nagle zamieniła się w kogoś, kto wie, że jest piękny. Faceci patrzyli na nią i Jason od razu zwrócił na to uwagę, jednak ona patrzyła tylko na niego, a to było lepsze od wszystkiego co znał.
    Zgrywali się w tańcu jak dwa naoliwione, zawierające się w sobie, sprawnie działające trybiki. Było w tym coś naturalnego, a jednocześnie urzekającego. Uśmiechali się do siebie, patrzyli sobie w oczy, a mimo wszystko nie tracili kontaktu z otaczającą ich rzeczywistością. Ten moment był idealny, swobodny, a jednocześnie tak dziwnie naelektryzowany reakcjami chemicznymi dziejącymi się między nimi.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  120. Śmiech Claudii był najpiękniejszą muzyką dla uszu Jasona. Uwielbiał widzieć ją szczęśliwą, naturalną i swobodną, jak gdyby nie mieli żadnych problemów. Tańczyła wspaniale i naprawdę świetnie się z nią bawił. Muzyka była porywająca, a oni tańczyli tak długo, póki mieli siły. Później po prostu Claudia padła mu w ramiona, a pocałunek jakim go obdarzyła był jednym z tych, których nie dało się zapomnieć. Uśmiechnął się lekko, gdy kilku obecnych dookoła facetów zagwizdało z aprobatą.
    -Chodź - odpowiedział, łapiąc ją za rękę i poprowadził do baru. Usiedli na wysokich stołkach barowych obok siebie, a Jason przywitał się ze znajomym barmanem, podając mu rękę. - Paulo, dla mnie to samo, co zawsze, a dla tej pani proszę drinka z sokiem mandarynkowym - powiedział, a gdy barman skinął głową i odszedł, Jason zwrócił się do Claudii. - Zaufaj mi, będziesz wniebowzięta.
    Był tu na tyle częstym gościem, by wiedzieć co jest najlepsze w lokalu. Drink mandarynkowy rozwalał system. Dosłownie i w przenośni.
    Jason uśmiechnął się do Claudii, gładząc ją po zarumienionym policzku wierzchem dłoni.
    -Nawet nie masz pojęcia jak pięknie wyglądasz.
    Jedno zdanie, a oddawało tyle jego myśli.

    Jason Lahane

    [No pewnie! To będzie ciekawe. ;D ]

    OdpowiedzUsuń
  121. Była zmienna jak pogoda, ale przy tym niesamowicie urocza. A on lubił w niej naprawdę wszystko, całą gamę barw jaką w sobie nosiła. Od gęstej czerni, gdy była wściekła, po anielską biel, gdy przypominała stąpającego po ziemi anioła z aureolką nad głową. Stanowiła kwintesencję różności, ale właśnie dzięki temu była taka wyjątkowa.
    Wiedział, że nie potrafiła akceptować komplementów mówionych jej prosto z serca, jednakże nie zamierzał przestrzegać żadnego limitu, jaki pomyślałaby mu narzucić. Chciał mówić jej miłe rzeczy, bo zasługiwała na nie jak nikt, a jej zadaniem było zacząć w to wierzyć i nie wstydzić się tego, co było w niej piękne.
    Gdy wstała, kierując się do łazienki, przytaknął jej głową z uśmiechem, odprowadzając przez tłum wzrokiem. Barman podał im kolejne drinki, a on upił swojego, czując przyjemne pieczenie w gardle i zanim się zorientował, na miejscu obok niego usiadła jakaś długonoga blondynka w zdecydowanie zbyt krótkiej miniówce, dodatkowo w tlenionych włosach i grubą warstwą makijażu. Do najbardziej trzeźwych też nie należała.
    -Obserwuję cię od jakiegoś czasu - powiedziała głośno, pochylając się w jego kierunku i próbując przekrzyczeć hałas. - Jeśli miałbyś ochotę, moglibyśmy poznać się bliżej gdzieś, gdzie nie ma tak wielu ludzi - dodała, a on uśmiechnął się lekko, kręcąc przecząco głową.
    Nie zamierzała łatwo odpuszczać.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  122. [Haha, jak by jej przywaliła z zaciśniętej piersi, to by było po niej. xD I spokojnie, nie przejmuj się, nic nie szkodzi. ;)]
    Tleniona blondynka, która się do niego dowaliła była, delikatnie mówiąc zwyczajnie "znośna", ale tak natrętna, że nawet gdyby tego wieczora nie spędzał z Claudią, nawet gdyby w jego życiu w ogóle Claudii nie było, to i tak by się z nią nie przespał. Nie rozumiała słowa "nie". Nie dość, że czuł się zirytowany tym, że nie chce się odwalić, to jeszcze śmiała obrazić Claudię (to już nie było zwykłe wkurzenie, tylko wręcz wkurwienie), a ponad to na jej oczach złapała go za udo, co okazało się największą przesadą. Zanim w ogóle zdążył jakkolwiek zareagować, zobaczył jak Claudia doskoczyła do niej z pięściami, a później rozpętał się chaos.
    Ktoś krzyknął: "Ej, ludzie, laski się biją!", a ktoś inny już wołał ochroniarzy. Jason zeskoczył z stołka barowego i złapał Claudię w talii, próbując ją odciągnąć, ale okazało się, że kobieta wściekła, to kobieta nieprawdopodobnie silna. Nie wiadomo skąd, nagle wokół nich pojawiło się mnóstwo ludzi, a zanim Claudia z tlenioną blondyną zdążyły się pozabijać, ochroniarze wyprowadzili je na zewnątrz, ale one dalej wyciągały do siebie pięści.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  123. Nie tak wyobrażał sobie koniec tego wieczoru. Miał nadzieję, że fajnie się zabawią, a później wrócą do domu i zasną znów w jego łóżku tak jak poprzedniej nocy. Wszystko jednak znacznie się skomplikowało, gdy pod knajpkę podjechał radiowóz, wpakowali do środka dwie awanturujące się dziewczyny i zawiózł je na komisariat. Wtedy Jason zadzwonił tam, chcąc się dowiedzieć jaka będzie wysokość kaucji, złapał pierwszą taksówkę, podjechał do bankomatu i wypłacił wymaganą kwotę.
    Mnóstwo papierkowej roboty mieli ci policjanci, ale kiedy wreszcie wypuścili Claudię z tego cholernego aresztu, był wściekły. Jego wzrok jednoznacznie wyrażał to, co rzeczywiście czuł. Już od bardzo dawna nie miał tak ogromnej ochoty, by dać Claudii solidną reprymendę.
    -Stój - rozkazał, gdy chciała się odwrócić, a następnie podszedł do niej i wziął ją za rękę, wyprowadzając z komisariatu. - Co w ciebie, do cholery, wstąpiło? Znam cię tyle lat, ale nigdy nie widziałem byś była tak agresywna!
    Nie krzyczał, ale był bardzo bliski temu by to zrobić.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  124. Chociaż było to całkowicie bezmyślne i w gruncie rzeczy pozbawione głębszego sensu, to rozumiał dlaczego to zrobiła. Tleniona blondyna najzwyczajniej w świecie ją obraziła, a chociaż w normalnych warunkach Claudia nie doskoczyłaby do niej z pięściami, tylko raczej znokautowała słownie, to alkohol po prostu przemówił za nią. Był na nią wściekły, bo wszystko miało się potoczyć inaczej, ale w głębi serca rozumiał jej pobudki, bo sam miał ochotę przypierdzielić tej dziewczynie przez głowę, mimo, że nigdy żadnej kobiety nie uderzył.
    Szli przez dłuższy czas w milczeniu, a on trawił swoją wściekłość z każdym kolejnym krokiem. Nie odezwał się do niej przez całą drogę do mieszkania, a gdy wreszcie byli w domu i rozebrali się z płaszczy oraz butów, spojrzał na nią już nieco bardziej przychylnie.
    -Następnym razem mniej alkoholu i więcej rozwagi, jasne? - mruknął stanowczo. - Myślałem, że spędzimy ten wieczór w fajny sposób, a nie na komisariacie. Tak czy inaczej stało się to, co się stało i nie ma nad czym płakać. Najważniejsze, że nie wydłubałyście sobie oczu - dodał, a wtedy wreszcie pozwolił sobie na niewielki cień uśmiechu w jej kierunku.
    Stała naprzeciwko niego otoczona poczuciem winy, a jemu zrobiło się jej najzwyczajniej w świecie szkoda, bo chyba naprawdę przejęła się tą jego już nie tak silną złością.
    Przygarnął ją do siebie i przytulił, by zmyć wyraz zakłopotania z jej ładnej buzi.
    -Już się nie przejmuj. Wszystko jest dobrze. Swoją drogą nie wiedziałem, że masz w sobie tyle siły, ale to było ciekawe doświadczenie - stwierdził, odchylając się lekko i patrząc na nią ze śmiechem.
    Dopiero teraz, z pewnej perspektywy cała sytuacja wydała mu się naprawdę zabawna.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  125. [Mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować <3]

    Marcello.

    OdpowiedzUsuń
  126. Nie uznał jej za wariatkę. Jakkolwiek by nie postąpiła, przemawiał za nią alkohol i to było głównym usprawiedliwieniem dla całej sprawy. Od tej pory wiedział już, że jeśli Claudia wypije chociaż odrobinę alkoholu, to zdecydowanie lepiej wyjdzie na tym, jeśli będzie ją trzymał z daleka od tlenionych blondynek z doczepianymi włosami. Taka nowa zasada, by żyło i funkcjonowało im się łatwiej, bez udziału i interwencji policji.
    -Nie waż się oddawać mi żadnych pieniędzy, rozumiesz? I nawet nie próbuj więcej o tym wspominać, bo inaczej znów się wścieknę - zagroził, zaciskając mocno zęby i patrząc na nią surowo.
    Logiczne, gdyby nie chciał wpłacić za nią kaucji, to by tego po prostu nie zrobił, tylko odczekał, aż posiedzi sobie tą jedną dobę w celi w ramach nauczki na przyszłość. Jednak chciał, by znalazła się z nim w domu, bezpieczna i zapewne nieco przestraszona, ale wierzył, że na dobre jej to wyjdzie.
    -Nie boję się ani ciebie, ani twojego karate. Masz więcej nie wywijać takich numerów, bo w przeciwnym razie poznasz dopiero co to znaczy, gdy ja jestem rozgniewany - zagroził, jednak w jego szarych oczach zatańczyły ogniki rozbawienia. - Jeśli chcesz, możesz iść pierwsza pod prysznic, ja zrobię kakao, a później obejrzymy jakiś film. Może uda nam się jeszcze jakoś ocalić ten wieczór przed totalną katastrofą - stwierdził, wypuszczając ją z objęć i uśmiechając się, po czym wszedł do kuchni i wyciągnął z lodówki mleko, a z szafki puszkę z kakao.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  127. Podczas gdy Claudia brała prysznic, Jason ugotował dla nich kakao i rozlał do dwóch kubków. Zaniósł je do swojego pokoju, włączył telewizor i odtwarzacz DVD, a także przygotował sobie ręcznik do kąpieli. Gdy tylko Claudia opuściła łazienkę (znów wyglądała zachwycająco - jak zawsze w mokrych włosach), mówiąc takie rzeczy, zaśmiał się, wziął swój ręcznik i natychmiast znalazł się w łazience.
    -Wybierz jakiś film - krzyknął do niej przez drzwi, a następnie odkręcił wodę w prysznicu i dał sobie kilka dobry minut na odprężenie oraz pozbieranie myśli.
    Tak, dzisiejszy wieczór był bez wątpienia szalony i pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji. Najpierw zastał Claudię z jej kolegą na łóżku, zdążyli się pokłócić i pogodzić, później tańczyli i pili, a ostatecznie całość zakończyła się na komisariacie, bo jego współlokatorka załapała solidny agresor. Nie wyglądała na tak silną, jak była w rzeczywistości, nie mniej jednak adrenalina świetnie na nią działała.
    Wyszedł spod ciepłego strumienia wody, wytarł się w swój ulubiony, granatowy ręcznik, a następnie ubrał szare, dresowe spodnie. W nich zawsze spał, bo było mu po prostu wygodnie.
    Wyszedł z zaparowanej łazienki, zakluczył jeszcze drzwi od mieszkania, po czym znalazł się w pokoju, gdzie czekała na niego Claudia. Była tak uroczo naturalna.
    -To jak, wybrałaś jakiś film?

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  128. Czasem takie dni były potrzebne, coby w życiu nie zrobiło się zbyt nudno. Jason był pewien, że to wydarzenie na długo zapisze się nie tylko w jego, ale i także w Claudii pamięci. Dzisiaj nabawiła się strachu, on także, ale jednak wyszła z tego cało i to było najważniejsze. Burdy w klubach były częstym zjawiskiem, to oczywiste, nie mniej jednak znacznie rzadziej widziało się bójkę kobiet, aniżeli mężczyzn. A gdy się jeszcze pomyśli, że główną rolę w tym wszystkim odegrała na co dzień spokojna i ułożona Claudia, to naprawdę można się zdziwić.
    Oczywiście nie zdziwił się, że nie wybrała filmu, bo często miała tak, że nie umiała się zdecydować. A że on był kinomanem, to filmów na płytach miał bardzo, bardzo wiele. Taki to już był jego bakcyl - lubił kupować sobie filmy.
    -Dobrze, skoro nie umiałaś się zdecydować, to ja wybiorę za ciebie - odrzekł, śmiejąc się swobodnie z wszystkich jej komentarzy dotyczących jego ciała. Ćwiczył, bo lubił, ale nie czuł się mimo wszystko pyszałkowato swobodnie, gdy go komplementowała. W tej kwestii byli do siebie podobni.
    -21 Jump Street - zadecydował, wyciągając płytę z opakowania i wkładając ją do kieszonki DVD. - Fajna komedia z wątkiem policyjnym - powiedział, rzucając jej przez ramię znaczące spojrzenie.
    Złapał ją za rękę i razem położyli się do łóżka, a Jason wystartował film.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  129. [Oczywiście, że tak! Chyba, że Ty nie chcesz, ale jeśli o mnie chodzi, to ja chcę. Wobec tego masz jakąś propozycję?]

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  130. [To myślimy razem, bo ja póki co też nic nie mam, ale będę myśleć tak długo, aż nie wymyślę, obiecuję!]

    OdpowiedzUsuń
  131. [Dobrze, do jutra dostarczę Ci opis jego przeszłości, a przy okazji wymyślę jakiś nowy pomysł i zacznę kolejny wątek. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  132. [Dziękuję bardzo! Cieszę się że zdjęcie Claudii jest wciąż tym samym, bo okropnie mi się podoba.]

    vd Vaart

    OdpowiedzUsuń
  133. [Tak, wiem, zawsze tak się zdarza w takich momentach!
    I dziękuję serdecznie za powitanie!]

    Aida

    OdpowiedzUsuń
  134. [Och... dlaczego rezygnujesz z Claudii? Jest świetna. Oczywiście, że chcę napisać ten wątek, bo będzie bardzo emocjonalny, a myślę, że powinni mieć szansę się pożegnać.]

    OdpowiedzUsuń
  135. [Jason nie jest nadzwyczajny, wierz mi. Poza tym ja ją bardzo lubiłam i wiem, że będzie mi jej z pewnością brakować. Jasonowi także. Nie mniej jednak rozumiem, że możesz się nie czuć w prowadzeniu tej postaci i nikt nie ma prawa zmuszać Cię do zmiany decyzji. Jeśli już sobie wszystko przemyślisz, to pisz. :)]

    OdpowiedzUsuń
  136. [Ja tam ją uwielbiam taką jaka jest. Jednak to musi być Twoja decyzja i musisz być przekonana, że tego chcesz, żebyś później nie żałowała. Zacznij, gdy będziesz gotowa, poczekam. :)]

    OdpowiedzUsuń
  137. [Przepraszam, że sprawy administracyjne piszę Ci pod kartą, ale gdybyś mogła, to zamień mi link do karty na ten: http://normal-place.blogspot.com/2015/01/kwintesencja-nicosci_3.html
    Przekroczyłam dwieście komentarzy i byłoby uciążliwe klikanie na "załaduj więcej"]

    OdpowiedzUsuń
  138. Uczyli się siebie od nowa z dnia na dzień. Ich bliskość zyskiwała na sile, nieśmiałe pocałunki przeradzały się w te bardziej namiętne, a spacerowanie po Modenie trzymając się za ręce było czymś całkiem normalnym i swobodnym. Przyzwyczaili się do spania w jednym łóżku, do przytulania i coraz bardziej śmiałego poznawania swoich ciał przy pomocy dotyku. Nie mniej jednak do niczego więcej między nimi nie doszło i oboje nie chcieli się spieszyć.
    Tego wieczora to miał być zwykły pocałunek na dobranoc. Ze zwykłego pocałunku zrobił się taki, który rozpalał zmysły i wyobraźnię. Dotyk z nieśmiałego zamienił się w zapalczywy i zachłanny. Piżamy znalazły sobie miejsce na podłodze, a jedyne co jeszcze ich ukrywało w niewielkim stopniu ukrywało, były elementy bieliźniane. Chociaż nie powiedzieli tego na głos, to oboje czuli, że to się stanie dzisiaj, że dzisiaj dojdzie między nimi do czegoś znacznie większego i bardziej intymnego.
    Telefon. Cholerny, dzwoniący uporczywie telefon. Claudia odebrała, a jej twarz rozjaśniła się uśmiechem. Jakaś dobra wiadomość. Jednak o tej godzinie?
    Wiadomość o jej mamie ucieszyła go. Wprawdzie nigdy nie rozmawiali o niej dokładniej, ale samo przez się rozumiało, że skoro mieszkali razem tyle czasu, wiedział o tym, że jej mama od kilku lat leżała w śpiączce. Czyżby nadszedł dzień, w którym wreszcie zdobyła siłę, by się obudzić?
    -To wspaniale. Tak długo na to czekałaś - powiedział radośnie, siadając na łóżku i przytulając do siebie Claudię. Złapał za swoją komórkę. - Zamówię ci taksówkę, dobrze?
    Wybrał numer i zadzwonił. W tym czasie Claudia już pobiegła się ubierać, szczęśliwa jak skowronek na wiosnę. Dawno nie widział jej aż tak rozradowanej.
    -Poczekam tu na ciebie, dobrze? Będę pod telefonem. Dzwoń w każdej chwili - powiedział, również wstając z łóżka i narzucając na siebie pierwszą lepszą koszulkę wyciągniętą z szafy.
    Wiedział ile to dla niej znaczyło i jak bardzo znów pragnęła ujrzeć oczy matki. Miał nadzieję, że poprawa jej stanu zdrowia utrzyma się, że wszystko będzie zmierzać ku lepszemu.
    -Trzymam kciuki - wyszeptał, ujmując jej twarz w swoje dłonie i składając jeden, czuły pocałunek na jej ustach. - Dzwoń, gdy tylko będziesz coś wiedzieć.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  139. [Dziękuję za powitanie i jednocześnie pytam o wątek, bo wpadło mi do głowy coś takiego: Claudia może sprzątać u narzeczonego Bianki, który ma tyle pieniędzy, że pozwola sobie na podobne luksusy. I tutaj mogłybyśmy wpleść albo relację negatywną albo pozytywną pomiędzy naszymi paniami, a Gaspare, który ma słabość do pięknych kobiet, któregoś dnia zostałby przyłapany przez narzeczoną na obłapianiu Claudii wbrew jej woli, co ty na to? Trochę szalony pomysł, ale nie zamierzałam zbyt długo zmuszać Bianki do trwania w tym chorym związku.]

    Bianca

    OdpowiedzUsuń
  140. [Nie ma sprawy, chociaż trochę szkoda, że z niej rezygnujesz, to ciekawa postać i nie ukrywam, że cieszyłam się ze wspólnego wątku. Zamierzasz zrobić kogoś na jej miejsce?]

    Bianca

    OdpowiedzUsuń
  141. Przeszło mu przez myśl to, by zaproponować, że z nią pojedzie, ale w duchu uznał, że byłoby to zbyt śmiałe z jego strony. Ucieszył się więc, gdy sama go o to poprosiła, przytakując głową z miną która mówiła, że najwyraźniej czyta mu w myślach.
    -Poczekaj dwie minuty - rzucił. Wskoczył do swojego pokoju, ubrał spodnie i bluzę, a po chwili już stał gotowy do wyjścia.
    Taksówka czekała pod budynkiem, więc wsiedli do niej i poprosili o dowóz do szpitala. Jason nie wiedział jak to wszystko będzie przebiegać i ile czasu tam spędzą, ale nie miał z tym problemu. Przecież gdyby został w domu i tak by nie zasnął, czekając na jakiekolwiek wieści od Claudii. Chciał się cieszyć razem z nią. Z drugiej jednak strony samo obudzenie ze śpiączki nie było typowo dobrą wiadomością, ponieważ nie było wiadomo jak będzie wyglądał teraz stan zdrowia mamy Claudii. On był jednak jak najbardziej dobrej myśli.
    W taksówce złapał ją za dłoń i lekko uścisnął, a gdy na niego spojrzała, uśmiechnął się pokrzepiająco.
    -Nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze - zapewnił, bo naprawdę wierzył, że tak właśnie będzie.
    Gdy zajechali pod szpital, Jason pokrył koszty całego kursu i wysiedli, a od tej pory prowadziła już tylko Claudia, bo on nigdy nie odwiedzał jej mamy, dlatego nie wiedział na którym piętrze leżała.

    OdpowiedzUsuń
  142. Szedł za Claudią szybkim krokiem, bo ona sama pędziła jak na złamanie karku. Oczywiście trudno się było temu dziwić, bo przecież za kilka lub kilkanaście minut mogła wreszcie ujrzeć oczy matki, po tylu latach. Gdy znaleźli się pod salą 301, Claudia zrobiła kilka kroków w kierunku drzwi, a wówczas pielęgniarka po prostu je zamknęła, mówiąc, że nie można wejść.
    Niepokój na jej twarzy wydał mu się całkiem słuszny, a on sam nie wiedział jak ma się zachować, bo to nie musiało oznaczać niczego złego, ale z drugiej strony dobrego także nie.
    -Wszystko będzie dobrze, spokojnie. Jeśli trzeba poczekać, to poczekaj. Chodź, usiądziemy - złapał ją za rękę i poprowadził do rzędu plastikowych krzesełek, na które usiedli.
    Nie puścił jej ręki, tylko trzymał ją mocno, by dodać jej otuchy. Gdy raz na niego spojrzała, uśmiechnął się pokrzepiająco, bo była blada jak papier, a i obudziło się w niej kilka nerwowych tików.
    -Spokojnie. Zaraz pewnie ktoś wyjdzie i będziesz mogła zobaczyć się z mamą - wyszeptał, pochylając się w jej kierunku przez oparcie fotela i całując lekko jej policzek.
    Współczuł jej, że musiała przez to przechodzić.

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  143. [Tak, miałam zacząć. Wątek świąteczny. Święta już dawno za nami, dlatego po nowe pomysły przyszłam :)]

    Vico

    OdpowiedzUsuń
  144. Czekanie było nerwowe i pełne napięcia. Claudia była niespokojna, oczywiście wcale jej się nie dziwił, jednakże jej niepokój oddziaływał także na niego. Patrzył na każdą osobę przechodzącą obok nich, na drzwi, które pozostawały zamknięte.
    Gdy więc wreszcie się otworzyły, Claudia puściła jego dłoń i zerwała się z miejsca, a on po kilku sekundach także wstał, stając obok niej. To było jak zawieszenie, jak coś nieprawdopodobnego. Słyszał co powiedział lekarz, widział jego współczucie, które jednak było już ograniczone przez lata pracy w tym zawodzie. Szloch Claudii, krzyk, rozpacz... to uderzyło go najbardziej.
    Głos uwiązł mu w gardle, bo nie wiedział co powiedzieć. Przytulił ją do siebie mocno, by wykrzyczała swój ból w jego ramiona, by wypłakała oczy tak bardzo, aż staną się suche. Co miał powiedzieć? Co on miał powiedzieć w chwili, gdy matka jego przyjaciółki zmarła po pięciu latach śpiączki bez żadnego pożegnania i słowa?!
    Tulił ją mocno, znosząc drżenie jej ciała, głośny płacz, słowa rozpaczy. Góra ciężkich kamieni zalegała mu w żołądku, ale nie mógł nic na to poradzić. Przyjechali do szpitala z myślą, że się przebudziła, a tymczasem ona umarła... Jak Claudia miała się z tego podnieść?

    Jason Lahane

    OdpowiedzUsuń
  145. [No ja myślę, że nie ;) Dzięki za szybkie poprawki w linkach i owocnego pisania życzę.]

    Luca D'Annunzio

    OdpowiedzUsuń
  146. [Ojej, naprawdę? :( Szkoda. Kogoś nowego szykujesz?]

    Vico

    OdpowiedzUsuń